Choć urzędnicy prezydenta Andrzeja Dudy regularnie podkreślają, że spotkanie polskiego prezydenta z Donaldem Trumpem jest już tuż tuż, to jednak sygnały, jakie płyną z Białego Domu, wcale tego nie potwierdzają. Co więcej, wyznaczenie do roli ambasadora USA w Warszawie Georgette Mosbacher, oraz cele jakie postawiła przed sobą, ujawnione w czasie wystąpienia przed komisją spraw zagranicznych amerykańskiego Senatu, potwierdzają, że zanim do takiego spotkania dojdzie, Polska musi się uporać z dwiema kwestiami, rzutującymi na wizerunek naszego kraju.
Jedną z tych kwestii jest przyjęcie uchodźców z północnej Afryki, do czego polski rząd wciąż za wszelką cenę nie chce dopuścić. Do tej pory ta kwestia nie była podnoszona w relacjach z USA, więc dla PiS to może być zimny prysznic.
– Będę pracować z polskim rządem nad tą sytuacją, by wzięli na siebie sprawiedliwą część – mówiła Mosbacher, pytana o nieprzyjęcie przez Polskę uchodźców. Na swoim Twitterze Marek Świerczyński podał dalsze słowa kandydatki: “może to być trudniejsze niż się wydaje, ale sądzę że naszą wspólną wartością jest troska o tych w trudnej sytuacji”.
Najwięcej emocji wzbudziła jednak wypowiedź na temat narastającego zjawiska antysemityzmu w naszej części Europy. Tu kandydatka na ambasadora nie miała wątpliwości – jej zdaniem odpowiedzialna za taki stan rzeczy jest polska ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej.
– Nie możemy tolerować żadnego fanatyzmu (…) będę pracować nad tym, by takie rzeczy nie trafiały do prawodawstwa – zadeklarowała.
Wypowiedzi Mosbacher zostały uznane za niedopuszczalne przez członków polskiej delegacji rządowej, która przebywa w Waszyngtonie. Wiceminister spraw zagranicznych Bartosz Cichocki ma poruszyć tę sprawę podczas środowego spotkania z asystentem sekretarza stanu do spraw Europy i Eurazji Wessem Mitchellem.
Obóz rządzący nie chce przyjąć do wiadomości, że bubel autorstwa Patryka Jakiego i Ministerstwa Sprawiedliwości wymaga koniecznej zmiany, bowiem w obecnym kształcie jest nie do obrony i rzutuje w olbrzymim stopniu na nasze stosunki z jednym z ostatnich sojuszników, jacy nam pozostali. Trudno się jednak dziwić, że Amerykanie nie traktują polskich deklaracji o “zamrożeniu” ustawy poważnie. Prezydent skierował sprawę ustawy o IPN do pisowskiego Trybunału Konstytucyjnego, a ten miał się nią ponoć zająć “najszybciej jak to możliwe”. Julia Przyłębska do jej rozpatrzenia się nie kwapi. W sprawie nie wyznaczono nawet terminu rozprawy, choć wniosek prezydenta oczekuje już od kwietnia.
Wygląda zatem na to, że to Donald Trump postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, uświadamiając po raz kolejny jak ważną kwestią jest polskie ustępstwo w sprawie kontrowersyjnej ustawy. Władzy pozostaje jedynie robić dobrą minę do złej gry.
Źródło: Onet
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU