W ciągu najbliższych kilku tygodni rozstrzygnie się przyszłość Donalda Tuska na stanowisku Szefa Rady Europejskiej. Brukselska rozgrywka europejskich sił już się rozpoczęła i nabiera rumieńców. Skomplikowana formuła wzajemnych zależności, parytetów i równowagi pomiędzy europejskimi grupami politycznymi skutkować może wieloma możliwymi scenariuszami. Publicyści w naszym kraju prześcigają się w przewidywaniach, co wybór chadeka na stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego może oznaczać dla byłego premiera Polski. Ale po kolei.
Wczoraj, na najbliższe dwa i pół roku wybrano nowego 29. przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, którym został Antonio Tajani. Wygrana Włocha, niegdyś prawej ręki premiera Silvio Berlusconiego, przypieczętowała nowo powstały sojusz chadeków z liberałami z ALDE i doprowadziła do powstania dawno niespotykanej sytuacji – otóż wszystkie najważniejsze i najbardziej prestiżowe stanowiska w Unii Europejskiej, czyli Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Szef Komisji Europejskiej i Szef Rady Europejskiej znajdują się w rękach jednej europejskiej partii. Socjalistom została już tylko Włoszka Federica Mogherini, która nadal jest szefem unijnej dyplomacji. Oficjalna koalicja chadeków z liberałami jest też pierwszą od ponad dekady tak ścisłą współpracą różnych grup politycznych, co może skutkować dalszym odbieraniem stanowisk socjalistom, a także podziałem dotychczasowych stanowisk chadeków. W Brukseli mówi się, że Guy Verhofstadt, lider ALDE, w zamian za poparcie Tajaniego zażądał cennego stanowiska Przewodniczącego Konferencji Przewodniczących Komisji Parlamentu Europejskiego, które dziś piastuje inny były premier Polski z EPP, Jerzy Buzek.
Wraz z wyborem nowego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, na brukselskich salonach doszło do totalnego przemeblowania dotychczas obowiązującego porządku. Coraz głośniej mówi się o konieczności twardego zarządzania Unią i rezygnacji z rozdrobnionego sposobu zarządzania organizacją, czym skutkowało sztuczne utrzymywanie równowagi pomiędzy największymi ugrupowaniami. Zawiązanie koalicji największej grupy z EPP z najmniejszą grupą ALDE, dającą jednak parlamentarną większość 284 eurodeputowanych sprawia, że rola socjalistów zostanie zmarginalizowana i sprowadzona do roli opozycji. Dlaczego to takie ważne?
W najbliższym roku, w największych krajach UE odbędą się wybory parlamentarne, które mogą zdecydować o kierunkach polityki, jakimi pójdą Niemcy, Holandia czy Francja. Wciąż nie wiadomo jakie losy czekają rządzących Włochami. Niepewność co do utrzymania władzy w parlamentach narodowych, oraz rosnące w siłę ruchy populistów i nacjonalistów, nieukrywających swoich oczekiwań pomocy od Władimira Putina sprawiają, że dzisiejsi mocni europejskiej polityki muszą się zjednoczyć we wspólnym froncie i wzmocnić zarządzanie Unią Europejską, nawet jeśli miałoby się to odbywać przy pomocy niewielkiej większości w Parlamencie. Wciąż nie wiadomo, jaka będzie polityka zagraniczna USA, z nieobliczalnym Prezydentem Trumpem. Z taką ilością niewiadomych, Unia Europejska nie może pozwolić sobie na słabość czy na rozbicie. Przeciwko zagrożeniom potrzebuje wystawić doświadczoną drużynę sprawdzonych ludzi, których jednoczą wspólne wartości. W tym kontekście ewentualne oddanie jednego z najważniejszych stanowisk szefa Rady Europejskiej socjalistom wydaje się nieracjonalne.
“Europa jest w kryzysie” – napisano w umowie koalicyjnej EPP-ALDE – “Nacjonaliści i populiści na wiele sposobów próbują zniszczyć Unię Europejską od zewnątrz ale i od wewnątrz. Dlatego, mimo ideologicznych różnic, EPP – ALDE zdecydowały się zacieśnić współpracę i zaoferować wspólną platformę proeuropejskiej współpracy. Apelujemy do wszystkich proeuropejskich sił do dołączenia do tej inicjatywy oraz zgłaszania swoich propozycji reform”.
Gdy na horyzoncie, coraz mocniej widać ciemne chmury, nie stawia się na ludzi niesprawdzonych. I tu właśnie dochodzimy do kwestii przyszłości Donalda Tuska. Choć przez pierwszy okres pełnienia swojej funkcji, były premier Polski wydawał się zagubiony i przytłoczony rozmiarem problemów z jakimi przyszło się Unii Europejskiej zmierzyć, teraz jego notowania rosną. Docenia się jego pracowitość i fakt, że mimo naprawdę ciężkich ciosów w postaci kryzysu migracyjnego czy Brexit-u, zarządza Radą Europejską rozsądnie i przewidywalnie. Właśnie takiej osoby na nadchodzące trudne lata potrzebują obecnie chadecy i to oni, wspólnie z koalicjantami zdecydują o przyszłości dzisiejszego “Króla Europy”. EKR, którego częścią jest Prawo i Sprawiedliwość, czy sama Premier Beata Szydło nie będzie miała nic do gadania. O przyszłości Tuska zdecydują szefowie rządów innych krajów, w tym Wielkiej Brytanii. Paradoksalnie zapowiedź twardego Brexit-u, ogłoszona przez premier Theresę May, także wzmacnia Donalda Tuska. Nie zmienia się negocjatorów w trakcie tak ważnego procesu. Nie osłabia się także wspólnego frontu.
Zanosi się na to, że po wielu latach nudy i pozorowania dyskusji w unijnej polityce, nadchodzi czas emocjonujących sporów o przyszłość Unii. Jeśli ma ona przetrwać, to właśnie takiego sporu potrzebuje.
fot. Grzegorz Rogiński/KPRM/ flickr
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU