Niekonsultowana z doradcami decyzja prezydenta USA Donalda Trumpa o natychmiastowym wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii została ostro skrytykowana zarówno przez ustawodawców z obu największych amerykańskich partii politycznych reprezentowanych w Kongresie, jak i sojuszników amerykańskich w Europie i na Bliskim Wschodzie, jako poważny błąd. Ta, w opinii wielu, pochopna decyzja popchnęła dzień później szefa Pentagonu James Mattisa do ogłoszenia swojego przejścia na emeryturę z końcem lutego 2019 roku. Mattis, tłumacząc swoją decyzję oświadczył, że prezydent Donald Trump ma prawo mianować na to stanowisko osobę, której poglądy są bardziej zbieżne z jego własnymi.
James Mattis, znany z odwagi w przeciwstawianiu się prezydentowi Trumpowi. W liście z rezygnacją podkreślił, że „źródłem potęgi Stanów Zjednoczonych są ich związki z sojusznikami, którzy powinni być traktowani z szacunkiem”. O stosunkach z sojusznikami pisał: „Musimy zrobić wszystko, co możliwe, aby utrzymać międzynarodowy porządek sprzyjający naszemu bezpieczeństwu, naszemu dobrobytowi, naszym wartościom, a nasze wysiłki w tym celu będą wzmacniane dzięki solidarności z naszymi sojusznikami”.
Europejscy sojusznicy USA przyjęli tę decyzję z niepokojem, oznacza ona wszak wzmocnienie ugodowego wobec poczynań Rosji nurtu w administracji Donalda Trumpa. Wszyscy liczący się poza… Andrzejem Dudą.
to bardzo źle wygląda, tak jak byśmy się cieszyli z odwołania Mattisa, a nie powinniśmy pic.twitter.com/Ejmat31Kfb
— mswierczynski (@mswierczynski1) December 22, 2018
Otóż polski prezydent, nie dość, że nie zdobył się na kurtuazyjne pożegnanie, jakby sądził, że jedna z najbardziej wpływowych postaci w amerykańskiej polityce odchodzi wraz z emeryturą w niebyt, to potwierdził, że Polska ma problem z amerykańskimi bazami na swoim terytorium.
Mówmy wprost, to jest bardzo głupie. Gen. Mattis nie odchodzi w nicość, nie traci wpływów, ani szacunku dużej części administracji i wojskowych, a w przyszłości może mieć je nawet większe. Dyplomacja na miarę widelca, wyimaginowanej wspólnoty i krawężników od UE.
— Krzysztof Wójcik (@sztofwojcik) December 22, 2018
Powiedział tym samym, że „Fort Trump” to niewarta nic śpiewka na zamydlenie oczu sojusznikowi z Polski, który dla samych obietnic, i tak zrobi „zrobi laskę” imperium na Zachodzie.
Nie rozumiem jak przez 3 lata ciągle się ucząc prezydent nie nauczył się mówić jak prezydent, czyli np. "Dziękujemy sekretarzowi Mattisowi, liczymy na bliską współpracę z następcą". Takie bezmyślne uwagi prezydenta odnotują w Pentagonie. Żenada. https://t.co/pNbFp7rmnD
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) December 23, 2018
Prezydent uczy się całe życie, szkoda że przed swoim zaprzysiężeniem, ani w trakcie swojej służby nie dowiedział się, jak robi się dyplomację. Same „nadzieje” nie zmienią w naszych relacjach nic, tak jak nie zrobiły nic w sprawie wiz. Szkoda, że w tym samym czasie Polska wchodzi w konflikt z dużo uczciwszą wobec nas Europą…
fot. Shutterstock/Drop of Light
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=„pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU