Choć propaganda prorządowych mediów powoli rozpowszechnia przekaz, że do zakończenia sporu o polską praworządność z Komisją Europejską jest już tylko malutki krok, to jednak rzeczywistość wcale nie jest taka różowa. Sprawa wciąż jest przedmiotem negocjacji z naszymi unijnym partnerami, a ich cierpliwość powoli zaczyna się kończyć.
Kilka dni temu okazało się, że próby pozorowanego ustępstwa ze strony polskiego rządu, a więc opublikowanie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego jako materiału publicystycznego oraz nowe, przyjęte ostatnio przez polski parlament ustawy sądowe nie rozwiązują problemów, na które wskazała Unia Europejska – przekazał polskiej stronie wiceszef KE Frans Timmermans.
Jego zdaniem Polska musi zrobić więcej, a dotychczasowe dziania są niewystarczające.
Robimy postępy. Istnieje wyraźna chęć po obu stronach, żeby to kontynuować. Musimy kontynuować ten dialog, żeby osiągnąć bardziej konkretne postępy. Zachęcamy polskie władze, żeby kontynuowały (ten kierunek) z nami – powiedział dziennikarzom w Brukseli.
Przyjęte przez polski parlament ustawy sądowe nie rozwiązują problemów, na jakie wskazała KE – takie przesłanie przekazał unijnym ministrom wiceszef KE @TimmermansEU; wskazał, że ostateczna ocena powinna się odbyć w maju – wynika z nieoficjalnych informacji @PAPinformacje pic.twitter.com/bV3e4kodWQ
— PAP (@PAPinformacje) April 17, 2018
Z kolei wczoraj dziennikarze Gazety Wyborczej donosili o nieoficjalnych warunkach, jakie Polska musiałaby spełnić, by Komisja Europejska uznała temat za wyczerpany. PiS musiałoby wycofać się ze skrócenia kadencji I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, odstąpić od czystki w składzie Sądu Najwyższego oraz zrezygnować z prezydenckiego pomysłu wprowadzenia skargi nadzwyczajnej. Czy PiS jest gotowy pójść na tak daleko idące ustępstwa? Póki co nie wiadomo, jednak wczoraj wieczorem unijny komisarz Guenther Oettinger jeszcze bardziej przycisnął rządzących w Polsce pod ścianę.
Zapowiedział bowiem, że w związku z tym, że zbliża się termin przedstawienia projektu unijnego budżetu na 2021-2027, uważa za warunek konieczny uzależnienie wypłat unijnych środków od panujących w kraju członkowskim praworządności.
– Przekazując pieniądze na badania naukowe, infrastrukturę czy projekty socjalne musimy mieć gwarancję, że w przypadku sporu, niezależni sędziowie zdecydują o przyznaniu środków lub o ich zwrocie – tłumaczył komisarz. Jego zdaniem spory są możliwe w przypadku nieprawidłowego przetargu, korupcji bądź oszustwa czy sprzeniewierzenia pieniędzy. Komisarz przypominał, że europejski budżet finansowany jest przez kraje członkowskie. – W przypadku, gdy fundusze muszą zostać cofnięte, ponieważ nie zostały przyznane w prawidłowy sposób, musimy mieć możliwość oparcia się na nieprzekupnej i niezawisłej trzeciej władzy, niezależnej od rządu – tłumaczył.
Tym samym Prawo i Sprawiedliwość musi podjąć ostateczną decyzję. Albo się wycofać ze złych zmian, które zrujnowały wizerunek Polski w Unii Europejskiej, albo przy nich trwać, ryzykując utratę unijnych środków. Wybór tragiczny – jednak w pełni zasłużony.
Źródło: Onet/DW
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU