Polityka i Społeczeństwo

Czy Platforma pokona PiS jego własną bronią?

Opadł już  kurz po starciu opozycji z partią rządzącą. Według powszechnego mniemania, PiS zmiótł opozycję z powierzchni ziemi, pozwalając jej uciec w popłochu do swoich pieczar, by tam mogła w depresji i obgryzając palce ze zgryzoty dogorywać swoich dni. Mały Napoleon, za jakiego co niektórzy uważają Jarosława Kaczyńskiego, wykorzystując silne osłabienie swoich oponentów, przeszedł do ofensywy na kolejnych, głównie ordynacyjno-samorządowych frontach. I jest przekonany, że odniesie kolejne zwycięstwa.

No bo dlaczego miałby myśleć inaczej, obserwując dalsze miotanie się Ryszarda Petru próbującego odwrócić uwagę całej Polski od serialu „Kaz i Isabel 2” nieprzemyślanymi zmianami personalnymi, przy okazji wykazując się pewnego rodzaju szowinizmem męskim.

Czemuż to miałby mieć obawy patrząc w stronę byłego muzyka, któremu rozlatuje się jego sklecone naprędce z niepasujących elementów ugrupowanie, a cześć tych elementów może trafić ostatecznie do wiernej armii Prezesa.

Czego miałby się obawiać ze strony młodego chłopca-ludowca, który wprawdzie zdobył kilka punktów podczas sejmowej rozgrywki, jednak za chwilę jednym pociągnięciem, poprzez podniesienie progu do 10% i wprowadzenie dwukadencyjności w samorządach zostanie jedynym członkiem PSL-u pełniącym jakąkolwiek funkcję.

Po co zamartwiać się zwarciem z ugrupowaniem, któremu najlepiej wychodzi zajmowanie się sobą? Jakiego zagrożenia może się spodziewać ze strony skompromitowanej ośmioletnim rządzeniem partii, w której młode wilki już ostrzą sobie zęby, by jak najprędzej wbić je w szyję mało charyzmatycznego lidera?

Jednak wbrew pozorom, odpowiedź na ostatnie pytanie dla Jarosława Kaczyńskiego może być bardzo niepokojąca. Jego instynkt polityczny, który niewątpliwie posiada, gdzieś głęboko musi mu podpowiadać, że właśnie oto odniósł pyrrusowe zwycięstwo nad Platformą Obywatelską, ponieważ pozwolił jej na odrodzenie.

Jak to możliwe?

Schetyna swoją twardą  postawą w trakcie kryzysu sejmowego pokazał twarz zdecydowanego i silnego lidera, który pomimo zbyt wczesnej  rejterady po senackim manewrze PiS-u, zasłużył na miano przywódcy zarówno po stronie opozycji, jak i wewnątrz własnej partii, na co wskazuje przebieg wewnętrznych negocjacji w klubie. Przewodniczący PO miał w ich trakcie usłyszeć wiele głosów poparcia także od osób, które dotychczas nie deklarowały się jako jego zwolennicy. Pozytywne dla Platformy okazały się także sondaże przeprowadzone już po zakończeniu protestu, choć wzrost poparcia dla niej nie był oszałamiający.

Nie zmienia to jednak faktu, że agonia Nowoczesnej – głównego konkurenta PO – daje szanse odzyskania dla platformianej macierzy utraconych lądów. Zresztą stało się tak wbrew woli samego Prezesa Napoleona, który chętniej jako przeciwnika widziałby gubiącego się nawet w sytuacjach leciutko kryzysowych – Petru.

Petru sam się unicestwił z niewielką pomocą Kaczyńskiego i tym samym groźny przeciwnik Schetyny przestał być groźny. Teraz może on koncentrować wszystkie swoje wysiłki do decydujących starć z odwiecznym wrogiem.

Należy wziąć pod uwagę jeszcze jeden niezwykle istotny aspekt. Wydaje się, że ostatni protest przyczynił się do czegoś w rodzaju zmazania win ciążących na PO, dał jej szansę na nowe otwarcie. Można pokusić się o twierdzenie, iż w styczniu nastąpiło odgrodzenie „grubą kreską” niechlubnej części  jej historii. Pytanie, jak to wykorzysta?

Mam wrażenie, że wreszcie pojawiła się klarowna wizja tego, co może dać jakiekolwiek szanse w walce z obozem rządzącym. Uwidoczniło się to wyraźnie podczas ostatniej  Rady Krajowej PO, choć było deklarowane zdecydowanie wcześniej: Platforma musi być opozycją totalną. Nie ma innego wyjścia. Rząd totalny może przegrać tylko z oponentem totalnym. Schetyna mówił już o tym wcześniej, jednakże nie miał zbyt silnego mandatu do głoszenia takich poglądów jak teraz po proteście sejmowym.

Istnieje wielu krytyków „ideologii” opozycji totalnej. Wskazują oni na zmęczone ciągłą wojną polsko-polską społeczeństwo, wypatrujące rozsądnej siły politycznej z umiarkowanym programem, mającej predyspozycje do zasypania budowanych przez lata linii podziałów.  Totalna bzdura! Ci krytycy wywodzą się z grupy tzw. oderwanych od rzeczywistości telewizyjnych ekspertów politycznych, którzy już w trakcie kampanii wyborczej namawiali PO do łagodzenia przekazu wobec PiS-u, a podczas ostatniego przemówienia Ewy Kopacz w Sejmie jako premiera, w którym ostro przestrzegała przed PiS-em, pukali się w czoło, wespół zresztą z politykami PO. Tylko stanowcza i niekiedy brutalna krytyka działań PiS-u daje szansę na konsolidację obozu antypisowskiego i w konsekwencji wygranie wyborów. Po stronie partii Misiewiczów mamy silną, zwartą i zdyscyplinowaną armię około 30% wyborców, którzy ślepo podążą za swoim wodzem. PO musi zbudować podobną, może nie ślepą, ale  na pewno zdyscyplinowaną i zdeterminowaną. Stanie się tak, gdy dostrzegą po stronie opozycji partię zdolną użyć nawet politycznej broni atomowej w postaci np. protestów.

Konsekwencji i skuteczności takiej postawy PO może uczyć się od … PiS-u, które trwało w okopach przez długie osiem lat, ostrzeliwując nieustannie rząd z każdej pozycji i z wszelakiej dostępnej broni, co w końcu przyniosło pozytywny rezultat. Podobną strategię stosował SLD wobec rządzących, co także przyniosło pozytywne rezultaty. Oczywiście Platforma nie chce tak długo czekać i żeby skutecznie wprowadzać scenariusz opozycji totalnej powinna sama wybrać teren przyszłych bitew i mądrze, bez dostrzegania od czasu do czasu światełka w tunelu, realizować przyjęte scenariusze.

Niewątpliwie jednym z nich będzie obrona samorządów, choć zarówno PO jak i .N dały się wciągnąć w kolejną pułapkę Kaczyńskiego, którą zastawił  na nich, wypuszczając informacje o rzekomo przyspieszonych wyborach. Nie szkodzi – obrona zamachu na samorząd poprzez próbę zmiany ordynacji wyborczej daje Platformie znaczący oręż i pomoże zjednoczyć wokół niej zbuntowanych włodarzy miast i miasteczek. Na pewno przydadzą się silne struktury, które PO posiada. Pomysł referendum w obronie samorządu na pierwszy rzut oka wydaje się ciekawe, jednak pamiętajmy, jak kończyły się referenda w Polsce, zwłaszcza ostatnie, więc pomysł jest mocno ryzykowny. PiS zawsze może zarzucić jej, że uchylała się od przeprowadzenia referendów ws. sześciolatków czy odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Drugim terenem walki może być edukacja, której obrona łączy się z obroną samorządności.  Niewątpliwie dla PiS-u to bardzo niewygodny obszar w kontekście reformy szkolnictwa. Sojusz ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego pokazuje, że Schetyna nie zawaha się użyć żadnej broni, która pomoże mu zapędzić PiS do narożnika.

Ostatnie dni są tylko dowodem na to, kto jest prawdziwym liderem opozycji. Podczas gdy Nowoczesna gubi się w decyzjach personalnych, a lider musi tłumaczyć się z SMSów do koleżanki partyjnej, Platforma wykazuje zauważalną aktywność i pomysł na przyszłość. Paradoksalnie w tej walce powinna pomóc PO jej … bezideowość, ponieważ umożliwia ona na elastyczne manewrowanie swoim przekazem. Na pewno ułatwia to brak wyrazistości jej lidera, który w zależności od zaistniałej sytuacji może przegrupowywać swoje wojska. Cyniczne? Może, ale przypominam, że tak samo działały PiS czy SLD ,a w tej sytuacji najważniejsza jest skuteczność i nie ma znaczenia, czy zarzucimy kotwicę po prawej, czy po lewej stronie. PO może zniszczyć PiS jego własną bronią.

Jednak rola opozycji totalnej jest trudna i wymaga determinacji. PiSowi zajęło to aż na 8 lat. Na jak długo sił wystarczy Platformie?

fot. flickr/ P. Drabik

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie