Polityka i Społeczeństwo

Najdroższe pismo w historii polskiej prokuratury. To istota afery Amber Gold, która rykoszetem uderza w PiS

Misiewicz stanie przed komisją ds. Amber Gold. Zaskakujący zbieg okoliczności
fot. flickr/Sejm RP

Regularna orka, jaką przewodniczący Rady Unii Europejskiej Donald Tusk przeprowadził wczoraj na pisowskich członkach sejmowej komisji śledczej ds. zbadania tzw. afery Amber Gold na długo zapadnie w pamięć polskich komentatorów sceny politycznej. Nie ma się wobec powyższego co dziwić, że poseł Zubowski nie potrafił nawet w oczy spojrzeć przesłuchiwanemu świadkowi, gdy ten wyciągnął do niego rękę na pożegnanie. Przesłuchanie, które miało wieńczyć sukces tej komisji śledczej i być frontalnym atakiem zgromadzonymi w ciągu trzech lat działań sejmowych śledczych dowodami okazało się wielką klapą, bezlitośnie obrazującą niemoc w udowodnieniu z góry założonej tezy o trójmiejskim układzie polityczno-biznesowym, mającym chronić Marcina P. i jego małżonkę. 

Polityczne show, jakim niewątpliwie było wczorajsze przesłuchanie zakończyło się jednak nie tylko potwierdzeniem klasy Donalda Tuska, ale pozwoliło także skutecznie ujawnić opinii publicznej wątek, z którym działający w pojedynkę w komisji poseł PO Krzysztof Brejza przez długie miesiące nie mógł się przebić. Chodzi mianowicie o najdroższe pismo w historii polskiej prokuratury oraz okoliczności jego ukrycia przed Prokuratorem Generalnym i to w kluczowym dla afery Amber Gold momencie, tj. gdy startowały przepalające pieniądze z piramidy finansowej linie lotnicze OLT. Jest to istotne tym bardziej, że tak jak przez ostatnie trzy lata, tak z pewnością teraz, gdy rozpocznie się tworzenie raportu końcowego z prac komisji śledczej, przewodnicząca Małgorzata Wassermann zrobi wszystko co w jej mocy, by jeden z kluczowych faktów, ujawnionych w toku jej prac nie został ujawniony w oficjalnym sprawozdaniu. Jest on bowiem bardzo niewygodny dla obozu Prawa i Sprawiedliwości oraz przede wszystkim Zbigniewa Ziobro, obecnego prokuratora generalnego.

W listopadzie 2011 roku, ówczesny szef Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak skierował wprost do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta pismo, w którym ostrzega przed działaniem gdańskiej spółki, wskazując na przeszłość Marcina P., zwracając uwagę na możliwe zagrożenia i rzekome inwestowanie w metale szlachetne. Choć wcześniej temat Amber Gold Sp. z o.o pojawiał się w korespondencji szeregowych prokuratorów, to na tak wysokim szczeblu, pomiędzy dwiema tak ważnymi osobami, pełniącymi kluczowe z punktu widzenia nadzoru (tego, którego brak PiS od trzech lat próbuje udowodnić) pojawił się po raz pierwszy. Warto zwrócić uwagę na datę pisma – 24 listopada 2011 roku. To był właściwy moment, by podjąć odpowiednie działania, odebrać śledztwa nieradzącym sobie prokuratorom w Gdańsku, lub przekazać do wyspecjalizowanych w przestępczości gospodarczej jednostek Prokuratury Apelacyjnej.

“Istnieje poważne ryzyko pokrzywdzenia wielu osób w wyniku utraty znaczących środków finansowych, być może łącznie sięgających nawet setek milionów PLN. Mając na uwadze dotychczasowy przebieg postępowań przygotowawczych w ww. sprawie uprzejmie zwracam się o rozważenie, w ramach nadzoru służbowego, możliwości powierzenia postępowania przygotowawczego do dalszego prowadzenia innemu prokuratorowi” – możemy przeczytać w piśmie KNF opublikowanym na Twitterze Krzysztofa Brejzy.

Tak się jednak nigdy nie stało, bowiem pismo to NIGDY nie trafiło do rąk Andrzeja Seremeta. Powody tego skandalicznego zaniedbania oraz personalne ustalenie, kto się go dopuścił ustalał poseł PO, oczywiście ku wielkiemu niezadowoleniu przewodniczącej komisji śledczej, która co najmniej nie pomagała tego wątku badać. Co więcej, poseł Brejza zauważył że gdy komisja śledcza otrzymała z Prokuratury Generalnej olbrzymie ilości dokumentów, to tego konkretnego wątku w nich zabrakło, a jego wniosek o uzupełnienie akt o brakujące dokumenty dotyczące postępowania wyjaśniającego wobec prokuratorów odpowiedzialnych za ukrycie tego kluczowego dokumentu, został przez pisowską większość utrącony.

Dopiero wykorzystanie poselskiej interwencji, dokonanej poza komisją śledczą ujawnił nazwiska i sprawców tego zaniechania. Okazało się, że pismo zamiast trafić “do góry” czyli do Andrzeja Seremeta, trafiło do … Gdańska, czyli do śledczych, których bezczynność była w nim krytykowana. Decyzję w tej sprawie podjął zastępca dyrektora biura prokuratora generalnego prokurator Piotr Wesołowski. Smaczku sprawie dodaje fakt, że sam prokurator Wesołowski sam pochodzi z Gdańska. Niezwykle niepokojące powinno jednak być to, że choć obowiązkiem organów państwa jest współdziałać z komisją śledczą, to już w czasach, gdy kontrolę nad prokuraturą przejął obóz Prawa i Sprawiedliwości, tak ważną informację o piśmie szefa KNF do Prokuratora Generalnego oraz o osobach za to odpowiedzialnych próbowano przed posłami ukryć, nie przekazując ich w rzekomo “pełnej” dokumentacji.

Pełna historia tego pisma, oraz ustalenia okoliczności z nim związanych została opisana przez posła Krzysztofa Brejzę na swoim Twitterze w niżej przedstawionym wątku.

https://twitter.com/krzysztofbrejza/status/877601614319812608

Warto także odnotować, że prokuratorzy, którzy konkretnie z imienia i nazwiska najbardziej zawinili w sprawie Amber Gold, obecnie robią błyskotliwe kariery w strukturach prokuratury upolitycznionej i podległej Zbigniewowi Ziobrze a sam Wesołowski trafił nawet do komisji konkursowej, mającej oceniać kandydatów na sędziów i prokuratorów. Zamiast konsekwencji służbowych, otrzymali zatem awanse z rąk obecnego kierownictwa prokuratury. Choć ze strony PiS słyszymy głośne deklaracje o konieczności wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej afery, a przewodnicząca Wassermann tylko wczoraj wytarła sobie twarz rzekomą troską o los tysięcy poszkodowanych w aferze osób, wszystko wskazuje na to, że są to jednie puste słowa i rozpaczliwe poszukiwanie sposobu, by sprawę wykorzystać do politycznych korzyści i obciążenia swoich przeciwników. Szkoda jedynie, że o tym z oficjalnego raportu końcowego z prac komisji śledczej z pewnością się nie dowiemy. Tym razem raporty mniejszości z pewnością będą ciekawsze.

fot. flickr/Sejm RP

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michał Kuczyński

Michał Kuczyński - Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Z zamiłowania bloger i autor tekstów o charakterze publicystycznym. Interesuje się polityką i ekonomią. Prywatnie miłośnik piłki nożnej, muzyki rockowej i dobrego kina. Niegdyś zapalony wiolonczelista.
Zapraszam na mojego Twittera - @KuczynskiM

Media Tygodnia
Ładowanie