Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro lubi przekonywać Polaków, że gdy reforma sądownictwa, w ramach której on sam będzie najważniejszym prokuratorem, sędzią i katem zostanie dopięta na ostatni guzik, to w Polsce w końcu zapanuje prawdziwa sprawiedliwość. On sam ma być gwarantem, że przestępcy zostaną adekwatnie ukarani, sędziowie wydadzą właściwy (przez niego uznawany za sprawiedliwy) wyrok, a podległa ministerstwu służba więziennictwa zasądzoną karę wyegzekwuje. Tyle tylko, że właśnie okazuje się, że w tym cudownym systemie jest ktoś, kto stoi poza nim. Ktoś, kogo z wykonywanych obowiązków nie sposób rozliczyć, ani wręcz się na niego poskarżyć. Ktoś, kto mając olbrzymią władzę nad wymiarem sprawiedliwości sam pod niego nie podlega. Tym kimś jest właśnie szef Solidarnej Polski.
By zobrazować absurd tego systemu, warto naświetlić sprawę skargi, jaka wpłynęła na początku czerwca do szefa rządu na najważniejszego prokuratora w kraju, będącego szefem wszystkich śledczych w kraju, mającego uprawnienia wydawania im wiążących poleceń czy wręcz podyktowania im treści zarzutów, jakie postawią wskazanej przez niego osobie. Gdy sprawa jest bulwersująca, dowody wydają się być oczywiste, a sprawca unika kary, bliscy ofiary mają prawo oczekiwać działania od pierwszego szeryfa III RP. Gdy ten, mimo wielomiesięcznego przypominania mu o tej sprawie pozostaje całkowicie bierny, tolerując bezczynność podległych sobie śledczych, aż się prosi, by poskarżyć się na niego do jego przełożonego. W końcu wydawać by się mogło, że minister sprawiedliwości, jako członek rządu podlega premierowi – tak przecież stanowi nawet kodeks postępowania administracyjnego w art. 229. Tyle tylko, że to fikcja.
Skarga dotyczyła tolerowania przez Zbigniewa Ziobrę niezrozumiałej bezczynności i możliwego łamania prawa przez śledczych z Prokuratury Okręgowej Wydział ds. Wojskowych w Warszawie w sprawie wydarzeń, jakie miały miejsce w lipcu 2012 roku w szpitalu wojskowym w Krakowie i które zakończyły się śmiercią czterdziestoletniego pacjenta p. Tadeusza Chyli. Istnieją świadkowie, którzy są w posiadaniu dokumentów, wskazujących na to, że śmierć pacjenta nastąpiła w innym miejscu, niż wynika z oficjalnego raportu, istnieją także dowody na ewidentne ukrywanie prawdziwego miejsca oraz przyczyny zgonu. O tej sprawie, a także o tajemniczych zachowaniu lekarzy z wojskowego szpitala mogliśmy już dowiedzieć się w jednym z reportaży portalu Onet.pl. Mimo jego publikacji, śledztwo ani na moment nie drgnęło. Na nic też zdało się informowanie na bieżąco Zbigniewa Ziobry, ani prośby o stosowną reakcję. Rodzina ofiary czuje się oszukana i rozczarowana. Bo przecież czy to możliwe, że w naszym kraju umiera człowiek a prokuratura kompletnie nie jest zainteresowana dojściem do prawdy? Przecież to się kłóci z kreowanym przez “dobrą zmianę” obrazem.
Tu jednak historia zaczyna nabierać rumieńców. Okazuje się bowiem, że złożona do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów skarga na ministra Ziobrę trafia na mur. Szef Gabinetu Politycznego Marek Suski informuje bowiem składającego skargę, że ta nie trafi do premiera Morawieckiego a do … podwładnych ministra Ziobry, czyli do Prokuratury Krajowej. Absurd? Otóż okazuje się, że nie. Taki bowiem system własnego braku odpowiedzialności za działania prokuratorów w kraju zbudował jej architekt i twórca – czyli sam prokurator generalny. Bo choć jest ministrem i członkiem rządu, to w wykonywaniu swoich głównych obowiązków nie odpowiada przed nikim. Art. 229 k.p.a go po prostu nie obowiązuje. Dlaczego tak jest, możemy wyczytać w kuriozalnych wyjaśnieniach KPRM.
Wychodzi zatem na to, że gdy jest to ministrowi Ziobro na rękę, to pozostaje on całkowicie od rządu niezależny – bo w końcu prokuratura to byt od władzy wykonawczej oddzielny. Zabawne w kontekście ostatnich sporów o Sąd Najwyższy oraz codziennego recenzowania przez przedstawicieli władzy wykonawczej działania sędziów jest jednak zdanie o tym, że “żaden organ władzy państwowej nie jest uprawniony do kontroli postępowań prokuratury, ingerowania w nie, ani do oceny bądź weryfikacji stanowiska zajętego w danej sprawie przez prokuraturę”. W normalnej sytuacji uprawnionym do oceny takiego działania byłby sąd. Dziś jednak, gdy ten również będzie pośrednio podległy ministrowi Ziobro, dojdziemy już do całkowitego absurdu, w ramach którego działań prokuratury nie będzie mógł kontrolować absolutnie nikt. Nadzwyczajna kasta, z nadzwyczajnymi uprawnieniami, pozostawiona poza wszelką kontrolą, na czele z niepodlegającym żadnej kontroli organów państwowych ministrem Ziobrą.
Z mojej strony mogę jedynie życzyć wszystkim czytelnikom, by nie byli zmuszeni na własnym przykładzie zobaczyć, jak ten system sprawdzi się w jakimkolwiek starciu z tą “cudowną” władzą. Strach się bać.
Fot. Flickr/Piotr Drabik
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU