Zapowiedź obniżki wynagrodzeń parlamentarzystów i samorządowców miała być swoistą rekompensatą dla wyborców PiS, rozczarowanych faktem bezczelnego dojenia budżetu państwa przez ministrów i wiceministrów “dobrej zmiany”. Taki sposób wyjścia z kryzysu wizerunkowego wydaje się przynosić spodziewane efekty, gdyż ostatnie badania poparcia dla partii politycznej pokazują zahamowanie spadków notowań partii Jarosława Kaczyńskiego. Populistyczne działanie może mieć jednak swoje konsekwencje, zwłaszcza w kontekście jesiennych wyborów samorządowych. Skonsoliduje przeciwników Prawa i Sprawiedliwości oraz skupi uwagę na temacie wynagrodzeń zarządzających samorządem.
Dziś gościem Radia Zet był prezydent Sopotu Jacek Karnowski, który nie szczędził słów krytyki pod adresem PiS.
Obniżka wynagrodzeń to próba przykrycia własnej pazerności i zrzucenia odpowiedzialności na innych. Rząd sobie nie obciął. Jeden człowiek, który korzysta z pieniędzy państwowych poprzez fundusz partyjny na ochronę, biura, obcina innym pensje, bo ma tę obudowę. Swoją pensję też sobie obciął i proponuję, żeby nie sięgał do kieszeni podatników w Sopocie i zostawił mieszkańców Sopotu, Radzymina, Wrocławia i innych, i decyzje co do pensji ich włodarzy. Mamy większą odpowiedzialność niż szeregowy poseł – powiedział prezydent Sopotu. Zapowiedział także, że Związek Miast Polskich sprawy nie odpuści i będzie z nią walczył.
„Na pewno będziemy z tą decyzją jako samorządowcy, jako Związek Miast Polskich, walczyli. Tak jak kiedyś walczyliśmy o zabranie nam „trzynastek” przez Donalda Tuska. I to wygraliśmy w Sądzie Najwyższym. W tej chwili nie mamy prawdziwego Trybunału Konstytucyjnego, Sąd Najwyższy też się chwieje, ale miejmy nadzieję, że jak najdłużej będzie sprawiedliwy, Będziemy walczyć o pensje swoje i swoich pracowników. Będziemy w przyszłym tygodniu zastanawiali się na zarządzie Związku Miast Polskich, co z tym zrobić prawnie, ale na pewno nie chcemy się godzić z przerzucaniem odpowiedzialności na innych. Będzie to decyzja zbiorowa i będziemy się starali tę decyzję zbiorowo wykonywać” – powiedział Karnowski.
Tymczasem Portal Samorządowy donosi, że w gruncie rzeczy przyjęte przez Radę Ministrów rozporządzenie obniżające limity wynagrodzeń pracowników samorządowych może pozostać całkowicie martwe. Choć formalnie obniżka wynagrodzeń ma zacząć obowiązywać od 1 lipca 2018 roku, to rozporządzeniem nie można obniżyć uposażeń wójtom, burmistrzom czy prezydentom miast – ta kwestia leży bowiem w gestii organu stanowiącego samorządu terytorialnego. To Rada Gminy lub Rada Miasta decyduje w formie uchwały o wysokości wynagrodzenia, zresztą w ramach określonych w rozporządzeniu widełek. Jeśli dziś pensja samorządowych włodarzy wciąż będzie mieścić się w widełkach (w przypadku wójta, burmistrza, prezydenta miasta, marszałka i starosty pensje nie mogą dziś przekroczyć 12,5 tys. zł), to rada w ogóle nie będzie musiała nic robić. A jeśli po wejście w życie rozporządzenia wynagrodzenie będzie wyższe, niż wynikające z nowych przepisów to wciąż Rada może kompletnie przepis zignorować. Do zmian uchwał mogłaby samorządy zmienić ustawa – tego jednak PiS zaniechało.
Niewykluczone, że to niedopatrzenie jest działaniem celowym. Kilka tygodni temu pisaliśmy, że Jarosław Kaczyński musiał się zmierzyć z możliwością wybuchu dużego buntu struktur regionalnych, w które uderzyłaby obniżka wynagrodzeń samorządowców. Ordynując przepis, który w gruncie rzeczy pozostanie martwy uda mu się zjeść ciastko (ogłosić spełnienie obietnicy swoim wyborcom) oraz mieć ciastko (pozostawić swoim ludziom możliwość niezastosowania kontrowersyjnych przepisów).
Źródło: 300polityka.pl/Portal Samorządowy
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU