W minioną sobotę prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński mówił: Nigdzie nie można tworzyć władzy niekontrolowanej. Jest takie stare, dziewiętnastowieczne powiedzenie, że każda władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie. Jak niepoważnie brzmią te słowa zaledwie dwa dni później, gdy do wielkiego bagażu afer, z jakimi od kilku dobrych tygodni muszą, w zasadzie nieustannie, radzić sobie politycy partii rządzącej, własnie dołożono kolejne wielkiego kalibru sprawy. Przez wiele lat funkcjonowania w polskiej polityce lidera Zjednoczonej Prawicy mówiło się, że uwielbia on zarządzać poprzez kryzys, ale coraz więcej wskazuje na to, że właśnie utracił nad tym procesem kontrolę, a demoralizacja władzą totalną nawet jego najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników właśnie dotknęła ich w nieznanym do tej pory stopniu.
Najgorsze dla lidera obozu rządzącego jest jednak to, że w zasadzie nie wiadomo, kto dziś jest jego największym przeciwnikiem, a pojawiająca się refleksja, że to już wcale nie jest mityczny układ III RP, którego przedstawicielami jest sejmowa “totalna” opozycja, tylko jego podwładni z PiS i partii koalicyjnych może go przyprawiać o gęsią skórkę. Jeśli bowiem chce on spróbować ugasić ten pożar zgodnie z zasadami, które deklaruje Beata Mazurek tj. “koniec ze świętymi krowami”, to w najbliższych dniach powinniśmy mieć do czynienia ze zdecydowanymi działaniami, godzącymi w cały obóz władzy. Mariusz Kamiński właśnie powinien wysyłać CBA po szefa NBP, który został przez Marka Chrzanowskiego wskazany jako inicjator spotkania z Leszkiem Czarneckim, na którym padła oferta korupcyjna, po Antoniego Macierewicza, bez którego nie byłaby możliwa żadna działalność Bartłomieja M., czy po Adama Lipińskiego, którego syn chrzestny wyraźnie korzystał z parasola ochronnego przy ordynarnym ustawianiu przetargów w KGHM. Tylko on sam może odpowiedzieć na pytanie, czy jest dziś gotowy zarządzić takie trzęsienie ziemi we własnym obozie, jednak wydaje się to mało prawdopodobne.
U progu roku wyborczego, którego kalendarz i tak jest dla PiS skrajnie niekorzystny, partia rządząca nie ma dziś żadnych szans na narzucanie narracji, ani podejmowania prób uwodzenia kolejnych elektoratów. Musi gasić wybuchające pożary, co wychodzi jej fatalnie. Kryzys się nasila, a ma być jeszcze gorzej. W całej Warszawie aż huczy od plotek, że jutro lub pojutrze pojawi się medialna bomba, która przykryje wszystkie dotychczasowe tematy, co może sugerować, że uderzy albo wprost w premiera, albo wręcz w samego prezesa Kaczyńskiego. Nic dziwnego, że na ul. Nowogrodzkiej została naprędce zwołana kolejna narada kryzysowa.
Prezes Kaczyński czuje już, że obóz rządzący jest aktualnie niezdolny do właściwego reagowania na wydarzenia kryzysowe, działacze jego partii zaleceniami o umiar i pokorę nie przejęli się wcale, a permanentny kryzys zaczyna go przerastać. O tym, że ma to negatywne skutki także w sferze stricte politycznej, świadczy pozornie mało istotne wydarzenie w Sejmie, które wielu internautów skwitowało jedynie śmiechem. Oto Kaja Godek, twarz antyaborcyjnego projektu ustawy i znana działaczka pro-life właśnie oficjalnie weszła do czynnej polityki, zapowiadając swój start w wyborach do Parlamentu Europejskiego z list koalicji Wolność-Ruch Narodowy.
W politycznej doktrynie Kaczyńskiego zakładającej, że “na prawo od PiS tylko mur” właśnie urosła realna konkurencja o głosy skrajnej katolickiej prawicy, która może mocno napsuć krwi Zjednoczonej Prawicy już w majowych wyborach, a jeśli uda się jej powtórzyć sukces Janusza Korwina-Mikke i wprowadzić do Parlamentu Europejskiego swoich przedstawicieli, to także w wyborach jesiennych. Warto też zwrócić uwagę, jakimi hasłami w walce politycznej będzie się posługiwać nowa liderka tej egzotycznej koalicji. Wrzucanie PiS do worka z “aborcjonistami”, to poważny cios w wizerunek partii reprezentującej elektorat kościelny, a dołączenie Godek do Ruchu Narodowego może spełnić marzenie ojca Tadeusza Rydzyka o stworzeniu partii pod swoim patronatem, jednak nie swoimi rękami. Na tym polu Kaczyński już przegrał, a kolejne klęski wydają się być nieuniknione. Tego pożaru opanować już nie zdoła.
fot. Shutterstock/Michael Wende
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU