“Wiara, Patriotyzm i Sztuka” to nazwa konserwatywnego miesięcznika, niszowego nawet jak na obóz prawicy. To właśnie na jego łamach postanowił zabrać głos były szef MON, Antoni Macierewicz, dla którego w obowiązującej oficjalnie w obozie władzy strategii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego zabrakło miejsca. On sam uważa się jednak za zbyt wpływowego, by milczeć wobec planów partii rządzącej i postanowił nie siedzieć cicho w szafie, do której został aktualnie schowany. Jego tekst pt. “Grozi nam imperium rosyjsko-niemieckie” jest skrajnie antyunijny, antyniemiecki i konfrontacyjny.
Zdaniem byłego szefa MON działania zarówno kanclerz Angeli Merkel, jak i prezydenta Emmanuela Macrona mocno godzą w polską suwerenność a Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który ostatnio wypowiedział się w kwestii zmian w Sądzie Najwyższym, zaś niebawem może również zrównać z ziemią reformę Krajowej Rady Sądownictwa, działa w interesie Rosji i Władimira Putina.
“Dziś kanclerz Niemiec Angela Merkel mówi nam otwarcie, że mamy zrezygnować z naszej niepodległości i suwerenności narodowej, prezydent Francji Emmanuel Macron ogłasza, że europejska armia, która miałaby powstać, może być użyta do walki z USA. Trybunał Sprawiedliwości staje się gwarantem postkomunistycznego dyktatu w polskim sądownictwie, a Parlament Europejski potępia polski patriotyzm i chce na nas wymusić porzucenie wartości chrześcijańskich” – pisze w swoim eseju Macierewicz.
Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości przekonuje, że to nie w integracji z UE, a w głębokim sojuszu z USA widzi największą wartość. Przy okazji swoich rozważań o współpracy z Amerykanami uderza w Donalda Tuska, którego prorosyjskie nastawienie ma oddziaływać także na politykę UE. To też stało się przyczynkiem do dalszego umacniania teorii o zamachu w Smoleńsku, którą jego zdaniem stopniowo udowadnia jego podkomisja (ta sama, której działania od wielu miesięcy owiane są tajemnicą i w której skuteczność nie wierzy już nawet prezes PiS).
“W rzeczywistości Ameryka potrzebuje Polski, a Polska skazana jest na Amerykę. Taka konfiguracja to niesłychanie rzadka sytuacja w dziejach światowej geopolityki i faktycznie, politycy reprezentujący obie strony szukają innego rozwiązania, nie chcąc być uzależnionym od partnera. Dla USA oznaczałoby to sojusz z Rosją albo w wersji putinowskiej, albo taki, jaki starał się wykreować George Soros. Bez względu na rozważania gabinetowych strategów – jak na razie – nic nie wskazuje na to, by Partia Republikańska i jej elektorat zaakceptowali taką możliwość. W Polsce sytuacja jest także skomplikowana. Po obu stronach obecnego sporu ideowo-politycznego, tzn. zarówno w obozie totalnej opozycji, jak i szeroko rozumianej prawicy, są środowiska gotowe zaakceptować sojusz rosyjsko-polski. Oczywiście, koncepcje te mają różny kształt i ich znaczenie dla obu formacji jest odmienne. Totalna opozycja wyrosła z obozu forsującego (w ślad za Niemcami) akceptację dla porozumienia z Rosją. Owocem tej właśnie polityki Donalda Tuska był dramat smoleński i to bez względu na to, w jakim stopniu Tusk i związani z nim politycy mieli świadomość reperkusji swojej postawy i tego, w jakiej grze uczestniczą. Jedno jest pewne: śmierć polskiej elity z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele była prostą konsekwencją otwarcia Polski przez rząd Tuska na wpływy rosyjskie – pisze były szef MON.
W felietonie mającym niewątpliwie być manifestem Antoniego Macierewicza skierowanym do wyborców PiS, także oburzonych rzekomo prounijnym zwrotem partii rządzącej, pojawia się popularny swego czasu termin kondominium niemiecko-rosyjskiego.
Widzą oni sojusz z niemiecką Unią Europejską albo jako część wielkiej cywilizacyjnej operacji antyanglosaskiej, albo jako możliwość wpłynięcia na trwałe uformowanie UE przeciw Rosji. Jednak tylko pierwsza z tych możliwości jest realistyczna. Sojusz z Niemcami nie da antyrosyjskiego efektu, przeciwnie, musi doprowadzić do wepchnięcia Polski do rosyjskiej strefy wpływów, a w najlepszym razie – do uczynienia z Polski swoistego kondominium rosyjsko-niemieckiego. Nie zdają sobie z tego sprawy ci polscy patrioci, którzy uwiedzeni konserwatywnymi wypowiedziami Putina i motywowani antyamerykanizmem propagują wielką unię europejsko-rosyjską, od Lizbony po Władywostok. Sojusz rosyjsko-niemiecki dotychczas zawsze prowadził do zniszczenia Polski.
Pozornie może się zatem wydawać, że Antoni Macierewicz, podobnie jak niedawno Krystyna Pawłowicz, urwali się ze smyczy wbrew woli kierownictwa partii. Biorąc jednak pod uwagę powołanie do rządu Adama Andruszkiewicza czy dzisiejszy ukłon w kierunku radykalnych środowisk katolickich (po burzy medialnej premier co prawda błyskawicznie wycofał się z ze zmian w ustawie o przemocy w rodzinie, ale ustawa z pewnością wróci), można gołym okiem zaobserwować ponowny zwrot PiS w prawą stronę, by nie utracić tej części wyborców na rzecz partii Rydzyka czy narodowców.
Źródło: WPIS
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU