Każdy z nas ma prawo do wyborów zgodnie ze swoim poglądem na świat. Jasne jest też, że wolno nam również się w swoich wyborach mylić. Powstaje pytanie, czy jakikolwiek wybór można nazwać całkowicie wolnym. Niestety, jeśli chodzi o wybór, którego dokonujemy przy urnach wyborczych, konsekwencje ewentualnego błędu mogą godzić w wolność innych. Nieodpowiedzialna wobec tak ważnej decyzji jest ignorancja i brak refleksji, gdy media przypominają.
Rok 2010 – kampania prezydencka. Po osobistej traumie Jarosława Kaczyńskiego, miliony wyborców o umiarkowanych poglądach uwierzyło w ocieplenie wizerunku prezesa Prawa i Sprawiedliwości zafundowane nam przez lewicującą szefową kampanii, Joannę Kluzik-Rostkowską i rzecznika kampanii – liberała Pawła Poncyliusza (oboje dziś szczęśliwie poza PiS). Schowano odstraszających elektorat umiarkowany Zbigniewa Ziobrę i Jacka Kurskiego. Sam Kaczyński zaś pozwalał robić sobie zdjęcia z bratanicą i jej dziećmi; Józefa Oleksego nazwał „lewicowym politykiem ze średnio-starszego pokolenia”. Przykładów skutecznej i niepokojącej dla partii stojących w opozycji do Prawa i Sprawiedliwości polityki miłości można by było jeszcze długo wymieniać. Zmiana wizerunkowa zmyliła nawet najwierniejsze jądro prawicy, o tym, że to była „ściema”, musiał przekonywać sam Joachim Brudziński.
Ta „ściema” dała Jarosławowi Kaczyńskiemu 46,99% głosów. Szczęśliwie sztab uznał wtedy butnie, że ocieplenie wizerunku prezesa wpłynęło negatywnie na wyborczy wynik.
Do właściwych wniosków partia doszła 5 lat później. Schowani Macierewicz z Kaczyńskim i „w iście amerykańskim stylu” Duda – zdobyli pełnię władzy w Polsce. Bo… „Straszenie PiSem już nie działa”.
W ostatnich wyborach samorządowych rządzący uwierzyli we własną propagandę. Idąc z Unią Europejską na noże, gwałcąc konstytucyjny ład w Polsce, czy wreszcie publikując obleśny antyuchodźczy spot pokazali, kim naprawdę są. Bo ileż można udawać…
Tyle że się na tym, jak wiemy z wyborczego rezultatu, srogo przejechali. Wniosek – retorykę PiS można określić sinusoidą nastrojów. Dziś, ani podczas konferencji „Praca dla Polski”, ani na 27. urodzinach Radia Maryja nie pojawił się Jarosław Kaczyński. Wg PiS i jej mediów to „Platforma wypycha Polskę z Unii”. Krótko pisząc – PiS znów zabiega o wyborców centrum.
Czy wyborcy znów dadzą się nabrać? My tylko ostrzegamy…
Od środy,TVN w progr. „Dlaczego nas nie chcecie” będzie nas zawstydzał i zmiękczał cierpieniem głodnych dzieci i biednych imigrantów
Aż wreszcie sami „zechcemy” by „inżynierowie i chirurdzy” zaczęli nam podrzynać gardła też w Polsce..
TVN tego chce,my – NIE— Krystyna Pawłowicz (@KrystPawlowicz) December 3, 2018
„TVN tego [podrzynania gardeł] chce,my – NIE”. Kim to jest rzeczone „my”?
O tym, jak te słowa są obrzydliwe i kłamliwe, mam nadzieję, nie muszę dywagować. Chcę powiedzieć tylko, że jeśli w tak ważnej sprawie wypowiada się współodpowiedzialna za stan prawny w Polsce posłanka, to nie ma mowy o wypowiadaniu się w swoim imieniu. Tak! Pawłowicz firmuje stanowisko swojej partii. Tak! „My” oznacza Prawo i Sprawiedliwość. Oznacza też i „jego wyborcy”…
fot. flickr/P.Drabik
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=„pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU