Mateusz Morawiecki ma powody do radości. Premierowi udało się chwilowo okiełznać wydawałoby się dziurę bez dna jaką jest ZUS. W obozie władzy bez wątpienia z wielką radością przyjęto bowiem dane, że dotacja z budżetu państwa do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w I kwartale 2018 r. była dwa razy mniejsza niż w tym samym czasie rok wcześniej. Wyniosła ona 5,2 mld zł, co oznacza, że budżet “zaoszczędził” dodatkowe 5 mld zł. Nie jest to jednak pierwsza dobra informacja z ZUS, bowiem i w 2017 roku udało się wypłacić emerytury poniżej zakładanych kosztów budżetowych, bowiem do składek pracowników rząd musiał dołożyć 41 mld zł zamiast pierwotnie przewidzianych 47 mld.
Jednak nie ma tutaj wbrew pozorom mowy o sukcesie, czy jakiejś magii rządu w stylu “uszczelniania”. Prawda jest bowiem brutalna, gdzie pod płaszczem sukcesu jesteśmy świadkami opłakanego w skutkach marnotrawstwa.
Kasa ZUS jest bowiem pusta, a będzie jeszcze bardziej w wyniku zmian demograficznych i niszczycielskiej obniżce wieku emerytalnego. To co robi właśnie rząd, to drenowanie ostatniej rezerwy finansowej polskiego systemu emerytalnego na populistyczne zagrywki.
Wzrost wpływów ze składek do ZUS nie był bowiem przypadkiem. Polska ma obecnie szczytowy moment jeśli chodzi o liczbę osób w wieku produkcyjnym, który dzięki niskiemu bezrobociu w końcu został wykorzystany. Mamy bowiem 15 mln 633 tys. pracowników odprowadzających składki, czyli o aż ok. 450 tys. więcej niż rok wcześniej. Równocześnie w wyniku wzrostu gospodarczego wzrosła rok do roku o 100 000 liczba firm, które odprowadzają składki za pracowników.
Liczba osób na rynku pracy jak i koniunktura międzynarodowa będą jednak coraz mniej optymistyczne i w obecnej sytuacji rząd stanął przed ostatnią szansą, aby uszczelnić system emerytalny i wyposażyć go w rezerwy finansowe na chude lata.
Niestety rządzący nie są zainteresowani losem przyszłych emerytur według zasady “po nas choćby potop”, ponieważ w tym roku dzięki składkom emerytalnym Polaków Morawiecki sfinansuje wyprawkę szkolną i resztę swojej “piątki”. W tym roku Fundusz Ubezpieczeń Społecznych dostanie bowiem o 8-9 mld zł mniej z budżetu. Warto przypomnieć sobie jednak, że rządy nie miały problemu z rabowaniem Funduszu Rezerwy Demograficznej kiedy były chude lata, a dziś kiedy sytuacja jest lepsza, to nikt nie ma zamiaru uzupełnić nienadszarpniętych rezerw. W funduszu powinno bowiem być już około 100-200 mld zł, a jest jedynie niewiele ponad 20.
Dla PiS nie ma znaczenia niestety fakt, że konsekwencje tej rozrzutności będą dramatyczne. Obecni 20-latkowie w Polsce na starość mogą otrzymać na rękę jedynie 38,6 proc. ich finalnej pensji netto. Jest to drugi najgorszy wynik wśród wszystkich krajów OECD, z nami jest tylko Meksyk. Dla porównania w Czechach będzie to 60%, Litwie 59,5%, a na Węgrzech 89%.
Nie ma się jednak co temu dziwić, ponieważ już w 2015 roku dług emerytalny wynosił 276 proc. PKB, czyli aż 4,96 biliona złotych. Reforma emerytalna PiS dodała do tego kolejne niemal półtora biliona złotych. Oficjalny dług publiczny to przy tych liczbach błahostka.
Tak własnie po cichu niszczona jest przyszłość polskich emerytów i samego państwa, które rusza na równię pochyłą do bankructwa i pozostawienia z pustymi obietnicami swoich obywateli.
Źródło: wyborcza.pl
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU