Polityka i Społeczeństwo

Kompromitujące kulisy operacji służb. Dobra zmiana zwalcza także swoich?

Polityczne zatrzymanie byłego komendanta KGP. Władza przestraszyła się tego, co może ujawnić?
Fot. Flickr

Powołany w 2015 roku na stanowisko komendanta głównego inspektor Zbigniew Maj, przeszedł do historii jako najkrócej pełniący tę funkcję, bo były to tylko dwa miesiące.​ Były komendant Maj zapisał się też na kartach policji i polityki kuriozalną konferencją zaraz po objęciu stanowiska. Inspektor oprowadzał dziennikarzy po pomieszczeniach poprzedniego komendanta, pokazując wyremontowaną łazienkę, zamontowane kamery czy okna wyposażone w systemy niepozwalające podsłuchać w gabinecie dyskutantów i samego komendanta. To miały być dowody na “Bizancjum” w jakim się obracał gen. Marek Działoszyński.

Ta konferencja miała być swego rodzaju “wkupnym” do nowego towarzystwa zaraz po wyborach. Niestety samo skrytykowanie poprzednika nie wystarczyło i wokół inspektora Maja zaczęły się dziać różne dziwne rzeczy. Po dwóch miesiącach podał się do dymisji, a skłoniły go do tego doniesienia mediów o postępowaniach przeciw niemu. Do policji w policji czyli BSW (Biuro Spraw Wewnętrznych) wpłynął donos o domniemanej korupcji, jakiej Maj miał się dopuścić w 2003 roku. Anonim został przekazany policji, a ta po zebraniu materiału przekazała informacje prokuraturze. Prokuratura umorzyła śledztwo, bo sprawa została już wyjaśniona w 2010 roku.

To niejedyne postępowanie które obciążało Maja. CBA ustaliło, że komendant wszedł w bliskie relacje z wiceprezydentem Kalisza, oskarżonym o przestępstwa gospodarcze. Cała sprawa została nazwana “układem kaliskim”. W zamian za pomoc w oczyszczeniu urzędnika z zarzutów, żona policjanta została prezesem jednej z miejskich spółek. CBA miało zakwestionować oświadczenia majątkowe Maja, w których nie mógł się rozliczyć z kilkuset tysięcy złotych.

Jak donosi Rzeczpospolita, tak polowano na komendanta, że pół roku temu usłyszał zarzuty m.in. informowania dziennikarzy o głośnym zabójstwie popełnionym przez Kajetana P. Jak ustalił dziennik, materiał oparto na nielegalnych podsłuchach, jakie wobec Maja prowadzili funkcjonariusze BSW i agenci CBA. Rzeszowska prokuratura stawiając zarzuty, posłużyła się więc “owocami zatrutego drzewa”, czyli dowodami zebranymi nielegalnie. Dlatego działania służb wobec byłego komendanta badają śledczy z Poznania – “Od początku twierdziłem, że padłem ofiarą prowokacji z kilku źródeł, zarówno ze strony BSW, jak i CBA, które potem zostały wykorzystane politycznie” – mówi Rzeczpospolitej Zbigniew Maj. On sam ma w tym postępowaniu status pokrzywdzonego i już zapowiedział wystąpienie o odszkodowanie. Po 4,5 roku śledztwa w sprawie “układu kaliskiego” nikt nie ma postawionych zarzutów, a sprawa zmierza ku umorzeniu.W 2016 prokurator w Łodzi – już po dymisji Maja – natrafił na dowody, że były szef policji był podsłuchiwany bez zgody sądu.

To wszystko brzmi i straszno i śmieszno. Straszno, bo pokazuje mechanizm, jakim PiS się posługiwał już za swoich pierwszych rządów, czyli zdobywaniem dowodów z zatrutego drzewa. Śmieszno, bo powołanie Maja na stanowisko komendanta i założenie mu na drugi dzień podsłuchów graniczy z komedią i pośrednio z nieudolnością. Brak dokładnego sprawdzenia przed powierzeniem mu tak ważnego stanowiska jest zwykłą niekompetencją. W tej całej historii z komendantem przebił wszystko w 2016 roku były już szef MSWiA Mariusz Błaszczak. W wywiadzie telewizyjnym dymisją obarczył… Platformę Obywatelską i jej słabe wtedy sondaże.

Źródło: RP

Fot. Flickr/MSWiA

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Bartosz Wiciński

Najstarsi górale nie pamiętają od kiedy zaprząta sobie głowę polityką. Kronikarze podają datę pokrywającą się z aferą Rywina, ale wciąż trwa o to spór. Od dziecka lubił zapach porannych gazet w domu i tak mu zostało do dzisiaj. Interesuje się geografią i nie smakują mu karpie.

Media Tygodnia
Ładowanie