“Polska jest suwerennym krajem i nie będą nam inne kraje dyktować, jakie przepisy możemy, a jakich nie możemy przyjąć” – tego typu deklaracje słyszeliśmy na przestrzeni ostatnich trzech lat rządów Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie z ust polityków partii rządzącej. W głównej mierze były one odpowiedzią na presję zmian w przepisach dotyczących “reformowania” polskiego wymiaru sprawiedliwości ze strony naszych unijnych partnerów, Komisji Europejskiej czy Trybunału Sprawiedliwości UE. Taka postawa ma być niezbitym dowodem, że oto po latach uprawiania “pedagogiki wstydu” i zgody na dyktat naszych potężniejszych partnerów, teraz Polska w końcu wstała z kolan, zaznaczając wszem i wobec swoją podmiotowość.
Tyle tylko, że właśnie po raz kolejny okazuje się, że w dużej mierze takie buńczuczne zapowiedzi to nic innego jak puste słowa. Wszyscy pamiętamy gigantyczną aferę, do jakiej doprowadziło uchwalenie wbrew zdrowemu rozsądkowi i opiniom ekspertów nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, a następnie wycofanie się z niej po wprost formułowanych żądaniach ze strony Stanów Zjednoczonych i Izraela. Podobnie miała się rzecz z nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym, z której PiS musiało się wycofać z podkulonym ogonem. O tym, że rząd Mateusza Morawieckiego musi uznawać wyższość krajów potężniejszych i potulnie godzi się na dyktat ochrony ich interesów, świadczy skuteczność działań ambasador USA w Polsce, Georgette Mosbacher, której nowy list do polskiego ministra ujawnił dziennik “Fakt”.
Pamiętamy, że jeszcze kilka tygodni temu pani ambasador skierowała list do premiera Morawieckiego, w którym wprost domagała się wyjaśnień w sprawie bezpardonowego ataku przedstawicieli polskiej prokuratury na stację TVN i TVN24, przypominając że uderzanie w wolność słowa (a przy okazji amerykańskie interesy właściciela tych stacji) jest niedopuszczalne i może zamknąć drogę do włączenia Polski do ruchu bezwizowego. W tym kontekście wezwała również premiera do wyjaśnień, czy rząd prowadzi prace nad ustawą o dekoncentracji kapitału w mediach, co zmusiło kierownictwo PiS do zadeklarowania, że takich prac nie ma, ku wielkiemu zaskoczeniu wiceministra Sellina, który w ostatnich miesiącach wielokrotnie podkreślał, że takowa ustawa jest już gotowa.
Jak pisze dzisiejszy “Fakt”, tamten list nie był jedynym, w którym ambasador Mosbacher wystąpiła w obronie amerykańskich interesów. Podobnie było w kwestii Ubera. Przypomnijmy, to aplikacja mobilna, która służy do zamawiania transportu samochodowego przez kojarzenie pasażerów z kierowcami korzystającymi z aplikacji. Za „taksówkę” w Uberze może robić każdy, kto ma samochód – bez żadnej licencji, znajomości miasta czy zaświadczenia o niekaralności. Plusem dla klientów jest niska cena i łatwość dostępu, jednak od samego początku jego funkcjonowania skarżą się na niego korporacje taksówkarzy, którzy tracą w ten sposób klientów. Od wielu miesięcy właściciele taksówek domagali się reakcji rządu, by zablokować możliwość działania ich konkurencji, z którą inaczej poradzić sobie nie potrafią i wydawało się, że ich prośby zostały wysłuchane.
Gdy jednak do Rady Ministrów trafił projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, który w praktyce blokował możliwość funkcjonowania w Polsce Ubera, zareagowała ambasada USA. Georgette Mosbacher w ostrych słowach zażądała w nim odstąpienia od projektu i zagroziła, że w przeciwnym razie może to zamrozić planowane inwestycje amerykańskie w Polsce.
– Potraktowała nas jak republikę bananową. Choć minister tłumaczył jej, że Uber działa bezprawnie w Polsce, była głucha na argumenty – powiedział “Faktowi” pracownik Kancelarii Premiera, która również dostała kopię listu. Minister Adamczyk ponoć protestuje nadal, ale nie ma nic do gadania, gdyż rządzący nie zamierzają zbytnio denerwować “Wielkiego brata zza oceanu”. Trudno się dziwić Donaldowi Trumpowi, że rękami swojej ambasador rozstawia polskich rządzących po kątach, traktując Polskę jako kraj wasalny. W końcu hołd lenny wobec prezydenta USA polskie władze składają przy każdej nadarzającej się okazji, trudno zatem, by łasy na taką władzę Trump dobrowolnie z niej rezygnował. Pytanie jednak, jak to się ma do wstawania z kolan. Najwyraźniej stało się to zbyt szybko i podczas tego wstawania mocno walnęliśmy się w głowę.
Źródło: Fakt
fot. Shutterstock/JStone/ArtMediaFactory
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU