Afera KNF nie cichnie, a jednym z najważniejszych wątków do wyjaśnienia pozostaje ewentualny osobisty udział w sprawie premiera Mateusza Morawieckiego. Doniesienia “Newsweeka” dowiodły bowiem, że premier spotkał się tuż przed wybuchem afery z Zygmuntem Solorzem-Żakiem. Tym samym, w którego Plus Banku na stanowisku członka rady nadzorczej zasiada Grzegorz Kowalczyk – prawnik, którego Marek Ch. “rekomendował” Leszkowi Czarneckiemu za 40 mln zł. W związku z tym z zapytaniem o związki szefa rządu i Kowalczyka do Kancelarii Premiera zwrócił się poseł PO, Krzysztof Brejza.
Parlamentarzysta skupił się na wyjaśnieniu konkretnego tropu w potencjalnym udziale Morawieckiego w aferze. Grzegorz Kowalczyk nie tylko zasiada w banku, ale był także powołany do Rady Giełdy Papierów Wartościowych S.A. Jego kandydaturę zgłosiła przedstawicielka banku PKO BP, którego prezesem jest Zbigniew Jagiełło, prywatnie przyjaciel Mateusza Morawieckiego, wtedy wicepremiera i ministra rozwoju oraz finansów. Co bardzo ważne, ruch ten, jak donosiła “Gazeta Wyborcza”, zaskoczył przedstawicieli Ministerstwa Rozwoju. Poprosili oni o 20-minutową przerwę na konsultację, którą następnie przedłużyli o kolejne 10 minut. Nie było zatem wątpliwości, że wówczas rozdzwoniły się telefony do kogoś na szczycie władzy, kto kazał kandydaturę Kowalczyka poprzeć. Obserwując hierarchię urzędniczą, najbardziej zdroworozsądkowe jest, że nakaz wyszedł jeśli nie osobiście od obecnego premiera, to z pewnością z jego najbliższego otoczenia.
Jednak mimo takich poważnych wątpliwości i wyraźnego przepływu informacji Kancelaria Premiera odpowiedziała bezczelnie posłowi Brejzie, że sprawy nie ma, a o kandydaturze Skarb Państwa nic nie wiedział:
“Przedmiotowa kandydatura nie była znana Skarbowi Państwa przed rozpoczęciem Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia (NWZ) Spółki”.
https://twitter.com/KrzysztofBrejza/status/1072108109945102336
Czytając odpowiedź KPRM można odnieść wrażenie, jakby to z inicjatywy i głosami osób trzecich umieszczono Kowalczyka w Radzie, podczas gdy bez wsparcia spółek i delegatów ministerstwa do takiego obrotu sprawy nigdy by nie doszło.
Jest to ordynarny przykład, jak w biały dzień politycy mówią, że czarne jest białe, a białe jest czarne. Premier czuje się tak bezkarny, że zbywa tak oczywistymi kłamstwami pytania, do których wyjaśnienia obliguje go polskie prawo.
Rządzący najwyraźniej przyjęli taktykę, że lepiej nie mówić nic, niż stosować marne wymówki. O ile bowiem nawet fałszywa odpowiedź Kancelarii pojawiłaby się we wszystkich mediach, o tyle taka ordynarna negacja znajomości sprawy już mało kogo poza środowiskiem dziennikarzy zainteresuje.
Tym samym obserwujemy, jak prawo staje się niewolnikiem woli politycznej władzy, działając coraz bardziej wybiórczo. Dla jednych ostentacyjne zatrzymania, dla innych całkowita ślepota organów państwa. Jednak z każdym dniem wiemy o aferze coraz więcej, stąd desperackie metody obrony władzy wciąż mogą okazać się za mało skuteczne w starciu z opinią publiczną.
Fot. flickr/ KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU