Jak na osobę, która została twarzą bardzo ważnej kampanii wyborczej, wynik zdiagnozowanych kłamstw i manipulacji w publicznych wypowiedziach na poziomie ok. 40% to wynik fatalny. Gdy do tego dodamy treści zawarte na tzw. “taśmach prawdy”, nagranych w 2013 roku w restauracji “Sowa i Przyjaciele”, które pokazują premiera Morawieckiego w fatalnym świetle, pozostawiając ślady ordynarnego kolesiostwa, możliwych działań przestępczych czy pokazujące niebywałą wręcz hipokryzję byłego doradcy gospodarczego Donalda Tuska, to szykuje się wręcz totalna katastrofa, i to na dwa tygodnie przed wyborami samorządowymi.
Zabawne, że dziś w Radiu TOK FM, były rzecznik prezydenta Dudy Krzysztof Łapiński mówił o tym, że po ujawnieniu “taśm Morawieckiego”, premier nie miał osłony medialnej, w postaci frontu kilkudziesięciu, lub choćby kilkunastu posłów partii rządzącej, stających w jego obronie. W PiS bowiem zapanowała totalna konsternacja i wielu czołowych polityków tej partii naprawdę nie wiedziała, co dalej będzie. Robili dobrą minę do złej gry, a rzeczniczka partii dostała wręcz twitterowego amoku, wystukując na ekranie swojego smatfona niczym mantrę: “to kłamstwa”, “to odgrzewany kotlet”, “to atak niemieckich mediów” itp. Sprawa była poważna, do tego stopnia, że w TVP faktycznie odgrzewano kotlety z nowych starych taśm z “Sowy”, Falenta dostał zlecenie oczerniać polityków PO i insynuować istnienie seks taśmy ich obciążającej, a prezes Kaczyński musiał wydać w TVP obowiązującą interpretację wydarzeń. Lider PiS wybrał pogrążenie się w jeszcze większych kłamstwach i wykreowanie z Morawieckiego największej gwiazdy swojego obozu, człowieka z przepięknym antykomunistycznym życiorysem (mimo iż w 1981 roku miał 13 lat) czy głównego sprawcy “dobrej zmiany”. Gdy Morawiecki zobaczył, że ma wsparcie w liderze partii, postanowił sam zabrać głos i w dzisiaj opublikowanym wywiadzie dla “Do Rzeczy” swoje kłamstwa pogłębił, licząc na to że “ciemny lud” to kupi.
Problem tylko w tym, że gdy premier już przed aferą dotyczącą jego wiarygodności posługuje się zdemaskowanym kłamstwem w ponad 40% swoich wypowiedzi (za portalem demagog.org.pl), nietrudno spodziewać się, że kolejne kłamstwa publika przełknie gładko. Próba przedstawienia ujawnienia jego wypowiedzi z 2013 roku jako zemsty mafii podatkowych za uderzenie w ich interesy jest niezwykle ryzykowna, a posługiwanie się łatwo sprawdzalnymi kłamstwami w celu tej tezy uzasadnienia po prostu cyniczne. Słowa o tym, że obóz “dobrej zmiany” z uszczelnienia VAT odzyskał więcej, niż otrzymujemy z Unii Europejskiej, czy że w przyszłym roku przybędzie dodatkowych 50 mld złotych ośmieszają go, jako szefa polskiego rządu, zwłaszcza po przedstawieniu projektu ustawy budżetowej na kolejny rok. Te kłamstwa od rana pokazuje Rafał Mundry z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Panu Premierowi coś się wczoraj wiele rzeczy pomyliło…
Mówi, że w tym roku z uszczelnienia podatków jest już 16 mld zł.
Tymczasem obecne wpływy VAT są 5 (pięć) mld zł wyższe niż w roku poprzednim. pic.twitter.com/ttIKNfFnGP
— Rafał Mundry (@RafalMundry) October 8, 2018
Panu Premierowi coś się wczoraj wiele rzeczy pomyliło…
2. Zapowiada 50 mld zł z uszczelnienia podatkowego w 2019.
Tymczasem w projekcie ustawy budżetowej wpisano wzrost wpływów VAT w przyszłym roku o 13,6 mld zł. pic.twitter.com/0nPlzjKjwV— Rafał Mundry (@RafalMundry) October 8, 2018
Panu Premierowi coś się wczoraj wiele rzeczy pomyliło…
3. Mówi, że z UE mamy rocznie średnio 25-27 mld zł.
Tymczasem jest to średnio ok 55-60 mld zł,
W tym roku, do sierpnia, otrzymaliśmy już 9,6 mld € tj. ok 41 mld złhttps://t.co/XrnTizHegf pic.twitter.com/qOLL93yySx— Rafał Mundry (@RafalMundry) October 8, 2018
Można oczywiście przypuszczać, że metoda pogrążenia się w jeszcze większych kłamstwach i/lub w jeszcze bardziej wyimaginowanej rzeczywistości to działanie doraźne ze względu na pozostające jedynie dwa tygodnie do wyborów, gdy po prostu niemożliwe jest dokonanie dymisji premiera. Prawy sierpowy, wyprowadzony Morawieckiemu dzisiejszemu przez Morawieckiego sprzed 5 lat sprawił jednak, że obecny premier się zachwiał, a wraz z nim cały koncept “dobrej zmiany”. By nie upaść na deski, premier próbuje klinczować, pluć na sędziego, wypluwać ochraniacz na zęby, a ekipa z narożnika wrzuca na ring bidony z wodą w nadziei, że jakoś dotrwają do gongu.
Uwagę kibiców, oglądających na żywo pojedynek chwiejącego się na nogach premiera trzeba odwrócić, najlepiej filmikami z jego sukcesami z przeszłości, dodając także reklamę trwającej bitwy jako starcie pretendenta z wielką gwiazdą politycznego boksu, przekonując że po wielkim zwycięstwie w trwającej walce niechybnie stanie do walki o mistrzostwo świata wszechwag. Byle tylko sponsorzy się nie wycofali.
Fot. Krystian Maj / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU