W miarę postępów w budowie socjalizmu, walka klasowa zaostrza się – przekonywał Józef Stalin. Dziennikarze Onetu po przejrzeniu ponad czterdziestu tomów akt sprawy taśmowej, opublikowali zeznania kelnerów oraz trzygodzinną rozmowę Mateusza Morawieckiego nagraną w restauracji. Największe wrażenie robią zeznania jednego z kelnerów, w których mówi o taśmie, która ma zawierać kompromitującą dla premiera dyskusję. Odkładając na bok wysokie prawdopodobieństwo szantażowania szefa rządu przez dysponenta taśmy, warto zwrócić uwagę na inny bardzo ważny szczegół, który z uporem maniaka pomijają politycy Prawa i Sprawiedliwości.
Przekaz polityczny i tłumaczenia, jakim częstują opinię publiczną politycy partii rządzącej, jest nie tylko kłamliwy, co absurdalny. Do tej pory można było usłyszeć o spisku mafii VAT-owskich czy ataku niemieckich mediów. Najbardziej kuriozalny zarzut padł ze strony rzeczniczki PiS Beaty Mazurek – “Dziwnym trafem taśmy pojawiają się, jak Schetyna wrócił z Niemiec” – obwieściła. Sugestia jest jasna do odczytania. To przewodniczący Platformy Obywatelskiej przywiózł lub dostał polecenie od Angeli Merkel upublicznienia zeznań i taśmy z nagranym Morawieckim. Można przebić sufit niedorzeczności i groteski? Jak widać można i to z pełną powagą na twarzy. Aż dziw bierze, że do tej pory nie wręczono noty protestacyjnej ambasadorowi Niemiec w Polsce, bo to by było logiczną konsekwencją słów Beaty Mazurek.
Przy tej całej bezsensownej paplaninie obóz rządzący jak ognia unika przywołania oczywistego faktu z tekstu Onetu. Dziennikarze z portalu nie dostali żadnego przecieku i nie weszli sobie do sądu prosto z ulicy, by przejrzeć akta jednej z najbardziej gorących spraw ostatnich lat. Autorzy publikacji dostali ZGODĘ sądu na wgląd w opasłe tomy sprawy taśmowej. To PiS-owski sąd zgodził się udostępnić materiały i opisać różne wątki. A który minister trzyma rękę na wymiarze sprawiedliwości? No właśnie. To śledztwo było prawdopodobnie jednym z pierwszych, z jakim zapoznał się Zbigniew Ziobro. Sąd wydając zgodę dobrze wiedział, co tam jest. Przy obecnej strukturze władzy w sądach trudno podejrzewać, że Ministerstwu Sprawiedliwości coś umknęło.
W mojej opinii jest to pierwsze tak wyraziste i bezprecedensowe użycie resortu i podległych mu instytucji w walce wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości. Do tej pory była to zabawa w budowanie wpływów w spółkach skarbu państwa, odwoływanie ludzi związanych z wewnętrznymi konkurentami, radosne obrzucanie się konfetti z helikoptera, ukrywanie obrażeń jakie odniosła Beata Szydło w wypadku czy wypłacanie sobie gigantycznych nagród. Te i podobne przypadki to był taki mały wieczorek zapoznawczy w rytmie tańców hawajskich. Od dwóch dni mamy do czynienia z potężnym uderzeniem w wizerunek Mateusza Morawieckiego, który jest twarzą kampanii samorządowej. Na rzuceniu opinii publicznej taśmy, która obciąża premiera i nie wiadomo gdzie jest, korzysta tylko jedna osoba. To zagranie na osłabienie wyniku w wyborach samorządowych Zjednoczonej Prawicy. Jak Morawiecki osiągnie wynik gorszy niż sondaże, wtedy będzie można zacząć podważanie jego pozycji w oczach Jarosława Kaczyńskiego oraz wyborców.
Fot. flickr / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU