Patryk Jaki obiecał “uczciwą” Warszawę. Miały być wyższe standardy i wręcz krystaliczna przejrzystość. Dosyć szybko jasnym stało się jednak, że tradycyjnie najciemniej jest pod latarnią. Kandydat Zjednoczonej Prawicy zasłynął z uciekania się nawet do najbardziej uwłaczających metod manipulacji. Kłamstwa podparte machiną propagandy jednak trudno jest zwalczać, stąd wiceminister czuje się całkowicie bezkarnie. W swojej pysze Jaki postanowił jednak sięgnąć jeszcze dalej, aby zwiększyć swoje szanse, czym jak wskazują jego konkurenci złamał panujące prawo. Polityk postawił bowiem przypodobać się warszawiakom poprzez zdystansowanie się wobec Prawa i Sprawiedliwości. Jaki woli bowiem nie być połączony z partią rządzącą, ponieważ działa to na znaczną część mieszkańców stolicy jak przysłowiowa płachta na byka. Stąd wiceminister mimo chwalenia się na każdym kroku dostępem do publicznych miliardów, prowadzi kampanię iście bezpartyjną. Z tego powodu w stolicy pojawiły się billboardy reklamujące Jakiego, na których nie ma informacji o przynależności kandydata do obozu Zjednoczonej Prawicy. Działania te jednak nie są już niemal niewykrywalną metodą manipulacji, ale realnym naruszeniem prawa, za które polityk może ponieść konsekwencje. Jak wskazuje poseł Nowoczesnej Adam Szłapka, wiceminister łamie Art. 496. Kodeksu Wyborczego: “Kto, w związku z wyborami, nie umieszcza w materiałach wyborczych wyraźnego oznaczenia komitetu wyborczego od którego pochodzą – podlega karze grzywny”.
Kodeks wyborczy Art. 496. Kto, w związku z wyborami, nie umieszcza w materiałach wyborczych wyraźnego oznaczenia komitetu wyborczego od którego pochodzą
– podlega karze grzywny. @PatrykJaki @PanstwKomWyb pic.twitter.com/76vTBuM7Ag— Adam Szłapka (@adamSzlapka) September 29, 2018
Pojawia się tylko pytanie, skoro dobra zmiana jest tak korzystna dla Warszawy, to dlaczego jej kandydat swojej przynależności się publicznie wstydzi?
Nie można odmówić racjonalności politycznej zagrywki, która choć nieuczciwa, to jest zapewne skuteczna. Problem zatem w tym, że Jakiemu grzywny są całkowicie niestraszne, ponieważ ich wysokość w stosunku do budżetu kandydata jest w rzeczywistości całkowicie śmieszna. Polityk może zatem kpić wręcz z panującego prawa. Rażąco odstaje to od lansowanego przez polityka głównego sloganu kampanii. Ironią jest łamać prawo propagując billboardy z hasłem o “uczciwej” stolicy. Taki właśnie dualizm przekazu medialnego i rzeczywistości zafundował nam rząd Prawa i Sprawiedliwości.
fot. flickr/KRPM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU