Poseł Stanisław Pięta myślał, myślał i w końcu wymyślił jak się wytłumaczyć swojemu elektoratowi z pogrążających go faktów, ujawnionych przez dziennik “Fakt”. Wczoraj na łamach jedynego medium, które chciało opublikować jego żenujące usprawiedliwienie, tj. na portalu Tomasza Sakiewicza niezalezna.pl zabrał głos i … zebrał w komentarzach, także wielu publicystów prawej strony solidne cięgi.
W wywiadzie z Luizą Dołęgowską ani nie zaprzeczył relacjom seksualnym z Izabelą P., ani nie przeprosił za swoją niebywała hipokryzję, ani się skutecznie nie usprawiedliwił. Poszedł natomiast w standardowe tłumaczenie polityków partii Jarosława Kaczyńskiego, a więc sugestie ataku na jego osobę bliżej nieokreślonych “wrogów interesu narodowego”, którzy rękami i nogami jego kochanki wciągnęli go w pułapkę. Usprawiedliwiał się zbyt małą dociekliwością w stosunku do swojej towarzyszki z pokoju hotelu Sejmowego.
Co ciekawe, nawet w redakcji braci Karnowskich, którzy przecież również nieraz w najbardziej nawet beznadziejnych sytuacjach za wszelką cenę bronili polityków PiS, tłumaczenia posła Pięty nie zostały przyjęte ze zrozumieniem. Głos zabrała nawet redaktor naczelna portalu wpolityce.pl, Marzena Nykiel, apelując do Doroty Kani, która również stanęła w obronie posła Pięty.
Romans posła jest sprawą prywatną? I to prawicowego? Jakoś nie widziałam, by koledzy redaktorzy kierowali się tą sprawą w przypadku Madery. I do tego to wybiórcze traktowanie Pisma Świętego. Przecież nawet hipokryzja ma swoje granice. Szanujmy się! pic.twitter.com/4tt6GrwSAx
— Marzena Nykiel (@MarzenaNykiel) June 2, 2018
Najbardziej interesujące jest jednak tłumaczenie posła PiS w sprawie załatwienia pracy dla Izabeli P. w spółkach Skarbu Państwa. Stanisław Pięta tłumaczy to tak:
Oskarżenia o to, iż miałem załatwić komuś pracę w PKN Orlen są całkowicie bezpodstawne, nie oparte na żadnych faktach. To była sytuacja, w której ta osoba zwróciła się do mnie z pewnym problemem prawnym dotyczącym jej rodziny, która miała kłopoty mieszkaniowe. Podjąłem interwencję u prezesa spółdzielni mieszkaniowej celem wstrzymania egzekucji komorniczej.
Wobec takiego tłumaczenia, ze specjalnym listem do głównego bohatera afery obyczajowej wystąpił Roman Giertych, zauważając, że poseł Pięta właśnie sam na siebie złożył donos w sprawie złamania przez siebie prawa.
Otóż w wywiadzie do mediów prawicowych powiedział Pan, że interweniował Pan jako poseł na rzecz tej koleżanki ściganej przez bezdusznego komornika. Tym samym dokonał Pan czynu szlachetnego – a mianowicie autodenuncjacji. To godne pochwały i bardzo rzadkie muszę Panu powiedzieć. My, adwokaci, właściwie tego nie zalecamy. Ale w Pana przypadku to godne pochwały. Skończą się tym samym Pana kłopoty osobiste, gdyż zaczną się zupełnie inne. Art. 228 kk mówi, że działanie funkcjonariusza publicznego (a takim działaniem funkcjonariusza jest bez wątpienia interwencja poselska), powiązane z korzyścią osobistą (a tu doktryna mówi wyraźnie, że jest nią seks), to przestępstwo – napisał Giertych.
Na zakończenie listu zasugerował, by poseł PiS sam zgłosił się do Zbigniewa Ziobry, by ten zlecił prokuratorom stosowne działanie, zanim zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożą posłowie opozycji.
Wychodzi za ten na to, że poseł Pięta wpadł spod deszczu pod rynnę.
Źródło: Niezalezna/FB
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU