Na dziś, na godz. 12.30 Kancelaria Prezydenta Andrzeja Dudy zapowiedziała specjalnie oświadczenie, w którym najprawdopodobniej usłyszymy o wecie dotyczącym zmian w kodeksie wyborczym, dotyczącym wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wygląda na to, że prezydent bezczelnie nie przyjął za dobrą monetę ekspertyz, dostarczonych mu przez polityków Prawa i Sprawiedliwości tylko uwierzył w miażdżące dla partii rządzącej opracowanie ekspertów z senackiego Biura Legislacyjnego o tym, że zmiany wywindują realną wysokość progu wyborczego na poziom ok. 15%. Prezydent natomiast, chcąc być obrońcą mniejszych ugrupowań na których głosy liczy w wyborach w 2020 roku, postanowił plan Kaczyńskiego pokrzyżować i pozbawić jego partię części miejsc w brukselskim parlamencie.
Tymczasem dzisiejsza “Rzeczpospolita” donosi, że prawdopodobne weto może mieć też drugie dno – otóż Andrzej Duda manifestując sprzeciw wobec zamykaniu możliwości wejścia do europarlamentu dla małych ugrupowań, manifestuje to samo także w kontekście planowanych przez PiS zmian w ordynacji wyborczej do Sejmu. Tam bowiem partia rządząca również planowała daleko idące zmiany, polegające na zwiększeniu liczby okręgów wyborczych oraz zmiany ich granic. Najgłośniej mówiło się o pomyśle stworzenia 100 okręgów wyborczych po 4-5 mandatów, choć podobno na stole są także inne propozycje. Zdaniem ekspertów, wprowadzenie takich zmian miałoby piorunujący efekt – realny próg wyborczy wzrósłby również do poziomu ok. 15%, odbierając możliwość zdobycia mandatu zarówno lewicy, ludowcom lub wszelkiego rodzaju partiom sprzeciwu, takim jak np. Kukiz’15 czy Partia Razem.
“Jeśli kierunek zmian będzie taki sam, to prezydent będzie konsekwentny” – twierdzi jeden z rozmówców “Rz”, po rozmowie prezydenta z sygnatariuszami apelu o sprzeciw wobec wymuszaniu w Polsce systemu dwupartyjnego. Co to oznacza dla obozu władzy? Otóż spore tarcia.
W Prawie i Sprawiedliwości muszą sobie zdawać sprawę, że jeśli zdecydują się na uczciwe przeprowadzenie wyborów w 2019 roku, to tym razem głosy oddane na lewicę nie wylądują w koszu i na samodzielne rządy szanse mają niezwykle małe, nawet jeśli wybory uda im się wygrać. Majstrowanie przy ordynacji wyborczej do Sejmu to dziś ich najbardziej skuteczna broń na utrzymanie władzy, bez konieczności dzielenia się nią z ewentualnym koalicjantem. Wygląda jednak na to, że kopiowanie rozwiązań Viktora Orbana może w Polsce się nie udać, więc muszą popracować nad rozwiązaniem innym.
Wbrew pozorom mają jednak instrument nacisku na Andrzeja Dudę, by promujące partię rządzącą rozwiązanie zatwierdził. Obecny prezydent może walczyć o głosy wyborców partii małych, jednak bez głosów wyborców PiS nie ma szans na kolejną kadencję. Dziś głowa państwa wysyła do PiS jasny komunikat – usiądźcie ze mną do rozmów i zróbmy taką ordynację, w której PiS zyska, a najmniejsze partie, przynajmniej pozornie, nie będą wyłączone z możliwości walki o mandaty. Po raz kolejny Andrzej Duda oczekuje od prezesa PiS by ten zaczął traktować go jako równorzędnego partnera na polskiej scenie politycznej. To musi bardzo prezesa PiS denerwować.
Źródło: Rzeczpospolita
Fot. Kancelaria Sejmu / Rafał Zambrzycki
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytaj więcej na https://fakty.interia.pl/prasa/news-rzeczpospolita-pis-chce-zmienic-sejmowa-ordynacje,nId,2619323#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU