Możliwe, że właśnie jesteśmy świadkami początku końca politycznej kariery Ryszarda Petru. Wczorajsze wejście Nowoczesnej w układy z Jarosławem Kaczyńskim i dzisiejsze ich zerwanie udowadniają, że Ryszard Petru jest politykiem pozbawionym rzeczy najważniejszej u lidera w czasie kryzysu – wizji i konsekwencji w jej realizacji.
Jeszcze wczoraj Ryszard Petru chwalił się swoim sposobem na rozwiązanie kryzysu sejmowego. Rozwiązaniem, które jak na ironię losu zostało wymyślone kilka dni wcześniej przez posłów Kukiz’15. Można przypuszczać, że lider Nowoczesnej założył, iż Polacy są powoli zmęczeni protestem, a na nieugiętej postawie wobec PiS długofalowo wygra Platforma Obywatelska. Postanowił więc sprytnie ograć Schetynę i zgarnąć premię w sondażach. Teoretycznie była to szansa dla Petru, aby niosąc gałązkę oliwną zamieść pod dywan dalsze drążenie przez media afery romansowej.
Jednak pomysł poskutkował całkowicie odwrotnie. Nowoczesna znalazła się w miażdżącym ogniu krytyki, dokładnie tak samo jak rok temu, kiedy w sprawie Trybunału Konstytucyjnego Petru szukał w rozmowach z PiSem słynnego “światełka w tunelu”.
Samo pójście na ugodę już mocno uderzyło w lidera Nowoczesnej, ponieważ w ten sposób udowodnił, że nigdy nie wiedział po co posłowie jego partii okupowali salę sejmową. Zgłaszając poprawki do budżetu w Senacie, można było uzyskać powrót jego procedowania do Sejmu, co potencjalnie dobrze wyglądałoby w mediach dla obu stron. Niestety samo zgłaszanie poprawek do nielegalnie uchwalonego budżetu oznacza zrobienie kroku w tył i zaakceptowanie głównego grzechu PiS, jakim było złamanie prawa przy procedowaniu najważniejszej ustawy w ciągu roku. Tego zwolennicy Nowoczesnej nie potrafili tak łatwo wybaczyć.
Pod naporem krytyki Ryszard Petru popełnił jednak kolejny błąd, wycofał się rakiem ze swoich własnych propozycji i zapowiedział rozmowy z PO na temat złożenia wniosku o samorozwiązanie Sejmu – inicjatywie, w której Nowoczesna będzie całkowicie niewiarygodna. W ten sposób lider Nowoczesnej pokazał, że nie ma pojęcia co robi, a jedyne czym się kieruje to słupki sondażowe. O ile niektórzy przyjęliby wersję Nowoczesnej, że zgoda stoi na pierwszym miejscu, to jednak okazując niekonsekwencję, Petru nie zlikwidował niesmaku u urażonej części wyborców, ale zraził równocześnie tych, którzy uwierzyli w jego wczorajsze intencje. Na całym zamieszaniu wygrał Grzegorz Schetyna, który pokazując twarde, bezkompromisowe oblicze, jednoznacznie strącił walącego na oślep Petru z pozycji lidera opozycji. Sprawdza się zasada, że niekonsekwencja bardziej od błędnych decyzji uderza w wiarygodność polityka.
Zdradzanie zjednoczonej opozycji było podyktowane toczącą się, pod płaszczykiem współpracy, wojną pomiędzy Platformą Obywatelską i Nowoczesną. Obie partie łączy podobny elektorat, jednak to PO od samego początku bardziej przyciągało najbardziej bezkompromisowych antyPiSowskich wyborców. Tym samym dla Nowoczesnej konieczne stało się odróżnienie się od konkurenta, aby nie zostać przez niego długoterminowo pożartym. Jednak obecna sytuacja pokazuje, że pozbawiona merytorycznej alternatywy dla Polski Nowoczesna, nie potrafi sobie z tym zadaniem poradzić. Platforma popełniała mnóstwo błędów, była pogrążona w wewnętrznych konfliktach, co dało czas i złudzenie przewagi politykom Nowoczesnej. Może się okazać, że dziś ta taryfa ulgowa zaczyna się kończyć i zacznie się odbicie Platformy w sondażach. Za Grzegorzem Schetyną, poza zbudowanej kosztem Petru wiarygodnością w proteście, stoi olbrzymia subwencja i wielkie rzesze działaczy. Tymczasem za obdartym z wizerunku Ryszardem Petru stoi partia pozbawiona struktur lokalnych i subwencji, z wielokrotnie mniejszą reprezentacją w Sejmie od konkurenta.
Ryszard Petru, który od miesięcy kreował się na lidera opozycji, przekroczył w swoich wpadkach pewną granicę. Nowoczesna startowała jako partia niezbrukana brudami polityki, formacja ekspertów, ludzi, którzy wiedzą co mówią. Ten kapitał Ryszard Petru starannie roztrwonił przez kolejne miesiące wizyt we wszystkich możliwych studiach telewizyjnych, gdzie lider był tak pewny siebie, że przestał zwracać uwagę na słowa. A te, nieostrożne i często świadczące o niewiedzy, uczyniły z niego bohatera żartów i memów.
Jednak nawet najgłupsze wypowiedzi lidera to było wciąż za mało, aby zniszczyć Nowoczesną. W czasie kiedy partia rządzącą zawłaszcza powoli państwo, wyborcy są w stanie przymknąć oko na feralne wypowiedzi tak długo, jak Nowoczesna staje w obronie państwa prawa. Na naszych oczach ta ostatnia granica została przekroczona. Dla Ryszarda Petru nadchodzi najtrudniejszy okres w jego politycznej karierze.
fot. Michael Wende/ shutterstock
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU