Od 1 lipca w życie weszła nowa metoda uszczelniania systemu podatkowego, czyli tzw. split payment. Rozwiązanie ledwie obowiązuje, a już budzi oskarżenia o prowadzenie setek firm, zwłaszcza tych najmniejszych, na prostą drogę do bankructwa. Nowy pomysł premiera uderza bowiem w płynność przedsiębiorców do tego stopnia, że wielu z nich musi szukać pomocy w celu utrzymania się na rynku.
Tutaj pojawia się zaś osobliwa teoria. Profesor Witold Modzelewski wskazuje, że coraz popularniejszy wśród rozgoryczonych przedsiębiorców jest pogląd, że split payment jest przysługą premiera dla środowiska, z którego się wywodzi, czyli banków. Chodzi bowiem o to, że podzielona płatność polega na opłaceniu należnego VATu na osobne konto niż standardowy rachunek przedsiębiorcy. Na omawianym koncie środki są zaś zamrożone, ponieważ można je wydać tylko na odprowadzenie podatku do fiskusa lub opłacenie VATu za konkretną fakturę do kontrahenta. Przy częstych opóźnieniach w płatności dla firm, przedłużających się zwrotach VAT ze skarbówki dochodzi jednak do sytuacji, że firmy o zdrowej sytuacji finansowej tracą nagle płynność finansową, ponieważ nie mogą skorzystać z części własnych pieniędzy. Tu zaś pojawia się właśnie okazja dla banków, które mają zdaniem profesora już przygotowywać pakiety kredytowe dla firm zagrożonych utratą płynności.
Ten nastrój teorii spiskowych wśród firm jest pokłosiem zwykłego zawodu i bezradności. Wielu mikro i małych przedsiębiorców widziało bowiem w PiS nadzieję, a dobra zmiana zamiast tego utrudniła im poważnie życie. Gazeta Wyborcza opisuje szczególnie sztuczki jakie zastosował rząd, aby zmusić firmy do “dobrowolnego” stosowania podzielonej płatności. Otóż spółki skarbu państwa mają wywoływać efekt lawiny poprzez wymuszanie rozliczeń tylko w split payment, co sprawi, że dotknięte tym podmioty mogą okazać się zmuszone przenieść tę politykę dalej, aby móc użyć choć części zamrożonego na koncie kapitału do swoich zobowiązań VAT. Tym samym w krótkim czasie fakultatywna metoda stanie się de facto nieodłączna. W taki właśnie sposób premier może osiągnąć obligatoryjność przepisów, którą zabroniła mu Komisja Europejska.
Podzielona płatność ma przynieść nawet do 9 mld zł rocznie więcej z VAT od 2023 roku, jednak szacunki te mogą okazać się iluzoryczne. Opresyjne przepisy to mniejszy wzrost gospodarczy, a spowolnienie go nawet o mieszczące się w graniach prawdopodobieństwa 0,25% rocznie oznacza de facto wyzerowanie finansowych korzyści ze split payment.
Ustalmy coś – VAT powinien być neutralny w formie B2B. Wprowadzenie Split Payment sprawia, że tak nie jesthttps://t.co/LJhXaOb4Cn
— Michał Kuczyński (@KuczynskiM) July 12, 2018
Takie są bowiem konsekwencje odejścia od zasady, że prawo podatkowe powinno być jak najbardziej neutralne dla prowadzenia działalności gospodarczej. Lukę VAT można uszczelnić i bez split payment, co pokazał Jednolity Plik Kontrolny, dlatego nie trzeba koniecznie posuwać się do rozwiązań, które zaburzają naturalne relacje między przedsiębiorcami. Rząd wolał jednak inne podejście, z które wielu może zapłacić wysoką cenę.
Źródło: interia.pl
fot. flickr
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU