Wielu obserwatorów życia publicznego w Polsce podejrzewało, że przeprowadzone w pośpiechu, na nadzwyczajnym posiedzeniu atrapy Krajowej Rady Sądownictwa przesłuchania kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego będą farsą. Być może właśnie z obawy przed kompromitacją potencjalnych nominatów władzy na te prestiżowe stanowiska, członkowie tego ciała postanowili uniemożliwić relacjonowanie na żywo przebiegu przesłuchań blisko 150 kandydatów, licząc na to, że protokoły z przesłuchań pozostaną nieujawnione do czasu ich nominacji przez prezydenta Andrzeja Dudę. Dziś już wiemy, że to się nie udało, a przebieg przesłuchań oportunistów, którzy zwietrzyli szansę na życiowy awans, ujrzał światło dzienne.
Reporterzy RMF FM opatrzyli tekst ujawniający wspomniane powyżej protokoły tytułem “Mam talent do Kontroli Nadzwyczajnej”, słusznie nawiązując do popularnego talent show, w którym uczestnicy mają za zadanie przekonać jury składające się z reprezentujących show-business celebrytów, że nadają się na gwiazdy przemysłu rozrywkowego. Tu mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem analogicznym – członkowie KRS to polityczni celebryci z nadania partii miłościwie rządzącej, a kandydaci do Sądu Najwyższego to szukający sławy karierowicze, którzy dla pozytywnej oceny jury gotowi są sprzeniewierzyć się rotom ślubowań zawodowych i złamać zasady etyki prawniczej.
Póki co udało się dotrzeć do protokołów dotyczących naboru do nowej Izby Kontroli Nadzwyczajnej, które przeprowadzał zespół prowadzony przez sędziego Wiesława Johanna, który to pełnił wiodącą rolę w przepytywaniu kandydatów. I choć w tych kilkunastominutowych rozmowach głównie dopytywano o przebieg kariery zawodowej, zamiary i motywację kandydatów, to w oczy rzuca się, że część kandydatów próbowała na każdym kroku podkreślać swoją lojalność wobec “dobrej zmiany” w sądownictwie i zgodności swoich poglądów na tę kwestię z tym forsowanym przez partię rządzącą. Momentami przypominało to znane z amerykańskich komedii dla nastolatków sceny młodych akademików, którzy za wszelką cenę chcieli dołączyć do najbardziej aroganckiego i najgłośniej imprezującego bractwa czy domu studenckiego. Wszystkie przykłady takiej nadgorliwości w ujawnianiu swojej przydatności w reformowaniu wymiaru sprawiedliwości znajdują się w tekście Tomasza Skorego, tu warto przybliżyć fragment, w którym potencjalny kandydat do zobrazowania skali kolesiostwa w Sądzie Administracyjnym, do którego kandydował, posłużył się zwrotem o “córce leśniczego”, od której list przekazywał ministrowi Błaszczakowi Jan Szyszko, ówczesny minister środowiska.
Losów tego kandydata nie znamy, jednak przywołanie “córki leśniczego” – kompromitującej dla obozu władzy, mogło okazać się dla niego fatalne w skutkach. Gołym okiem widać, że ten kandydat zbyt często ogląda TVN, a zbyt rzadko TVP, bo w nawyk weszło mu używanie tego zwrotu w źle rozumianym i niewygodnym dla władzy kontekście.
Reporterzy RMF FM ujawnili też fragmenty przesłuchań osób, które nie chciały odśpiewać symbolicznego “Łubu dubu, niech żyje nam prezes PiS”. Ci byli maglowani znacznie ostrzej, a przeciwko nim wyciągano efekty błyskawicznie przeprowadzonej lustracji życiorysu i medialnych wystąpień. Bo ci, którzy nie zgłosili się do naboru “z polecenia”, stawali się z automatu kandydatami “do uwalenia”. Bo przecież nie po to PiS przejął KRS i wyczyścił Sąd Najwyższy, by teraz trafiły tam osoby skrajnie niepodobne do trenera Jarząbka z kultowego “Misia”.
Źródło: RMF FM
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU