Oczekiwania na “taśmy prawdy” Prawa i Sprawiedliwości oraz lidera tej partii Jarosława Kaczyńskiego podniosły wczoraj wieczorem temperaturę debaty do dawno niewidzianych poziomów. Gdy wyciekło, że sprawcą nieszczęścia lidera PiS jest zięć jego kuzyna Grzegorza Tomaszewskiego, który czując się oszukany przez biznesmena Kaczyńskiego postanowił go potajemnie nagrywać (niewykluczone, by po to, by szantażem zmusić go do zapłaty za swoje usługi), a nagrań jest kilkanaście godzin, na ul. Nowogrodzkiej naprędce zorganizowano naradę wojenną, a w oczekiwaniu na uderzenie, mające zmieść dotychczasowy wizerunek partii rządzącej wycofano wręcz z wszystkich porannych programów publicystycznych polityków PiS. Czy obawy były uzasadnione?
To okaże się nie dziś, a w perspektywie najbliższych miesięcy. Ujawniony na “taśmach Kaczyńskiego” obraz jest dewastujący dla dotychczasowego wizerunku jego samego oraz całego układu polityczno-biznesowego, który z pełną premedytacją zbudował na początku lat 90-tych ubiegłego wieku, uwłaszczając się na majątku komunistycznym (w zasadzie jako jedyna partia polityczna w Polsce), a następnie ukrył to przed opinią publiczną tworząc siatkę podmiotów słupów, którymi z tylnego siedzenia zarządza, tak samo jak polskim państwem.
Po ujawnieniu nagrań Geralda Birgfellnera, każdy z nas może zobaczyć na własne oczy, że Kaczyński okłamuje Polaków od lat, wykorzystując stworzoną niegdyś partię polityczną w zasadzie wyłącznie do realizacji miliardowych interesów własnego środowiska. Do tego potrzebował władzy, najlepiej nieograniczonej, z prezesami banków, sędziami, prokuratorami czy szeregowymi urzędnikami w warszawskim ratuszu gotowych wykonać każde polecenie, jakie poprzez telefon z Nowogrodzkiej wyda. To dlatego lider Prawa i Sprawiedliwości podejmuje nieodpowiedzialne decyzje gospodarcze tak, jakby nie liczyła się perspektywa dłuższa niż jedna, dwie kadencje. Dlatego jest gotowy wbrew rozsądkowi, opinii ekspertów od demografii i trendom światowym obniżać wiek emerytalny, przejadać koniunkturę i rozdawać pieniądze dla zdobycia politycznego poparcia. Bo władza nad krajem jest tu środkiem do celu, jakim jest uczynienie partii, jego jedynego prawdziwie kochane dziecka wszechpotężnym i niezniszczalnym.
Do władzy nie idzie się po pieniądze. Kto chce swoją pozycję polityczną spieniężać, ten musi odejść – mówił Kaczyński 22 października 2015 roku. Dziś na własne oczy widzimy, że lider PiS władzę chciał zdobyć wyłącznie dla pieniędzy, a kreowany przez niego wizerunek polityka kierującego się przede wszystkim ideami to gigantyczne kłamstwo. To od nas wszystkich zależy, na ile jesteśmy w stanie to kłamstwo tolerować, ponosząc przecież wszystkie koszty tego kłamstwa w życiu codziennym. Jak napisał dziś rano jeden z internautów na Twitterze “Jeżeli prezes pragnie wygrać wybory w Warszawie po to, by postawić dwa wieżowce za 1.3 MLD, to odpowiedzcie sobie Państwo na pytanie po co che wygrywać wybory w Polsce. Nie przypadkiem środowisko PiS pojawia się w tle większości wielkich afer finansowych”.
Nie mam wątpliwości, że materiału mogącego zmienić los jesiennych wyborów parlamentarnych w dzisiejszej publikacji oraz taśmach, które z pewnością zostaną ujawnione w przyszłości jest aż nadto. To od nas wszystkich zależy, które konkretnie z nich treści przedostaną się na stałe do świadomości wyborców. Czas start.
Źródło: Gazeta Wyborcza
fot. flickr/Rafał Zambrzycki
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU