W Sejmie trwać dziś zapewne przez cały dzień będzie finał politycznego show, jakim od samego początku było badanie tzw. afery Amber Gold. Podobnie jak działalność komisji weryfikacyjnej ds. warszawskiej reprywatyzacji i zapowiedziana rezygnacja z funkcji jej przewodniczącego przez kandydata PiS na prezydenta Warszawy Patryka Jakiego po sporządzeniu raportu końcowego, tak samo przesłuchanie przewodniczącego Rady Unii Europejskiej Donalda Tuska będzie zakończeniem tymczasowej kariery “szeryfa”, odgrywanej przez byłą już kandydatkę PiS na prezydenta Krakowa Małgorzatę Wassermann.
Samo przesłuchanie w kwestii materialnej nie będzie miało absolutnie żadnego znaczenia dla końcowych wniosków, jakie członkowie komisji śledczej z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Nie po to sejmowa większość zapewniła sobie przewagę w liczbie członków komisji, by w raporcie końcowym została przyjęta wersja inna, niż to, że Donald Tusk wraz z częścią swojego środowiska politycznego roztoczyła parasol ochronny nad Marcinem P. i jego żoną, pozwalając bezkarnie działać gdańskiej piramidzie finansowej. Taka konkluzja i główny wniosek z raportu końcowego została postawiona jeszcze przed rozpoczęciem prac komisji śledczej i nie należy się spodziewać, by w finale ta wersja miała się zmienić. Prawdy, czyli tego, że rzeczywistych ofiar “afery” było mniej, a 800 milionów wcale się nie rozpłynęło z ust polityków władzy nie usłyszymy. Podobnie jak tego, że w sprawie zawiedli w głównej mierze konkretni prokuratorzy (awansowani za czasów prokuratury Zbigniewa Ziobry) a ustrój prokuratury był wówczas taki, że od władzy wykonawczej była niezależna. To prawda niewygodna tym bardziej, że przecież ówczesnym ministrem sprawiedliwości był obecny wicepremier rządu Zjednoczonej Prawicy Jarosław Gowin.
Co ciekawe, właśnie wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego wypowiedział się dziś w sprawie swoich ustaleń w sprawie Amber Gold z czasów, gdy pełnił rolę ministra w rządzie PO-PSL. Nikt chyba jednak nie spodziewał się, że na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem przesłuchania byłego premiera przez komisję śledczą wicepremier Gowin stanie w jego obronie.
Ja włożyłem bardzo dużo wysiłku w to, żeby jako minister sprawiedliwości wyjaśnić kulisy tej sprawy i tropy prowadziły do trójmiejskiej Platformy, ale nie prowadziły do Donalda Tuska. Tyle mogę powiedzieć – powiedział wicepremier w Telewizji WP.
Zapytany, czy dziś zostanie to potwierdzone przed komisją stwierdził:
Tego nie wiem. Małgorzata Wassermann dysponuje bez porównania szerszymi dokumentami, niż ja jako minister sprawiedliwości miałem do nich dostęp – mówił Gowin.
Dodał, że w jego ocenie tropy sprawy Amber Gold dotyczą nie tylko polityków, ale też niektórych przedsiębiorców, samorządowców, duchownych.
Te tropy często pochodziły od samych polityków Platformy – mówił.
Czyżby wicepremier Gowin zdecydował się uprzedzić fakty i obnażyć nieudolność Małgorzaty Wassermann w udowadnianiu z góry założonej tezy, która nie znajduje uzasadnienia w faktach? Nie ulega wątpliwości, że taka wypowiedź, stawiająca Donalda Tuska w pozytywnym świetle akurat w dniu, w którym przegrana kandydatka PiS na prezydenta Krakowa mogła otrzymać “nagrodę pocieszenia” w postaci grillowania byłego premiera z pewnością nie zostanie pozytywnie odebrana w obozie Zjednoczonej Prawicy. No, ale to już nie nasz problem.
Źródło: Telewizja WP
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU