Ta sprawa nie tyczy się tylko pamięci o tragicznie zmarłym Lechu Kaczyńskim i pisania historii na nowo przez jego macierzystą formację polityczną. Sprawa oddalenia przez Naczelny Sąd Administracyjny skargi kasacyjnej wojewody mazowieckiego, który nadużył ustawy dekomunizacyjnej w imię robienia polityki, tyczy się tego, o co walczą tysiące polskich obywateli oraz unijne instytucje. Chodzi o niezawisłość sądów i szacunek do ich wyroków.
Wojewoda z #pis nadużył ustawy dekomunizacyjnej do robienia polityki i właśnie przegrał w sądzie! Nie ma ulicy Kaczyńskiego w Warszawie! Przed chwilą NSA ogłosił oddalenie skargi kasacyjnej Wojewody. Wyrok jest prawomocny! WYGRALIŚMY❗️#dekomunizacja
— Aleksandra Gajewska (@AGajewska) December 7, 2018
W piątek NSA oddalił skargi kasacyjne wojewody mazowieckiego od orzeczeń Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, uchylających zarządzenia o zmianach nazw 44 ulic na podstawie ustawy dekomunizacyjnej. Najbardziej prestiżowa zmiana dotyczy uchylenia nazwy z al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego. Kolejne 44 z 50 zaskarżonych zmian zostało uznane za wadliwe. Naczelny Sąd Administracyjny przyznał rację odpowiednikowi niższej instancji, który stwierdził, że wojewoda nie uzasadnił odpowiednio swych zarządzeń: nie dokonał stosownej wykładni aktu prawnego i analizy, tylko ograniczył się do krótkich notek biograficznych. Zastrzeżenie budziło też zbiorcze i lakoniczne potraktowanie kilkudziesięciu patronów w opinii IPN, którą przedstawił wojewoda. NSA nie wykluczył, iż wśród zmienionych nazw ulic mogą znajdować takie, które “w sposób oczywisty symbolizują lub propagują komunizm”.
Jak dodał jednak sędzia Zdzisław Kostka: „gdyby taka sytuacja zachodziła, to także zarówno w opinii, jak i zarządzeniu, należałoby to przynajmniej stwierdzić, wykazać […] tymczasem [opinia w tej sprawie to] zestawienie zbiorcze 47 nazw i lakoniczne stwierdzenie, że podpadają pod ustawę”.
Krótko mówiąc, wojewoda dopuścił się zaniedbania w uzasadnieniu zarządzonych przez siebie zmian. I choć na wyjściowej liście 50 zmian nazw ulic mogły znajdować się takie, których zmiana w myśl ustawy o dekomunizacji miałaby podstawy, wojewoda nie wykazał pożądanej delikatności i postanowił zrobić dokładnie to, co od trzech lat pokazuje Prawo i Sprawiedliwość – nie spoglądając na nic, na gwałt i w widowiskowy sposób zarządził zmiany nazw ulic, „lakonicznie stwierdzając, że podpadają pod ustawę”.
Dziś, wobec prawomocnego (!) wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, IPN zwraca się do władz Warszawy, by „w poczuciu obywatelskiej odpowiedzialności i niezależnie od bieżących sporów politycznych odstąpiły od przywracania nazw ulic zmienionych na podstawie tzw. ustawy dekomunizacyjnej”. W przesłanym do PAP apelu IPN tłumaczył, że „nazwy te były wyrazem hołdu dla ludzi i organizacji, które działały na rzecz zniewolenia Polski, przeciw jej niepodległości i przeciw wolności jej obywateli, [a] ich przywrócenie będzie działaniem nieprzystającym do szacunku dla ojczystej historii – szczególnie bolesnym w roku obchodów stulecia odrodzenia Państwa Polskiego”. Wg Instytutu „wciąż jest możliwość na przyjęcie najprostszych procedur, które uchronią stolicę przed wydawaniem środków publicznych na przywracanie nazw symbolizujących komunistyczne zniewolenie Polski, a w wielu wypadkach symbolizujących także zbrodnie i nieprawości okresu stalinizmu”.
Zaorać te sądy… Nie będzie w Warszawie ulic Zbigniewa Herberta, "Inki", "Andrzeja Morro", Przemyka, Pyjasa, Gintrowskiego, KOR, Romaszewskiego, Kaczyńskiego… Znów będą ulice AL, ZWM, SP, 17 stycznia, Langego, Kruczkowskiego… Zaorać te sądy…https://t.co/S08tmvfGbd
— Marcin Gugulski (@GugulskiMarcin) December 7, 2018
Jak nie groźbą, to prośbą. Uchylone prawomocnie zarządzenia wojewody mazowieckiego określane były jako „polityczna hucpa” i, z dzisiejszej perspektywy, nie przyniosły chwały, ani prezydentowi Kaczyńskiemu, ani jakiemukolwiek z niegodnie uhonorowanych bohaterów. Bo w tej sprawie naprawdę najmniejsze znaczenie mają zasługi Lecha Kaczyńskiego, analiza dokonań Armii Ludowej, czy chociażby zszargana pamięć o Stanisławie Tołwińskim. Tu znów ktoś okazał się nadgorliwy, a sąd to słusznie ukrócił. Jak wobec tej decyzji zachowuje się „suweren”, widać na przykładzie wpisu jednego z polityków Prawa i Sprawiedliwości.
fot. Shutterstock
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=„pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU