Andrzej Duda próbuje poprzez referendum konstytucyjne umocnić swoją polityczną pozycję na prawicy. Sukces projektu oznaczałby bowiem kolejny krok w kierunku, aby PiS musiał uznać głowę państwa jako reprezentanta swojego obozu w następnych wyborach. Równocześnie pomiędzy szeregiem absurdalnych i populistycznych postulatów, w rodzaju wpisania 500+ i wieku emerytalnego do konstytucji, pojawiły się także założenia wzmocnienia roli prezydenta w państwie w zakresie polityki zagranicznej i zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi. Założenia tej gry nie są w PiS nieznane, stąd obóz rządzący stanął przed wyzwaniem opanowania ambicji Andrzeja Dudy bez wywołania poczucia niezadowolenia w elektoracie. Nie jest to zadania banalne, ponieważ tak niedorzeczna konstrukcja pytań miała bowiem na celu postawianie pomiędzy PiS a odrzuceniem pomysłu głowy państwa potężnej bariery w postaci samego suwerena. Opublikowane dziś przez “Wprost” słowa marszałka Senatu wskazują jednak, że rządzący mają już opracowany plan na ogranie prezydenta.
Stanisław Karczewski z jednej strony bowiem pochwalił prezydenta za wszczęcie dyskusji, ale zaraz potem wbił głowie państwa szereg szpil. Marszałek ocenił bowiem, że proponowane “Wzmocnienie pozycji prezydenta jest ryzykowne”, nawet dla samej głowy państwa. Polityk zaproponował, że to rola premiera powinna zostać zamiast tego w pierwszej kolejności wzmocniona, ponieważ wzmocniłoby to pozycję szefa rządu wobec ‘Polski resortowej’ oraz nakreśliło jasny podział odpowiedzialności politycznej. Marszałek jest otwarty na zwiększenie roli Pałacu Prezydenckiego w polityce zagranicznej, ale prezydentowi puszczono przy okazji oko, że naciskając na to może wejść na poważną minę. Karczewski ostrzegł Dudę, że mogłoby to kosztować go sporo poparcia, jak ma to miejsce w przypadku prezydenta Francji, “gdzie prezydent ma dużą władzę i w związku z tym rozbudza emocje i nadzieje, w efekcie bardzo szybko traci poparcie“. O manipulacji świadczy tutaj znany powszechnie fakt, że Macron traci poparcie z powodu trudnych reform wewnętrznych, za które w Polsce odpowiada premier, a nie swojej polityce zagranicznej, na której wręcz korzysta.
Jednak delikatne wskazanie swojego miejsca nie było jedynym sygnałem, że PiS nie zamierza dać prezydentowi swobodnie zrealizować swojego planu. Marszałek dobitnie zaznaczył, że jego podejście do pomysłu “naznaczone jest pewną rezerwą“. Wróciły stare zarzuty, że łączenie referendum ze świętem niepodległości jest niefortunne, ponieważ Polacy powinni skupić się na świętowaniu 100 rocznicy, a kampania samorządowa nie sprzyja debacie konstytucyjnej. W związku z tym pojawia się propozycja, aby referendum odbywało się wraz z eurowyborami na wiosnę przyszłego roku, gdzie mogłoby pomóc zwiększyć frekwencję wyborczą. Uzasadnienie pozornie racjonalne, ale kryje się w nim haczyk. Taka gra na czas oznacza, że PiS wróci do oceny pomysłu w nowych politycznych okolicznościach. Decyzja raz odłożona może bowiem być przesuwana w nieskończoność, aż ustaną przesłanki, które skłaniałyby do jej podjęcia. Tak próbowano ograć rezydentów i protestujących w Sejmie, odłożyć moment rozpoczęcia rozmów do czasu, aż druga strona zostanie bez silnych kart w ręku. Innymi słowy przesunięcie referendum na eurowybory to pierwszy krok ku uśmierceniu inicjatywy prezydenta.
Jeśli dodamy do tego, że rząd prowadzi własne prace nad nową konstytucją, to może się po prostu okazać, że PiS ogłosi gotowy projekt zmian zanim referendum będzie miało okoliczność zaistnieć. Tym samym Andrzej Duda został postawiony pod ścianą, ponieważ wobec takie taktyki PiS głowa państwa pozostaje zupełnie bezradna.
Źródło: Wprost
fot. Shutterstock/Drop of Light
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU