Ostatnie, czego obóz rządzący w kraju by sobie życzył w finale kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi, to sprowadzenie niedzielnej elekcji do kwestii przyszłości Polski w Unii Europejskiej. To na poziomie gmin, powiatów i województw polska obecność w UE jest najbardziej zauważalna i to właśnie na poziomie regionów ewentualny Polexit byłby informacją tragiczną dla drobnych przedsiębiorców czy rolników. Obóz opozycyjny konsekwentnie promuje narrację, że działania rządu, zwłaszcza w obszarze pseudoreformy wymiaru sprawiedliwości, to de facto stopniowe doprowadzanie do wyjścia Polski z europejskiej wspólnoty, taka z pewnością będzie też oś sporu zarówno w wyborach do Parlamentu Europejskiego, jak i w wyborach parlamentarnych w 2019 roku. Możliwość utraty unijnych dotacji bezpośrednich czy wsparcia dla działalności rolniczej z pewnością przemówiłaby do wyborców dużo skuteczniej, niż abstrakcyjne pojęcie praworządności czy obrony demokracji.
Nikt chyba nie spodziewał się jednak, że do grona polityków straszących “polexitem” dołączy minister sprawiedliwości w rządzie PiS Zbigniew Ziobro, który nie wiedzieć dlaczego postanowił w samym finale kampanii wyborczej obnażyć kłamstwa polityków obozu władzy, które co rusz pojawiają się na regionalnych konwencjach. Wszyscy czołowi politycy Zjednoczonej Prawicy przekonują, że Polska chce być częścią UE, że nasze miejsce jest w UE, że opozycja mówiąc o “polexicie” ordynarnie kłamie. Tymczasem portal Onet właśnie poinformował o tym, że do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął wniosek o stwierdzenie niekonstytucyjności prawa polskich sędziów do zadawania pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Co to oznacza? Ano nic więcej, że minister Ziobro chciałby potwierdzenia, że Polska nie jest związana unijnym prawem, nie musi go przestrzegać, ani nie istnieje coś takiego jak nadrzędność unijnego prawa, na które Polacy zgodzili się w 2003 roku głosując tłumnie “za” w referendum akcesyjnym.
Jak pisze Magdalena Gałczyńska, takie orzeczenie TK oznaczałoby jedno – że Polska zrobiła pierwszy, ogromny krok na drodze do opuszczenia Unii Europejskiej. – No to możemy pożegnać się z Unią – powiedział jej anonimowo jeden z sędziów, specjalista od prawa międzynarodowego. – Taki ruch Prokuratora Generalnego oznacza jedno. To zaawansowany ruch w stronę polexitu – skwitował.
Działanie Zbigniewa Ziobro wywołało gorące komentarze internautów i opiniotwórców.
https://twitter.com/wkrawcz1/status/1052323860211740672
Prof. Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego stwierdził wręcz, że Zbigniew Ziobro decydując się na taki krok, bawi się prawem jak zapałkami, a gdy dojdzie do pożaru, z pewnością obwini za niego sędziów.
Kwestionowanie prawa Trybunału Sprawiedliwości do odpowiadania na pytania prejudycjalne polskich sądów jest kwestionowaniem naszego członkostwa w UE. Minister Ziobro bawi się prawem jak zapałkami, a jak będzie z tego pożar, powie, że to wina sędziów. https://t.co/D8BRkcB57G
— Marcin Matczak (@wsamraz) October 16, 2018
Pozostaje wobec powyższego zasadnicze pytanie, dlaczego Ziobro postanowił rozbić w pył narrację Prawa i Sprawiedliwości i na kilka dni przed wyborami uruchomić bombę, która sprowadzi finał kampanii wyborczej na temat niezwykle dla obozu władzy niewygodny. Być może doszły do niego słuchy, że mimo afery podsłuchowej, która miała uderzyć w skonfliktowanego z Ziobrą premiera (według niektórych teorii minister sprawiedliwości miał być jej inspiratorem), premier szykuje się do kontrofensywy, wymierzonej właśnie w szefa Solidarnej Polski. Kontrowersyjny ruch z wnioskiem do TK ma być jego odpowiedzią.
Źródło: Onet
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU