Narodowy Bank Polski rusza z ofensywą medialną w sprawie afery KNF. Instytucja żąda tymczasowego zdjęcia artykułów, które naruszają dobra osobiste NBP, czyli w domyśle swojego szefa – Adama Glapińskiego. Ten ostatni był bowiem przez wielu wskazywany na kolejnego kandydata do dymisji. Sprawa jest poważna, ponieważ do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynęło już sześć wniosków w tej sprawie. Bank centralny wytypował konkretnych dziennikarzy, których artykuły mają zniknąć. Rzecznik sądu opisała roszczenia NBP następująco:
“Żądanie wniosku obejmuje zakazanie zobowiązanym rozpowszechniania bezpodstawnych wypowiedzi naruszających dobra osobiste Narodowego Banku Polskiego, sugerujących niezgodne z prawem działania organów NBP, przez insynuowanie, że prezes NBP uczestniczył w tzw. ‘aferze KNF’. Uprawniony żąda także nakazania tymczasowego usunięcia artykułów prasowych dotyczących tzw. ‘afery KNF'”.
Powyższe działania rodzą poważne zarzuty o próbę politycznej cenzury. Czy prezes banku centralnego nie nadużywa swojej pozycji, jeśli zarzuty wobec swojej osoby utożsamia z naruszaniem dóbr osobistych Narodowego Banku Polskiego? W państwie prawa nie obowiązuje przecież zasada “państwo to ja”. Urzędnicy nie mają immunitetu na krytykę. Sam NBP stosuje bowiem w tej sprawie argumentacje wręcz absurdalną: “Konieczność obrony dobrego imienia NBP wynika z jego ustrojowej pozycji i troski o szeroko rozumiane bezpieczeństwo ekonomiczne kraju”. Pojawia się pytanie, czy prezes Glapiński nie chroniłby lepiej bezpieczeństwa państwa, jeśli zwyczajnie wyjaśniłby część wątpliwości wokół afery KNF.
Nie ma tutaj bowiem miejsca na uciszanie krytycznych mediów. Prezes głównej instytucji gwarantującej wiarygodność finansową kraju bronił jak lew krystalicznej moralności byłego szefa KNF, który następnie, jak można mniemać za niewinność, został zatrzymany przez CBA. Wiemy przecież doskonale, że kierowane ręcznie przez PiS biuro nie tknęłoby urzędnika palcem, gdyby sprawa nie była z góry uznana za przegraną.
Jednak szczęśliwie dla społeczeństwa obywatelskiego, PiS nie przejął jeszcze wszystkich sądów, stąd takie próby uciszania mediów zostaną najprawdopodobniej przez sąd oddalone. Obowiązkiem osób publicznych jest bowiem zmierzyć się z krytyką otwarcie, a nie zamiatać sprawę pod dywan. Próby tego typu działań wskazują zaś, że osoby decyzyjne mają jednak w sprawie afery KNF coś do ukrycia.
Źródło: interia.pl
fot. Senat RP/flickr
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU