Polityka i Społeczeństwo

Rząd może zapłacić wysoką cenę za daninę solidarnościową. Władza okłamała Polaków

Rząd może zapłacić wysoką cenę za daninę solidarnościową. Władza okłamała Polaków
Fot. W. Kompała / KPRM

Rząd PiS może się rozczarować w swoich oczekiwaniach względem zysków z daniny solidarnościowej. Populistyczny, mający podzielić Polaków pomysł rządu może bowiem przynieść efekt odwrotny od zamierzonego.

Na pierwszy rzut oka bowiem wszystko idzie po myśli rządu. Jak donosi Rzeczpospolita 24,2 tys. podatników osiągnęło w 2017 roku więcej niż milion złotych rocznych dochodów. To spory wzrost o aż 3,5 tysiąca, czyli 17,1 proc. w jeden rok. Teoretycznie zatem 2 mld zakładanych wpływów powinno być niemal gwarantowane. Nic bardziej mylnego. PiS zapomniał bowiem wspomnieć o tym, jak działa system podatkowy. Bogaci i silni mają narzędzia do omijania podatków i żadne elementy uszczelniania w tej materii nic na dziś nie zmieniły. Wzrost liczby milionerów płacących podatki to nie tylko pochodna wzrostu gospodarczego, ale także nie ukrywania dochodów. Tymczasem większość polskich milionerów (70%), to osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarcza, których obciąża 19% liniowy PIT. Resztę stanowi głównie 1,3 tys. graczy giełdowych, także obciążonych 19% podatkiem i dopiero na końcu 1,6 tys. osób, które tak wysokie dochody osiągnęły jako wynagrodzenie za swoją pracę.

Co oznaczają powyższe liczby? Jedno, że oczywistym jest, że zwykły pracownik jest obciążany znacznie wyższymi podatkami niż najbogatsi. Trzeba pamiętać, że realne opodatkowanie płacy minimalnej to dla porównania 40%. Jednak 4% dodatkowego podatku dla milionerów to w gruncie rzeczy zwiększenie stawek dla najbogatszych z bogatych o aż jedną piątą. Tyle zaś może być wystarczającym czynnikiem, aby zaczęli się oni rozglądać za unikaniem opodatkowania. Trzeba bowiem pamiętać, że wielkie grono jednoosobowych przedsiębiorców-milionerów jest także pochodną ucieczki przed płaceniem drugiego progu podatku 32% PIT. Jak widzimy ustawienie wysokiej stawki nie pomogło fiskusowi, który najbogatsi po prostu najczęściej ograli. Podobnie może okazać się teraz. Jeśli bowiem rząd zmotywuje odpowiednio najbogatszych, to będą oni w stanie tak ukryć swoje dochody, że fiskus nie tylko nie zyska 2 mld złotych, ale w dłuższej perspektywie straci z powodu ogólnego spadku ściągalności podatków. Luka nie istnieje bowiem tylko w VAT, optymalizacja podatkowa i szara strefa dotyczy każdego podatku. Potwierdzeniem tej tezy są słowa samego premiera, który z satysfakcja odnotował, że obniżka CIT zaowocowała nie spadkiem, ale wzrostem wpływów podatkowych.

Proste i rozsądne stawki podatkowe są gwarancją najwyższej ściągalności, ponieważ im niższe stawki, tym relatywnie droższe i mniej opłacalne staje się unikanie kontaktów ze skarbówką. Tymczasem sam premier dał drogę ucieczki od daniny solidarnościowej. Chodzi o zapowiadane preferencyjne stawki podatku CIT dla firm o najniższych obrotach. Już dziś spółka prawa handlowego z rocznym przychodem nieprzekraczającym 1,2 mln euro może płacić 15-proc. CIT. Tymczasem średni dochód wśród płacących liniowy 19% PIT milionerów przekracza właśnie 4 mln zł.

Tym co jednak umyka, to kłamstwo i hipokryzja władzy. Rząd z jednej strony zapowiada doganianie zachodu, a równocześnie kreuje bajki o istniejącej kaście krezusów, z których należy ściągnąć jeszcze więcej. Tymczasem Polska jest jeśli chodzi o majątek to ekonomiczna pustynia. Nad Wisłą zaledwie 57 tys. osób ma majątek o wartości przekraczającej milion złotych, dla porównania w Wielkiej Brytanii jest ich ok. 2,2 mln, a w Niemczech – 1,9 mln. Rząd zdaje się nie rozumieć, że ta różnica w kapitale przekłada się na mniejsze zdolności konkurowania naszej gospodarki. Niedostrzeganie tego może mieć dla dalszego rozwoju bolesne konsekwencje. Władzy powinno bardziej zależeć, aby polski milioner stał się miliarderem, aby siła ekonomiczna polskiego społeczeństwa na mapie Europy rosła. Tymczasem rząd podwyższa podatki wszystkim obywatelom, wbrew iluzji mediów zarówno tym bogatym jak i biednym. Średnie obciążenie fiskalne gospodarstwa domowego jak wyliczył prof. Andrzej Rzońca za rządów PiS wzrosło o aż 2 tys. 200 zł, co jest prawdziwą miarą jaką cenę każdy Polak płaci za populizm obozu Zjednoczonej Prawicy.

Fot. W. Kompała / KPRM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie