Polską polityką zawładnęło kolano. Staw kolanowy to największy staw ciała człowieka i może dlatego kolano prezesa Kaczyńskiego już niebawem osiągnie rangę sprawy międzynarodowej. Na razie na polskim politycznym podwórku nad zdrowiem Kaczyńskiego dywagują dziennikarze i komentatorzy. Na ten temat powstały już sążniste analizy np. w Newsweeku czy w Polityce i wcale by mnie to nie dziwiło, gdyby chodziło o bardzo poważne schorzenie zagrażające życiu, ale media uparły się i dywagują nad dwoma chrząstkami w kolanie, które na skutek upływu czasu po prostu wymagają nieskomplikowanego zabiegu operacyjnego.
Czy na podstawie zwyrodnienia kolana moża pisać analizy o tym, czy prezes jest w stanie zarządzać partią i czy delfiny w Prawie i Sprawiedliwości są mniej lub bardziej napalone na przejęcie schedy po Kaczyńskim? Jasne, że można. Można nawet oceniać wpływ na politykę złamanego przez prezesa paznokcia. Tylko czy o to chodzi? Umówmy się, że dolegliwość jaka dosięgła szefa PiS, nie jest z gatunku odbierających moc sprawczą. Tym bardziej nie jest, gdy przy boku ma się takie figury w klasyfikacji partyjnej jak minister Brudziński lub Błaszczak. Takie są fakty, ale mam wrażenie, że większość tego nie dostrzega lub nie chce dostrzeć.
Chorobę prezesa napompowano do takich rozmiarów w mediach, że PiS byłby zwyczajnie głupi gdyby tego nie wykorzystał. I nie wykorzystuje? Już to zrobił. Po burdach na stadionie w Poznaniu wybuchła dyskusja o karach, zabezpieczeniach, padają różne pomysły i propozycje z każdej strony, jak w przyszłości podobnych incydentów uniknąć. I gdy już publika myślała, że Joachim Brudziński zaproponuje w porannym programie “Jeden na jeden” w TVN 24 konkretne rozwiązania, okazało się, że ważniejsze jest zdrowie Jarosława Kaczyńskiego. Przez kilka dobrych chwil szef MSWiA nie przestawał mówić o najważniejszym kolanie w państwie. Po kilku godzinach portale internetowe nie pisały o tym, że minister lał wodę, tylko namiętnie i obszernie cytowały to, co powiedział o dwóch chrząstkach.
Joachim Brudziński przyszedł kompletnie nieprzygotowany do studia TVN 24, ale w kieszeni miał Wunderwaffe zdrowotne i nie zawahał się go użyć. Efekt jest piorunujący, bo można odnieść wrażenie, iż w Poznaniu nic się nie stało. Jeszcze wczoraj temat nie schodził z nagłówków, a dzisiaj portale cytują człowieka odpowiedzialnego za bezpieczeństwo wcielając go w rolę pasa transmisyjnego z lekarzami. Może lepiej zaprosić ministra zdrowia, bo normalny człowiek chciałby usłyszeć konkrety o bezpieczeństwie na stadionach.
Prawo i Sprawiedliwość właśnie dostało od mediów niebezpieczną broń do ręki i to w trakcie kampanii wyborczej. Kilkoma zdaniami odwrócono uwagę od sprawy bardzo merytorycznej, w której rzeczywiście chodzi o zdrowie postronnych osób. Przez co najmniej pół roku można grać na fortepianie osadzonym na kolanie i przykrywać niewygodne rzeczy. Można zrobić ustawkę z tabloidami i prezesem o kulach, można ciągnąć w nieskończoność przeciekami temat operacji, a potem rehabilitacji. Do prorządowych mediów można zaprosić ortopedów, którzy raz w tygodniu będą komentowali stan zdrowia prezesa. Można z tego zrobić epopeję narodową, która będzie lekarstwem na wszelkie wpadki obozu rządzącego. Prezenty mikołajkowe daje się w grudniu, ale po tym co dzisiaj odbyło się w mediach, PiS Mikołaja miał już pod koniec maja.
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU