MON miał postawić na budowę nowych okrętów w polskich stoczniach. Miało to przynieść nowe miejsca pracy, nowoczesne uzbrojenie i wejście przemysłu zbrojeniowego do walki o międzynarodowe kontakty. Zamiast tego, rząd wolał jednak opcję szybszą, prostszą, a przede wszystkim najtańszą – kupno okrętów za granicą. Problem w tym, że chodzi o nie byle jakie okręty. Mowa bowiem o 26-36-letnim pływającym złomie, który jest wycofywany z użycia przez Australię. Polska zamierza bowiem kupić przestarzałe okręty, z uzbrojeniem i systemami niekompatybilnymi ze standardami NATOwskimi, wyposażeniem nieodpowiadającym dzisiejszemu polu walki oraz wysokim ryzykiem braku części zamiennych, które do tak archaicznego uzbrojenia są coraz rzadziej produkowane, a o konieczności serwisowania na drugim końcu świata nie wspominając.
A co robią Australijczycy, gdy Polska ślepo prze do kuriozalnego zakupu?
Jeden z okrętów klasy, którą chce kupić MON, został właśnie przekazany władzom Tasmanii na… utworzenie sztucznej rafy. Dokładnie tak, kupujemy okręty, które kraj sprzedający uznaje za warte zatopienia i zrobienia z wraku atrakcji dla nurków.
The retired HMAS Darwin has been offered to Tasmania as an artificial reef. This will leave the still in service Melbourne and Newcastle available for Poland's hoped for acquisition. pic.twitter.com/1pbo7aSaMF
— SeaWaves Magazine (@seawaves_mag) August 9, 2018
Tymczasem nowoczesne, wstające z kolan siły zbrojne RP mają takim sprzętem rzucić wyzwanie rosyjskiej obecności na Bałtyku, w tym silnym systemem przeciw-okrętowym w Kaliningradzie. Mowa zaś o okrętach ze zdolnościami do atakowania ledwie dwóch obiektów powietrznych na raz, z przestarzałymi instalacjami radarowymi niepotrafiącymi określić wysokości celu!
Co ciekawe, sprawa jest tak absurdalna, że nawet szef resortu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, Marek Gróbarczyk wyraża otwarty sprzeciw w mediach wobec tej inicjatywy, punktując jej druzgocący wpływ na rozwój Stoczni Marynarki Wojennej i programy budowy polskich okrętów.
Widać zatem wyraźnie, że kierownictwo MON jest oderwane od rzeczywiści. Dla władzy liczy się efekt propagandowy, a nie realne możliwości sprzętu, co owocuje kolejnymi kontraktami za grube miliony i miliardami za wyposażenie, które często nawet nie spełnia potrzeb polskich sił zbrojnych. Kontynuując tę politykę, siły zbrojne czeka jednak rosnący kryzys.
fot. W. Kompała / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU