Jednym z największych problemów państwa jest olbrzymie marnotrawstwo posiadanych przez nie zasobów. Z jednej strony urzędnicy i politycy nie mają poczucia osobistej odpowiedzialności za majątek publiczny, a z drugiej zaś niekompetencja i poczucie nieograniczonych zasobów państwa sprawia, że błędne decyzje piętrzą się jedna na drugiej. Obecnie w Polsce jesteśmy świadkami całej masy tego typu niegospodarności, kiedy to w błoto wyrzucane są miliardy złotych, przeznaczane na zadania, które są nie tylko nieopłacalne, co czasem sprzeczne ze zwykłą logiką.
Najnowszym przykładem takiego postępowania jest ochrona zdrowia, gdzie NFZ postanowił wydać 586,64 mln zł na wydanie pacjentom kart KUZ (karta ubezpieczenia zdrowotnego). Omawiany dokument miałby służyć potwierdzaniu, że stawiliśmy się na wizycie lekarskiej oraz stanowić kolejną formę weryfikacji tożsamości. Umożliwiłaby ona też dostęp do danych ratunkowych oraz historii choroby. Choć pomysł powstał już za rządów PO-PSL, to jednak nigdy nie wszedł w życie, ponieważ pojawiły się wątpliwości co do jego sensowności. Uważano bowiem, że lepiej jest oszczędzić i zintegrować kartę KUZ w ramach powstających elektronicznych dowodów osobistych. PiS jednak do pomysłu wrócił, ale w sposób najbardziej absurdalny z możliwych. Karty KUZ zostaną wydane, ale będą rozwiązaniem tymczasowym do czasu wprowadzenia e-dowodów. Promuje się taką decyzje pomimo, że pierwsze e-dowody zgodnie z deklaracjami rządu trafią do Polaków w marcu 2019 r. Tymczasem karty obywatele zaczną dostawać… później. Jeśli założenia Ministerstwa Zdrowia zostaną przyjęte, to w przyszłym roku Narodowy Fundusz Zdrowia na stworzenie systemu wyda 115,48 mln zł, a pierwsze karty zaczną trafiać do obywateli dopiero w 2020 roku.
W opisanym kontekście forsowanie przez resort kart mocno dziwi. Wydanie pół miliarda złotych na rozwiązanie, którego alternatywa jest już wdrażana świadczy o kryzysie zarządzania w ochronie zdrowia. Tego typu środki oznaczają możliwość tysięcy dodatkowych procedur dla pacjentów, z których urzędnicy świadomie zrezygnowali decydując, że chorzy będą dalej czekać. Determinację ministerstwa można by zrozumieć, jeśli karta faktycznie usprawniałaby istotnie działanie systemu, ale tak nie będzie, ponieważ już system e-WUŚ rozwiązuje kwestię ustalania uprawnień do świadczeń, a tożsamość może być weryfikowana zwykłym dowodem osobistym.
Niestety tego typu rozwiązania nie są odosobnione. Kupowanie sprzętu, który stoi nieużywany, czy piętrząca się biurokracja sprawiają, że z systemu wyciekają grube miliony, które mogłyby ratować ludzkie życie. Niestety można odnieść wrażenie, że nad sytuacją w ochronie zdrowia po prostu nikt nie panuje.
Źródło: money.pl
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU