Polska polityka powoli wraca do normalnego trybu funkcjonowania po zakończeniu pierwszej z czterech nadchodzących po sobie kampanii wyborczych oraz obchodach setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. W najbliższym czasie rządząca większość wróci do swoich legislacyjnych obowiązków, a rząd do korygowania swoich działań pod przymusem Komisji Europejskiej oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jak donosiły ostatnio media, premier Morawiecki wskazał już nawet termin upublicznienia projektu zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym, która wdroży postanowienia TSUE w sprawie powstrzymania dalszego skoku na tę instytucję. Co ciekawe, choć według premiera ma się to stać do 19 listopada, szef jego kancelarii Michał Dworczyk wydaje się nie do końca orientować, na jakim etapie jest przygotowywanie projektu.
– Nie znam etapu, na jakim są analizy [dot. SN i orzeczenia TSUE]. Nie rozpatruję tego jako kroku w tył, w przód. W tej chwili analizujemy, jak po decyzji TSUE, jakie działania powinny być dalej podjęte. Według mojej wiedzy [to etap] analiz, ale proszę pytać Ministerstwo Sprawiedliwości – stwierdził Michał Dworczyk w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Rozmowie Piaseckiego” TVN24.
Mamy zatem do czynienia z dalszym pozorowaniem koniecznych i oczekiwanych przez unijne instytucje ruchów w nadziei, że w końcu uda się ugrać założone wcześniej cele. Nie w głowie ministrom rządu Morawieckiego bowiem merytoryczna praca, gdy właśnie rozpoczyna się przegrupowanie sił przed przypadającymi na najbliższą wiosnę wyborami do Parlamentu Europejskiego. O tym, że wielu czołowych polityków obozu “dobrej zmiany” planuje uciec z krajowej polityki do Brukseli, by za srebrniki z symbolem euro walczyć o dobre imię Polski, pisaliśmy już kilka miesięcy temu. Chrapkę na europejską przerwę od polskiego piekiełka ma marszałek Sejmu Marek Kuchciński, była premier Beata Szydło, były szef MSZ Witold Waszczykowski, minister od pomocy uchodźcom Beata Kempa czy minister edukacji Anna Zalewska. Swoich ludzi do Brukseli wysłałby też z wielką chęcią ojciec Rydzyk, więc mowa także o Janie Szyszko, Antonim Macierewiczu czy nawet o Zbigniewie Ziobro.
Dla rządu Morawieckiego oznacza to spore przemeblowanie, które zdaniem wielu komentatorów powinno się odbyć jeszcze tej jesieni. Plany premiera potwierdził dziś Michał Dworczyk, mówiąc wprost, że “zmiany muszą nastąpić”.
– O zmianach w rządzie na pewno będzie informował premier, gdyby do nich miało dojść. One muszą nastąpić [zmiany w rządzie związane z kandydowaniem niektórych ministrów do PE]. Bo rzeczywiście te osoby, które pan wymienił [Beatę Szydło i Beatę Kempę] oraz inne myślą o PE. Według mojej wiedzy tak [zmiany dokonają się przed rozpoczęciem kampanii europejskiej]. Ale nie znam dokładnej daty. Decyzja nie zapadła, to decyzja kierownictwa PiS, w tym premiera, bo to on kształtuje skład Rady Ministrów. Tego nie wiem [czy w tym roku] – stwierdził w TVN24.
Sam Morawiecki zapewne nie będzie czekał zbyt długo, gdyż planowana rekonstrukcja daje mu wielką okazję do pozbycia się z gabinetu polityków, z którymi jest mu wyraźnie nie po drodze. Bardzo możliwe, że zechce wykorzystać chwilę chwały, w jakiej znajduje się po ogłoszeniu przez prezesa PiS wielkiego sukcesu w wyborach samorządowych po kampanii, której był przecież twarzą.
Źródło: TVN 24
Fot. flickr / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU