Mateusz Morawiecki na Dolnym Śląsku wspiął się na istne Himalaje populizmu i kampanijnego absurdu. Szef rządu pokazał, że władza jest gotowa obiecać dosłownie wszystko, niezależnie od sensu i kosztów swoich pomysłów.
Mateusz Morawiecki zwrócił bowiem uwagę na korki na autostradzie A4, które wynikają z bardzo dużego ruchu samochodowego w regionie. Choć Dolny Śląsk należy do regionów Polski z najlepszą infrastrukturą, to premier znalazł cudowny sposób na rozwiązanie problemów kierowców. Otóż rząd wybuduje… drugą autostradę. Premierowi nie przeszkadza przy tym fakt, że w ciągu ostatnich 20 lat autostrada A4 i układ drogowy wokół niej zostały znacząco rozwinięte, a obwodnica Wrocławia jest w większości zbudowana, przez co niedobór infrastruktury drogowej jest ostatnią przyczyną korków.
Jest to idąca w miliardy złotych obietnica w momencie, kiedy inne regiony nie mogą doczekać się swojej pierwszej autostrady, a sam Dolny Śląsk potrzebuje omawiane kwoty gdzie indziej, czyli w walce ze smogiem i w budowie kolei aglomeracyjnej. Jednak omawiane problemy ciężko politycznie przejąć PiS z powodu swojego poparcia dla lobby górniczego. Warto zwrócić także uwagę na źródło sfinansowania tego kuriozalnego pomysłu – otóż będzie to znów mityczne “uszczelnienie systemu podatkowego”, czytaj wyduszenia z podatników jeszcze większej ilości pieniędzy. Ciekawe jest to, że PiS chwali się sukcesem uszczelnienia, gdy tłumaczy skąd się wzięły środki na programy “z plusem”, a dopiero obiecuje uszczelnienie, gdy zapowiada kolejne niezwykle kosztowne wydatki.
Premier zapowiedział także wsparcie dla projektu nowoczesnej, sprawnej i szybkiej komunikacji w wypadku zwycięstwa Mirosławy Stachowiak-Różeckiej we Wrocławiu. PiS ponownie zastosowało szantaż wobec mieszkańców regionu, gdzie przykładowo o kolei aglomeracyjnej mówi się wśród samorządowców od lat, ale zawsze brakowało wsparcia finansowego rządu. Teraz Wrocław ma ofertę, PiS traktuje budżet centralny jak swój własny folwark i jest gotów w zamian za posłuszeństwo podzielić się łupem.
Tym samym szef rządu zaapelował do najprostszych instynktów. W kampanii nie chodzi zatem o zrównoważony rozwój i bogacenie się regionów, ale niemal dosłownie przekupienie wyborców, nawet wbrew ich długoterminowemu interesowi. Trzeba bowiem pamiętać, że każda wydana bezsensownie złotówka z budżetu to równocześnie brak tej samej kwoty na pilne i realne potrzeby mieszkańców. Na populizmie za miliardy tracimy zatem podwójnie. Pozostaje nadzieja, że Polacy nie złapią się tak łatwo na zagrywki PiS.
Źródło: Money.pl
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU