Marszałek Senatu Stanisław Karczewski był gościem Roberta Mazurka na antenie RMF FM. Jednak wbrew oczekiwaniom polityka, rozmowa nie przebiegła zgodnie z planem, ponieważ gospodarz, słynący z błyskotliwych ripost i zadawania niewygodnych pytań, również tym razem przygotował dla swojego gościa coś specjalnego.
Polityk był pytany o obecność osób z PZPR na listach Prawa i Sprawiedliwości. Podał tu przykład Grażyny Ciemniak, która od 1978 roku była w PZPR, została pierwszym sekretarzem partii w Zachemie, następnie była wieloletnią senator i posłanką SLD, a później członkinią Platformy Obywatelskiej. Wręcz modelowy życiorys osoby, która uchodzi za wcielenie układu III RP na okładkach prorządowych mediów, które sugerują, że system się zmienił, a elity pozostały te same.
Stanisław Karczewski okazał się całkowicie zmieszany tym pytaniem. Argumentował, że nie zna Pani poseł, stąd nie będzie sprawy komentować. Tymczasem sytuacja była o tyle poważna, że Grażyna Ciemniak otrzymała propozycję startu z jedynki na liście PiS z Bydgoszczy.
Polityk zaczął się mieszać w odpowiedzi mówiąc o ustaleniach wewnętrznych, braku znajomości osoby i sytuacji. Owa nieznajomość zupełnie nie przeszkadza jednak atakować każdego po drugiej stronie politycznego sporu.
Na pytanie, czy to jest dobry życiorys dla radnej PiS, padła wówczas zaskakująca odpowiedź: “Panie redaktorze, najważniejsze jaki jest człowiek. Nawet może mieć nie najlepszy życiorys, a może być wspaniałym człowiekiem i czasami na odwrót”. Słowa te stały w rażącym kontraście z atakami na choćby sędziów Sądu Najwyższego, w którym rzeczywiście są osoby, które wydawały wyroki w stanie wojennym, ale których życiorys wykazał, że starały się działać w interesie oskarżonych przez reżim. Tutaj jednak nie było dla PiS miejsca na kontekst, a zamiast tego wręcz propagowano kłamstwa.
Na naciski Roberta Mazurka, że to mimo wszystko 22 lata w PZPR i kilkanaście lat w SLD padły znamienne, słowa:
“Wie pan, nie chciałbym… Mogę, mogę odpowiedzieć? Do PZPR należały dwa miliony siedemset tysięcy osób. Przecież wśród tych dwóch milionów, prawie trzech milionów, byli bardzo porządni ludzie.”
W powyższy sposób marszałek Senatu podważył całą narrację o elitach III RP, które w przekazie dnia są jednolitym symbolem korupcji i zła. PiS wszakże stawia na polaryzację sceny politycznej. Był to typowy przykład podwójnych standardów, który spotkał się z ripostą dziennikarza: “Trzeba było Urbana brać. Nawet do partii nie należał, zapisał się w ostatnim miesiącu.”
Wówczas polityk pokazał, że sam nie za bardzo orientuje się w tematach, których używa jako narzędzia politycznej wojny:
Stanisław karczewski: Panie redaktorze, co innego przynależność do partii, członkostwo w komitecie politycznym, centralnym…
Robert Mazurek: Komitetu politycznego wtedy nie było.
Stanisław karczewski: Był. Jak to?
Robert Mazurek: Było biuro polityczne.
Stanisław karczewski: Nie wiem, co tam było. Ale było we władzach partii.
Cała rozmowa w RMF FM pokazała, że narracja dobrej zmiany działa dobrze tylko tak długo, jak nie jest kwestionowana. Kiedy jednak pojawi się ktoś, kto jest zorientowany w temacie rozmowy, to wychodzi na jaw, jak niespójna i przesiąknięta hipokryzją jest narracja rządzących. Rolą mediów powinno być właśnie wykonywanie takiej funkcji kontrolnej, aby nie ułatwiać politykom okłamywania obywateli.
Źródło: rmf24.pl
Fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU