Jarosław Kaczyński nie boi się w polityce wykonywać odważnych i zdecydowanych ruchów. Prezes ma niezachwianą pewność we własną ocenę politycznego ryzyka, stąd potrafi podjąć decyzje, na które nie zdecydowaliby się jego konkurenci. Wymiana premier Szydło, obniżka poselskich wynagrodzeń, to były zagrania, które wiązały się z zagrożeniem wywołania niekontrolowanego pożaru we własnych szeregach. Na takie polityczne stąpanie na krawędzi mógłby się zdecydować tylko Jarosław Kaczyński, który do osiągnięcia swoich celów dąży za wszelką cenę. Jednym z takich celów jest utrzymanie władzy przez Prawo i Sprawiedliwość i jego polityczna hegemonia w krajobrazie polskich samorządów po jesiennych wyborach. Chęć wypchnięcia opozycji z ostatnich bastionów jest w prezesie tak wielka, że pojawiają się przecieki, że ten zdecydował się na ruch, który może dać Zjednoczonej Prawicy szansę na wygranie strategicznej bitwy, ale zarazem oznacza osłabienie absolutnej władzy Jarosława Kaczyńskiego.
Mowa o nominowaniu Patryka Jakiego na kandydata na prezydenta Warszawy. Informacja ta dotarła dziś do mediów z kilku niezależnych źródeł, choć rzeczniczka PiS stwierdziła, że oficjalnej decyzji wcale nie ma. Taki medialny dwugłos potwierdza jednak, jak wielkim dylematem politycznym dla prezesa PiS okazuje się wybór kandydata do walki o stolicę. Z jednej strony bowiem Jarosław Kaczyński posiada absolutną władzę dzięki zastosowaniu zasady “dziel i rządź”. Prezes stworzył w Zjednoczonej Prawicy rywalizację kilku frakcji, które są ze sobą w stanie politycznej równowagi, gdzie głębokie podziały uniemożliwiają stworzenie frontu w kontrze do Kaczyńskiego, a równocześnie dają niebywałe pole do uznaniowych decyzji. Wskazanie prezesa jest bowiem tym, co w stanie równowagi sił wrogich obozów zawsze przeważa szalę. Jednak aby stworzyć takie mechanizmy w ramach ponadpartyjnej koalicji Solidarna Polska i Porozumienie musiały zostać od PiS całkowicie uzależnione. Służyło temu odebranie im subwencji, ale równocześnie trzymanie w szachu ludzi obu partii, którzy mieli dostać tylko tyle stanowisk, aby nie opłacało im się opuścić koalicji, a równocześnie nie mieli sił do jakiegokolwiek buntu.
Jednak Patryk Jaki jako kandydat i potencjalny prezydent Warszawy oznacza zaburzenie starannie zbudowanej struktury politycznej. Zwycięstwo polityka oznaczałoby wzmocnienie Solidarnej Polskie od tego stopnia, że ta miałby zaplecze do którego może się wycofać po ewentualnym zerwaniu współpracy z PiS. Stolica to prestiż, rozpoznawalność medialna i pieniądze, które niwelują żelazny uścisk w jakim Kaczyński ma Ziobrę. Zwycięstwo Jakiego wciąż pozostaje jednak mało prawdopodobne, ale nawet jako kandydat polityk zyskuje olbrzymią premierę do rozpoznawalności, która przekładać się będzie także na siłę Solidarnej Polski przy walce o podział miejsc na listach do Sejmu. Walkę o stolicę obserwować będą bowiem media ogólnokrajowe. Stąd kierownictwo PiS miało poważne wątpliwości wobec kandydatury Patryka Jakiego, któremu próbowano do ostatniej chwili znaleźć w szeregach partii konkurenta.
Jednak sondaże pokazywały jednoznacznie, że innych kandydatów Zjednoczonej Prawicy w stolicy czeka spektakularna klęska, a ta uderzyłaby w wiarygodność PiS i dała paliwo polityczne opozycji, nawet jeśli ta poniosłaby klęskę w reszcie kraju. Warszawa ma wymiar bowiem mocno symboliczny. Stąd Jarosław Kaczyński jest pod presją, aby postawić na kandydata, który da chociaż wrażenie wyrównanej walki, żeby opozycja nawet zwycięska, nie mogła ogłosić zmiażdżenia Zjednoczonej Prawicy. Taką perspektywę może prezesowi zaoferować tylko Patryk Jaki, który jak o szef komisji weryfikacyjnej i “szeryf” walczący w Ministerstwie Sprawiedliwości o sprawy zwykłych ludzi ma bez wątpienia największe szanse na walkę na równych warunkach z Rafałem Trzaskowskim pomimo tego, że stolica jest dla PiS jest gruntem wyjątkowo w skali kraju nieprzyjaznym.
Stąd nominacja polityka Solidarnej Polski byłaby odważnym ruchem prezesa, który wzmacniałby tym samym istotnie Zbigniewa Ziobrę i zmniejsza polityczną kontrolę prezesa nad frakcją ministra sprawiedliwości. Puszczenie nieoficjalnych przecieków i ich późniejsze dementi może wskazywać, że partia próbuje wywołać medialną wrzawę dwa razy wokół tej samej sprawy, najpierw poprzez plotki, a potem formalną, publiczną nominację. Jest także prawdopodobne, że Ziobro próbuje rozstrzygnąć sprawę metodą faktów dokonanych. Więcej przemawia jednak za tym, że Jarosław Kaczyński uznał, że lepiej jest oddać pole koalicyjnym rywalom za cen zachowania mitu skutecznego przywództwa, który to wyborcze niepowodzenie mogłoby mocno nadszarpnąć. W Polsce zaś od zniszczenia reputacji niezniszczalności do faktycznego upadku jest bardzo krótka droga.
fot. Shutterstock/praszkiewicz
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU