Temat Święta Wojska Polskiego obchodzonego na pamiątkę zwycięskiej Bitwy Warszawskiej z roku 1920 zdominował przekaz medialny ostatnich dni, zarówno z powodu przewidywanych blokad ruchu drogowego w Warszawie, jak i rozmachu Defilady Wojska Polskiego, przy jednoczesnym żenującym stanie sprzętowym polskiej armii na czele z niewykrywalnymi dla ludzkiego wzroku śmigłowcami pozyskanymi za sprawą umiejętnej administracji MON pod kierownictwem Antoniego Macierewicza.
Jednak znalazł się ktoś, kto wyłamał się ze świątecznego szaleństwa – przypomniał o sobie znany i lubiany Richard Henry Czarnecki. Historyk, a jakże, Czarnecki postanowił przebić wiedzą premiera Mateusza Morawieckiego i wspomniał wielkie, choć krótkotrwałe polskie zwycięstwo nad wojskami Jarosława Mądrego, skończone zdobyciem Kijowa.
https://twitter.com/r_czarnecki/status/1029399404699181060
Ryszard Czarnecki zapewne niewiele zastanawiał się przed napisaniem żartobliwego, w jego ocenie twitta. “Komu to przeszkadzało?” Z wpisu nie wiadomo dokładnie co, ale nawet pobieżna analiza okoliczności wyprawy kijowskiej oraz dzisiejszego kontekstu relacji Polski z Ukrainą pozwala sądzić, że niewinny żarcik polskiego dobra eksportowego w Brukseli jest co najmniej głupi.
Chciałoby się rzec – “kiedyś to było cudownie”. Czy Czarnecki zatęsknił za polskim panowaniem na Kresach Wschodnich? “Komu […] przeszkadzało”, że Chrobry złupił ruskie skarby i uprowadził księżniczkę Przedsławę? A może z łezką w oku Czarnecki wspomniał na minioną potęgę militarną państwa polskiego?
Nie wolno oczywiście pomstować na zamierzchłe czasy. Tak wyglądały realia tamtej epoki i żadna ze stron nie była sobie dłużna w dzieleniu się wątpliwymi uprzejmościami. Z perspektywy dzisiejszej historia jednak często służy kreowaniu mitów narodowych. W tym wypadku, dokładnie tak jak Czarnecki przywołał mit polskiej potęgi, tak Ukraińcy upatrują w Rusi Kijowskiej początków swojej państwowości, jakikolwiek lud by Kijowa nie założył i w tamtym czasie nie zamieszkiwał. Wobec dzisiejszych zmagań Ukrainy z zaborcami na wschodzie swojego kraju wpis polskiego posła na Parlament Europejski brzmi idiotycznie, jak wspomnienie starego, dobrego panowania Polski na wschodzie.
Przypomnę, że polskie wojska zdobyły niegdyś Moskwę. Czy tę rocznicę ośmieli się też przypomnieć godnie nas reprezentujący Czarnecki?
Ale czego ja właściwie się czepiam? – mógłby ktoś zapytać. Czy nie jest to sztandarowy przykład tzw. pedagogiki wstydu? Dlaczego mielibyśmy milczeć wobec polskich triumfów historycznych? Otóż dla mnie od powyższego, gorszy jest już tylko bezwstyd. Jeden z jego przykładów dzisiaj – pompatyczna defilada zaniedbywanego przez rządzących wojska, wojska które silne było kiedyś. A najgorsze jest to, że do takiego upadku sami pozwoliliśmy dopuścić.
fot. flickr/Euranet plus
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU