Polityka i Społeczeństwo

Katarzyna Lubnauer pod ścianą. Trwa walka o być albo nie być Nowoczesnej

Potwierdzają się doniesienia mediów. Nowoczesna na krawędzi rozpadu
Fot. Flickr

Po wczorajszym ogłoszeniu przez Grzegorza Schetynę podpisania przez grono były premierów i byłych szefów dyplomacji apelu o utworzenie przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego Koalicji Europejskiej, czasu na podjęcie przez liderów mniejszych ugrupowań opozycyjnych decyzji, czy do tego pociągu się wsiada, czy nie, pozostaje zdecydowanie mniej, niż może się wydawać. Bo choć zaproszenie na jego pokład części ważnych proeuropejskich polityków lewicy odebrane zostało przez wielu komentatorów politycznych jako pewnego rodzaju ultimatum w kierunku Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia, to pod rzeczywistą ścianą stawia jedynie przewodniczącą Nowoczesnej Katarzynę Lubnauer. Co ciekawe, komentując piątkowe wydarzenie postanowiła jednak udawać, że odbiera to zupełnie inaczej, przekonując, że ona, jako do niedawna część Koalicji Obywatelskiej, nie czuje się dziś adresatem tego apelu.

– W niedzielę jest spotkanie Roberta Biedronia (konwencja założycielska jego ugrupowania – red.), myślę, że to jest apel do niego. Pytanie na ile się okaże skuteczny. Widzimy tam kilku premierów typowo lewicowych. Być może chodzi o propozycję w stosunku do tego środowiska – wskazała. – Nie traktuję tego jako apel do mnie – zaznaczyła.

Paradoksalnie może w tym być dużo racji, jednak wcale nie dlatego, że apel do niej wystosowany zostanie w następnej kolejności, a dlatego, że wobec coraz bardziej rozpaczliwej sytuacji jej partii może on w ogóle się nie pojawić. Tak się bowiem składa, że w ostatnich tygodniach z trudem da się odnaleźć badania popularności partii politycznych, w których Nowoczesna występująca samodzielnie i pod własnym szyldem przekracza magiczny próg 5%, a pojawiają się wręcz takie, gdzie nie łapie się nawet na subwencję z tytułu przekroczenia 3%.

Mało mówi się w mediach, za to bardzo dużo w szeregach największej partii opozycyjnej, że Nowoczesna była zdecydowanie największym beneficjentem utworzenia Koalicji Obywatelskiej w jesiennych wyborach samorządowych, korzystając z bardzo korzystnego dla niej parytetu kandydatów na listach do rad miejskich, powiatowych i sejmików wojewódzkich. Biorąc pod uwagę fakt, że gdyby Nowoczesna zmuszona została do wystartowania w październiku samodzielnie, wielce prawdopodobne jest, że radnych nie miałaby wcale, co oznaczałoby faktyczny koniec tego ugrupowania na poziomie regionów. Umowa z Grzegorzem Schetyną pozwoliła jej do tego nie dopuścić, co jednak znacznie utrudniło zacieśnianie dalszej współpracy z jego partią. Jej osobisty sukces rozbudził bowiem oczekiwania co do dyktowania podobnych warunków także w obu wyborach w 2019 roku. Tu jednak napotkała na mur, którego twardy upór może nie pokonać. Podobnie jak straszenie lidera PO, że możliwe jest stworzenie realnej alternatywy dla PiS bez partii Schetyny. Ten straszak nie działa, bo w obecnej sytuacji politycznej jest po prostu łatwym do odczytania blefem, mającym wyłącznie zwiększyć znacznie Nowoczesnej. PSL nic udowadniać nie musi, zresztą nie znajduje się nad tą samą przepaścią co partia z kropką przed nazwą.

Partia Lubnauer struktury ma słabe, pieniędzy zaczyna brakować, a notowania nieustannie słabną. Długi z czasów, gdy szefem partii był Ryszard Petru wciąż są olbrzymie, a możliwości swobodnego ich spłacania jest już coraz mniej. Gdy na początku grudnia, po odejściu Kamili Gasiuk-Pihowicz i sześciu innych posłów, Nowoczesna ratować się musiała transferem posła Protasiewicza by pozostać klubem parlamentarnym, przewodnicząca Lubnauer w kontekście długów partii mówiła nawet o możliwości jej likwidacji, co skutkowałoby przejściem jej długów na Skarb Państwa. To oczywiście czarny scenariusz, ale w kontekście nadchodzących decyzji o przyszłej konfiguracji współpracy po stronie opozycji, coraz bardziej realny. Pojawiające się w kuluarach sejmowych informacje, że ze strony PO zapał do dogadywania się z Nowoczesną i oddania po raz kolejnych wielu miejsc biorących na listach do europarlamentu czy do polskiego Sejmu znacznie spadł, muszą być dla liderki partii sporym zmartwieniem. Lada moment może się bowiem obawiać, że choć to z pewnością niespecjalnie jej się podoba, już wkrótce to właśnie od Grzegorza Schetyny lub Włodzimierza Kosiniaka-Kamysza zależeć będzie być, albo nie być Nowoczesnej. To jej partia dziś bardziej potrzebuje “doczepić się do kogoś”, a nie odwrotnie.

Co ciekawe, na Wiejskiej pojawiły się nawet plotki, że podczas ostatniego posiedzenia Sejmu, do szefa największej partii opozycyjnej pielgrzymowali posłowie Nowoczesnej, by wyraził zgodę na ich przenosiny do Platformy Obywatelskiej, co ten jednak zbył twierdzeniem, że zamknął już okienko transferowe. Szef klubu .N, poseł Paweł Pudłowski na Twitterze pogłoskom tygodnika Wprost oczywiście zaprzeczył, twierdząc że są wyssane z palca. Byłoby nie lada zaskoczeniem, gdyby stwierdził inaczej.

Źródło: TVN24/ Twitter

Fot. Kancelaria Sejmu / Krzysztof Białoskórski

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michał Kuczyński

Michał Kuczyński - Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Z zamiłowania bloger i autor tekstów o charakterze publicystycznym. Interesuje się polityką i ekonomią. Prywatnie miłośnik piłki nożnej, muzyki rockowej i dobrego kina. Niegdyś zapalony wiolonczelista.
Zapraszam na mojego Twittera - @KuczynskiM

Media Tygodnia
Ładowanie