Polski rząd przegrywa europejską batalię o bezpieczeństwo energetyczne. Ostatnie miesiące przyniosły bowiem kilka istotnych działań na rzecz budowy gazociągu Nord Stream 2. Polska chciała od samego początku inicjatywę Rosji i Niemiec zablokować, jednak okazuje się być to zadanie przerastające nasze możliwości. Właśnie padła kolejna bariera stojąca na drodze projektu, ponieważ Finlandia wydała ostatecznie wszystkie niezbędne pozwolenia na realizację budowy gazociągu w obrębie wyłącznej strefy ekonomicznej kraju. Tym samym Rosji i Niemcom pozostało przekonanie Szwecji i Danii, aby przypieczętować inwestycję.
Rząd polski znalazł się w trudnym położeniu, ponieważ nie jest to jedyna zła informacja. Przez kilka miesięcy wydawało się, że w Niemczech dochodzi do odwilży, związanej z rozmowami koalicyjnymi, w których część partii optowała za odrzuceniem projektu. Niestety ostatecznie Angela Merkel musiała uformować koalicję z SPD, które to jest entuzjastą inwestycji. Co ciekawe kanclerz przyznała w końcu otwarcie, że projekt nie ma charakteru czysto ekonomicznego, ale także polityczny, co padło w kontekście mało wiarygodnej próby uspokojenia wzburzonych władzy Ukrainy: “Omówiliśmy ten temat z prezydentem Rosji i powiedziałam mu, że nie może dojść do sytuacji, kiedy Ukraina z powodu Nord Streamu 2 nie będzie miała żadnego znaczenia jako państwo tranzytowe”.
Była to oczywista hipokryzja wobec faktu, że budowa infrastruktury na dnie morza nie ma najmniejszego ekonomicznego sensu, przy możliwości wybudowania taniej choćby drugiej nitki gazociągu jamalskiego.
Wobec powyższych jedyną nadzieją dla rządu są obecnie Stany Zjednoczone, które wyraziły otwarty sprzeciw wobec budowy gazociągu. Jeszcze w marcu 39 amerykańskich senatorów apelowało do Donalda Trumpa, aby ten zablokował budowę poprzez nałożenie sankcji na firmy wspierające projekt. Pozycja Polski jest jednak o tyle niefortunna, że nasze relacje dwustronne nie są w momencie, w którym nie jesteśmy w stanie realnie na Amerykanów wpłynąć. Paradoksalnie jednak bardzo nam pomogła afera Skripala, po której 6 kwietnia USA nałożyły nowe sankcje przeciw Rosji. Od teraz 24 rosyjskich przedsiębiorców, bankierów, wojskowych i urzędników państwowych, a także 14 rosyjskich firm nie będzie mogło prowadzić interesów z obywatelami USA, a ich aktywa w Stanach Zjednoczonych zostaną zamrożone.
Decyzja ta uderzyła także mocno w inicjatywę Nord Stream 2, ponieważ sankcje objęły m.in prezesa Gazpromu Aleksieja Millera. Wywołało to szerokie obawy w Niemczech. Ze współpracy przy projekcie wyłamała się już pierwsza niemiecka spółka. Firma Clearstream zapewniająca wsparcie przy ugodach i postępowaniach sądowych ogłosiła bowiem, że nie będzie współpracować z podmiotami objętymi sankcjami USA. Amerykańskie restrykcje wzbudziły także wątpliwości banków za Odra, czy rozsądne jest finansowanie inwestycji.
Tym samym Stany Zjednoczone wywołały spore zamieszanie, które może utrudnić i opóźnić ukończenie projektu Nord Stream 2, jednak decydującym czynnikiem wciąż pozostaje wola polityczna w Moskwie i w Belinie. Zaś w obliczu ochłodzenia relacji transatlantyckich oba państwa mogą zachować determinację w dążeniu do dopięcia inwestycji.
Tym samym polski rząd wciąż pozostaje w trudnym położeniu, gdzie po decyzji Finlandii powstaje precedens dla pozostałych krajów regionu, które mogą dać inwestycji również zielone światło. Widać wyraźnie, że strategia przyjęta przez Warszawę nie ma większego wpływu na rozwój wypadków. Wbrew pięknej narracji prorządowych mediów sytuacja przypomina bowiem wyścig, w którym nasz kraj przyjmuje coraz bardziej rolę nie kierowcy, lecz pasażera.
Źródło: businessinsider.com.pl/biznesalert.pl
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU