Polityka i Społeczeństwo

PiS pod pretekstem sporu z Unią wprowadza nowy podatek. Dobra zmiana sięgnie głęboko do kieszeni Polaków?

PiS użył sprzeciw Komisji Europejskiej, aby zwiększyć podatki. Przyjazne państwo Morawieckiego w praktyce
fot. flickr/KPRM

Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest mistrzem wprowadzania ukrytych danin i pośrednich podwyżek podatków. Jednym ze sposobów dosypania środków do publicznej kasy miał być tzw. podatek od galerii. Nazwa przyjazna dla ucha, bo kojarząca się Kowalskiemu, że opłata obciąży innych, tylko nie jego. Chodziło bowiem o wprowadzenie nowej formy podatku od nieruchomości, wynoszącego 0,035 proc. jej wartości miesięcznie, który miał dotknąć hipermarkety i galerie handlowe. Założenia rządu nie spodobały się Komisji Europejskiej, która uznała go za “niesprawiedliwy”. Rząd jednak, zamiast się z kontrowersyjnego pomysłu wycofać, ruszył krok dalej i postanowił objąć omawianym podatkiem wszystkie budynki, niezależnie od tego, jaką działalność się tam prowadzi. Z ustawy zniknęły bowiem wzmianki o nieruchomościach służących handlowi i usługom.

Nowa danina ma dotyczyć tylko nieruchomości wartych ponad 10 mln zł, tym samym zwalniając z niego wielu mniejszych właścicieli. Problem w tym, że należność wobec fiskusa jest niezależna od dochodu, ale samej wartości budynku. Oznacza to, że opłata dotknie najmocniej przedsiębiorstwa w najtrudniejszej sytuacji finansowej, które niezależnie od osiągniętego zysku czy straty będą musiały płacić stałą stawkę. Zastanawia także, jak nowy podatek wpłynie na ceny wynajmu, które przy konstrukcji podatku będzie się bardziej opłacało podnosić. Pojawiają się zarzuty, że jest to próba wprowadzenia w Polsce tylnymi drzwiami katastralnego podatku od nieruchomości, czyli właśnie opartego na procencie wartości budynku.

Nie ma wątpliwości, że rządzący szukają z wielką determinacją nowych źródeł dochodów budżetowych. Sam pomysł podatku od galerii wydawał się być następstwem klęski, przynajmniej czasowej,  innej kreatywnej propozycji rządu, jaką był podatek od sprzedaży detalicznej, który przewidywał dwie stawki – 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Kwota wolna od podatku w skali roku miała wynosić 204 mln zł. Jednak wówczas Komisja Europejska wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie tego podatku, obawiając się naruszania zasady równej konkurencji przez wzgląd na progresywne stawki podatkowe. Uznano to za formę pomocy państwa. Jednocześnie KE wydała nakaz zobowiązujący Polskę do zawieszenia stosowania tego podatku. Budżet stracił na tym potencjalnie 1,5 mld zł.

Rząd tymczasem liczył, że na poprzedniej wersji podatku od nieruchomości komercyjnych zyska 27,5 miliarda złotych w 10 lat, ale obecnie wiemy, że ta kwota powinna znacząco wzrosnąć. Żadne pieniądze nie biorą się jednak z powietrza. Kolejne miliardy wydrenowane z gospodarki przełożą się na wyższe ceny towarów i usług. Rządzący jednak liczą, że obywatele nie nie zwrócą na to uwagi i nie obciąża ich odpowiedzialnością. Tak wygląda w praktyce przyjazne państwo dobrej zmiany, które coraz głębiej sięga do kieszeni podatników. Kwestią czasu wydaje się zanim pojawią się kolejne podatki. Prezenty dobrej zmiany nie są bowiem za darmo.

Źródło: rp.pl

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie