Polityka i Społeczeństwo

Czy Macierewicz kazał utajnić obciążające go dowody? Dziennikarze bez dostępu do niewygodnych dla byłego ministra teczek IPN

Ostatnie książkowe publikacje na temat Antoniego Macierewicza rzuciły trochę światła na jego pełną przekłamań biografię, którą starał się manipulować w ten sposób, aby swoje sukcesy uwypuklić, a za wszystkie przegrane obwinić agentów SB, GRU, WSI oraz przeciwników politycznych. Przy okazji na jaw zaczęły wychodzić fakty, które sugerują powiązania Macierewicza z obcymi służbami.

W momencie, gdy Macierewicz objął w 1991 roku stanowisko Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, nakazał natychmiastowe zamknięcie trwającej i zaawansowanej sprawy rozpracowania sowieckiej agentury, prowadzonej przez UOP. Sprawę zamknięto i nikogo nie aresztowano. Kogo uratował swoją skandaliczną decyzją przed dekonspiracją i więzieniem? Wyjaśnienie poniżej.

Antonii Macierewicz będąc od 2015 roku szefem MON, postanowił osobiście przejrzeć w IPN teczki trzech osób: ppłk Piotra Hoffmanna, Ryszarda Tomaszka i Marka Zielińskiego. Byli to agenci obcych wywiadów, złapani przez polskie służby. Jego wizyty w IPN zbiegły się w czasie z publikacją głośnej kasiązki Tomasza Piątka “Macierewicz i jego tajemnice” (2017 r.), w której autor opisywał powiązania ludzi Macierewicza z obcymi służbami. Rok wcześniej dziennikarz śledczy Jarosław Jakimczyk, który pisał książkę o szpiegach w III RP, wystąpił do IPN o wgląd do teczek tych szpiegów. Otrzymał wtedy informację, że teczki znajdują się “poza Instytutem”. W 2017 roku Jakimczyk dostał w końcu w nie wgląd, ale okazało się, że w międzyczasie część materiałów ponownie została utajniona. Kto w tym czasie je czytał? Oczywiście Macierewicz.

Okazało się, że klauzule tajności nadano materiałom dotyczącym m.in . sprawy Marka Zielińskiego – szpiega GRU. Zieliński, to agent, którego właśnie w 1991 roku uratował przed aresztowaniem Macierewicz (Zieliński wpadł później po tym, jak Macierewicz przestał być ministrem). Zieliński okazał się bardzo dobrym znajomy Roberta Luśni – przyjaciela i sponsora Macierewicza – który z kolei w latach ’80 był agentem SB. W książce Piątka, Luśnia nazywany jest “rosyjskim łącznikiem”.

Dziwnym trafem materiały, które były wcześniej jawne, nagle otrzymują klauzule tajności w tym samym czasie, kiedy dziennikarze podejmują się napisania książek o Macierewiczu. Zbieg okoliczności? Nie sądzę, ale na ich ujawnienie i tym samym pełne wyjaśnienie powiązań Macierewicza z obcymi wywiadami będziemy musieli poczekać na zmianę władzy, bo ta skrzętnie ukrywa prawdę o swoich akolitach.

fot.Grand Warszawa/ Shutterstock

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”250″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie