Sprawa gigantycznych zarobków dla najbliższych współpracownic prezesa Narodowego Banku Polskiego, Adama Glapińskiego zbulwersowała opinię publiczną w ostatnich dniach minionego roku. Po raz kolejny wracają demony sprzed dwunastu miesięcy, gdy wybuchła wielka afera z nagrodami w rządzie Beaty Szydło, która przypomnijmy, sama sobie przyznała nagrodę w wysokości 65.100 złotych za służbę państwową ku chwale “dobrej zmiany”. Wówczas opinia publiczna wymogła na kierownictwie partii zwrócenie pobranych prezentów i przekazanie ich na Caritas, a prezes Kaczyński zarzekał się na kryzysowych konferencjach prasowych, że “umiar i pokora” nadal przyświecają rządom jego partii, zarządzając m.in. obniżenie uposażeń posłów i samorządowców.
Ciekawe, co poczuł lider tego ugrupowania, gdy klakierzy donieśli mu, że jeden z jego najbliższych druhów z czasów Porozumienia Centrum, Adam Glapiński postanowił swoim urodziwym i długonogim blond współpracownicom zrobić prezenty w postaci kosmicznych 65 tys. złotych miesięcznie, a swoje zarobki, z pewnością znacznie wyższe, utajnić przed opinią publiczną. Takie Bizancjum w jednej z najważniejszych polskich instytucji zadaje całkowity kłam deklaracjom prezesa PiS i po raz kolejny obnaża fałsz obozu władzy, kłując w oczy elektorat partii rządzącej, często zarabiający poniżej średniej krajowej. Co gorsza, sposób, w jaki Glapiński odnosi się do zarzutów pod swoim adresem, pokazuje, że zupełnie już oderwał się od rzeczywistości, stając się poważnym kłopotem dla partii rządzącej. Kłopotem, z którym Jarosław Kaczyński nie potrafi sobie dzisiaj poradzić, choć zdaje sobie sprawę, że w najbliższych miesiącach sprawa afery w NBP będzie tylko eskalować.
Dziś prezes NBP został przesłuchany w sprawie afery KNF, oczywiście w towarzystwie jednej z długonogich asystentek. Choć prokuratura znajduje się pod kontrolą Zbigniewa Ziobry i z tej strony raczej najważniejsi politycy PiS nie powinni obawiać się zdecydowanych działań, to sprawa pozostaje poważna. Marek Chrzanowski, były szef Komisji Nadzoru Finansowego, który usłyszał zarzuty, powoływał się w końcu na Glapińskiego i obiecywał jego wsparcie w realizacji planu ochrony mającego być ofertą korupcyjną dla Leszka Czarneckiego. Mówi się także, że szef Getin Noble Banku może być w posiadaniu nagrania obciążającego szefa NBP. To byłaby prawdziwa bomba, która mogłaby pociągnąć obóz władzy na dno. Co gorsza, nie jedyna.
Jak wynika bowiem z dzisiejszej zapowiedzi Krzysztofa Kwiatkowskiego, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, jego kontrolerzy nie mogą być “ślepi i głusi na sygnały”, dlatego też właśnie rusza kontrola Izby w NBP.
– Właśnie rozpoczynamy kontrolę w Narodowym Banku Polskim, to jest kontrola wykonania budżetu, NBP jak każda instytucja publiczna, musi w sposób racjonalny i oszczędny wydawać swoje środki. Bank centralny jest bankiem niezależnym, ale to nie jest bank prywatny – powiedział w programie “Money. To się liczy”.
Kontrola ma objąć cały system wynagradzania w NBP, a jej wyniki mają być znane pod koniec czerwca. Tu na przychylność kontrolerów władza nie ma co liczyć, więc może się okazać, że zaraz przed wakacjami, czyli u progu kampanii wyborczej do polskiego parlamentu, obóz Zjednoczonej Prawicy będzie musiał się zmierzyć z bardzo trudnym dla siebie tematem i poważnymi zarzutami niegospodarności czy wręcz rozpasania, mogącymi skutkować kolejnymi, karnymi wręcz zarzutami wobec prezesa NBP. Niewykluczone, że by temu przeciwdziałać, spróbują uderzyć nie tylko w samego prezesa Kwiatkowskiego (co próbują robić od lat), ale także w wiarygodność samej Izby. Pytanie, czy przyniesie to upragniony rezultat, pozostaje otwarte.
Źródło: Money.pl/WP
fot. flickr/Narodowy Bank Polski
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU