Polityka i Społeczeństwo

Dziennikarze ujawniają kolejne grzechy Antoniego Macierewicza. Stawiają poważne zarzuty

Macierewicz w potrzasku. Chce wkopać Ziobrę?
fot. flickr/KPRM

Jak pisałem kilka dni temu, pojutrze w księgarniach ma pojawić się najnowsza nieautoryzowana biografia o Antonim Macierewiczu. Do prasy przeciekają coraz to nowsze fakty z życia byłego szefa MON, potwierdzające tylko tezy stawiane przez Tomasza Piątka w jego słynnej książce „Macierewicz i jego tajemnice”. Istnieje tak wiele poszlak i faktów sugerujących, że Macierewicz może mieć powiązania z rosyjskim wywiadem, że wszystko to powinno być przedmiotem drobiazgowego śledztwa, a były minister obrony narodowej na ten czas powinien być odsunięty od sprawowania jakichkolwiek funkcji publicznych. Dziennikarze wyciągnęli na światło dzienne kolejny kompromitujący fakt z życia Macierewicza, związany z radzieckimi i rosyjskimi służbami specjalnymi.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1989 roku rosyjski wywiad wojskowy GRU dwoił się i troił, w celu zwerbowania jak największej liczby agentów, aby móc za ich pomocą pozyskiwać wiedzę i mieć wpływ na rządy w Polsce. Jednym z takich agentów jest Marek Zieliński, który swoją współpracę z GRU rozpoczął na początku lat 80-tych jeszcze jako pracownik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (MSW). W styczniu 1990 roku odchodzi on z MSW i zakłada agencję ochrony Dakota. GRU naciska go jednak, żeby zwerbował agentów wśród urzędników w jego byłym miejscu pracy. Sowiecki wywiad oczekuje, że Zieliński zwerbuje siatkę agentów w samym sercu ministerstwa. Ten się zgadza i w pierwszej kolejności dzwoni do swojego dobrego znajomego Andrzeja Anklewicza – majora MSW. Panowie spotykają się. Z ust Zielińskiego pada propozycja współpracy z „zagranicznym dziennikarzem agencji TASS” (rosyjska agencja prasowa), który w jego opinii jest zainteresowany informacjami z MSW jakie może dostarczyć Anklewicz.

W istocie tym dziennikarzem jest szef rezydentów rosyjskiego wywiadu w Polsce, Władysław Łomakin. Andrzej Anklewicz na tę propozycję odpowiada, że „musi się zastanowić” i po spotkaniu udaje się wprost do siedziby ministerstwa. Tam sporządza i wysyła do Zarządu Kontrwywiadu UOP-u raport o próbie werbunku. Szef kontrwywiadu Konstanty Miodowicz decyduje o podjęciu gry operacyjnej, która miała polegać na ustaleniu oficera prowadzącego, środków łączności, siatki kontaktów, zapoznaniu się z aktualnymi metodami pracy i łączności służb wywiadowczych ZSRR, poznaniu zakresu zainteresowań obcego wywiadu – jednym słowem na rozpracowaniu całej rosyjskiej agentury i metod jej pracy. Kilka spotkań majora Anklewicza, najpierw z Zielińskim, a potem już bezpośrednio z sowieckim szpiegiem przynosi zaskakujące efekty. Anklewiczowi udaje się ustalić kierunki zainteresowania wywiadu ZSRR. Udaje mu się również ustalić, że Sowieci próbują zbudować siatkę agentów w MSW i że GRU będzie chciało pozyskać oficera UOP, Jana S. jako ich agenta. Ostatnie spotkanie miało miejsce 29 listopada 1991 roku, a kolejne było zaplanowane na luty 1992 roku.

I wtedy wchodzi on – cały na biało. Antoni Macierewicz w dniu 24 grudnia 1991 roku otrzymuje nominację na Ministra Spraw Wewnętrznych i z nikomu nieznanych powodów nakazuje natychmiastowe przerwanie akcji. Pomimo tego, że major Anklewicz potwierdził udział Marka Zielińskiego w siatce szpiegów GRU, to włos mu z głowy nie spadł. Ostatecznie Marek Zieliński wpadł w 1993 roku przy próbie werbunku kolejnego pracownika MSW i został skazany na 9 lat więzienia, ale to było już pod rządami innego Ministra Spraw Wewnętrznych.

To co w tej sprawie zaskakuje najbardziej, to nazwiska. Tomasz Piątek w książce „Macierewicz i jego tajemnice” oskarżył go, o zażyłe kontakty z Robertem Luśnią – byłym tajnym współpracownikiem SB. Luśnię w 1983 roku do tej współpracy zwerbował oficer SB, Józef Nadworski. A teraz zagadka: kto był bliskim kolegą Nadworskiego, jego partnerem w biznesie i sąsiadem? Oczywiście Marek Zieliński, którego Macierewicz jedną decyzją uratował przed odpowiedzialnością za zdradę tajemnic i szpiegostwo na rzecz obcego wywiadu. Pod rządami PiS nie ma najmniejszych szans na wyjaśnienie tych wszystkich „zbiegów okoliczności” i zadziwiających powiązań, bo oni szukają wyimaginowanych wrogów Polski wśród opozycji zapominając o tych, którzy są ich własnymi członkami.

Źródło: Onet

fot. flickr/KPRM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie