Prezes Jarosław Kaczyński w najnowszym “wSieci” grzmi, że 16 grudnia doszło w Polsce do próby puczu. Oskarżenia wrogów politycznych o próbę wywołania Majdanu w Warszawie i równoczesne podkreślanie własnego mandatu społecznego do rządzenia, wpisują się w narrację Prawa i Sprawiedliwości, której celem jest przerzucenie na opozycję całej odpowiedzialności za kryzys sejmowy.
Politycy partii rządzącej od lat czynią z teorii spiskowych i zwykłych insynuacji narzędzie politycznej propagandy. Kamieniem węgielnym ideologii Prawa i Sprawiedliwości jest narodowa suwerenność. Jednym z powodów, dla których Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się utrzymać tak wysokie poparcie było przekonanie wyborców, że to PiS walczy z potężnym antypolskim “układem”. Układem, który ma wymiar ponadnarodowy w postaci kontrolowanych przez niemiecki kapitał mediów oraz spiskującej finansjery Georga Sorosa, których celem jest zalanie nas falą uchodźców. Opozycja w tym układzie jest tylko posłusznym pionkiem wykonującym polecenia swoich zagranicznych mocodawców. W takiej sytuacji budowanie własnej oligarchii kolesiów można nazwać słusznym oczyszczaniem państwa z politycznego układu III RP, a skutki rujnującej gospodarkę polityki – spiskiem związanych z opozycja przedsiębiorców.
Większość wyborców Prawa i Sprawiedliwości czerpie informacje tylko z rozległego imperium medialnego partii rządzącej. Liczne gazety i fanpage’e w social media skutecznie nagłaśniają przekaz dnia, odcinając znaczną część polskiego społeczeństwa od jakichkolwiek informacji, które mogłyby zachwiać ich wiarą w słuszność kursu Jarosława Kaczyńskiego.
Właśnie dlatego teza o puczu, choć w rzeczywistości absurdalna, zostanie przez miliony Polaków bez najmniejszych wątpliwości zaakceptowana.
Jarosław Kaczyński mówiąc o puczu całkowicie zmienił kolejność zdarzeń, jaka miała miejsce Sejmie, dopuszczając się czystej manipulacji.
Tezy tekstu “wSieci” można podsumować tak, że opozycja chciała uniemożliwić przyjęcie budżetu i tym samym sparaliżować rząd. Zablokowała więc mównicę, a następnie na wzór Majdanu chciała doprowadzić do rozruchów organizując protest przed Sejmem. Wg Prezesa PiS sygnały o planowaniu takiej “destabilizacji” docierały do rządu już wcześniej.
Jest to bardzo ciekawa teza, ponieważ Jarosław Kaczyński twierdzi, że wiedział o tym, że opozycja planuje próbę puczu. Jednak w tym samym czasie to PiS sam z siebie, przez nikogo nie zmuszany ogłasza skandaliczny plan ograniczenia swobody dziennikarskiej w Sejmie. Następnie podczas posiedzenia Sejmu marszałek z ramienia partii rządzącej, także przez nikogo niezmuszany wyklucza posła PO z obrad. W następnych godzinach na polecenie samego Jarosława Kaczyńskiego decyzja o wykluczeniu nie zostaje cofnięta, co podgrzewa atmosferę sporu.
Dopiero na tym etapie opozycja zaczyna blokadę mównicy, w celu wymuszenia przywrócenia posła Michała Szczerby. Reakcją Prawa i Sprawiedliwości było niecofnięcie się o krok i przeniesienie posiedzenia do sali kolumnowej. Jarosław Kaczyński zdecydował się na przeprowadzenie głosowania, którego ważność budzi wątpliwości z powodu niejasności liczenia głosów, jak i podpisywania listy obecności po posiedzeniu. W ten sposób po raz kolejny Prawo i Sprawiedliwość swoją własną, a nie cudzą kreatywnością naraziło funkcjonowanie rządu Rzeczypospolitej na destabilizację.
Przyjrzyjmy się oskarżeniom o próbę wywołania “Majdanu”. Już samo porównanie siebie do rządu Janukowycza, a przeciwników do protestującej opozycji jest znamienne. Przecież Majdan spłynął krwią, ponieważ rząd dokonał próby pacyfikacji protestujących, a samo Prawo i Sprawiedliwość przez lata wychwalało dzieło ukraińskiej rewolucji i wspierało nowe władze w Kijowie. Teraz zaś słyszymy:
Czerpią z Majdanu, odwracając rzeczywiście znaczenia słów i faktów, ale czerpią. Nie wiem, jak można Polsce życzyć krwawych rozruchów. Ale, widać, tam żadnych hamulców nie ma.
Zatem czy Jarosław Kaczyński kłamie teraz, czy też kłamał od lat na temat ukraińskiej rewolucji? Jeśli rewolucja w Kijowie była oparta na odwracaniu słów i faktów, to dlaczego rząd wspiera choćby bezwizowy ruch dla Ukrainy?
Nie jest to pierwsza teoria, prawica wytoczyła wcześniej także ciężkie działa o ustawieniu protestów antyrządowych, powołując się na zgłoszenie wcześniej demonstracji, które miały miejsce 17 grudnia. Choć materiały sprawiały “odpowiednie” wrażenie u widza, to pomijały całkowicie, że protesty były zgłaszane w innych sprawach i w innych miejscach niż Sejm (np. pod Pałacem Prezydenckim), a dopiero z powodu eskalacji napięcia politycznego naturalnie skoncentrowały się na bieżącej sytuacji. Chcąc wywołać niechęć do demonstracji, media prorządowe podawały także, że brała w nich udział bardzo niepopularna na prawicy Antifa, co okazało się całkowitą nieprawdą.
Bardzo dużą popularnością w sieci cieszy się nagranie pokazujące demonstranta, który sam kładzie się na ziemi udając ofiarę brutalnej akcji policji pod Sejmem. Po sfotografowaniu ofiara wstaje i oddala się z miejsca zdarzenia. Dla prawicy jest to dowód zorganizowanej próby puczu. Jednak w rzeczywistości świadczy on tylko o tym, że i wśród zwolenników opozycji znajdują się osoby skłonne do manipulacji. Te jednostki robią wielką szkodę debacie publicznej, ponieważ umożliwiają PiS utrzymanie narracji o walce z układem.
Jednak o ile udawanie pobicia przez policję jest karygodne, o tyle nie zmienia rzeczywistości w Polsce jak kolejne regulacje rządowe, dlatego na obozie Prawa i Sprawiedliwości ciąży zupełnie inny ciężar odpowiedzialności. Jarosław Kaczyński zdaje się tego jednak nie zauważać, deklaracja dla “wSieci”, jak i słowa o poświęcaniu wzrostu gospodarczego dla Reuters wskazują jasno, że obóz rządzący nie cofnie się przed niczym w dążeniu do swoich celów, jednak coraz bardziej widać, że nie są to cele zbieżne z interesem polskiego społeczeństwa.
fot. Kolanin
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
.jpg){kind=link}