Choć wałkowanie tematu katastrofy smoleńskiej przez niemal 8 już długich lat u wielu wywołuje już niesmak i obrzydzenie, to wciąż pozostaje wcale niemała część społeczeństwa, których pojedynek na smoleńską prawdę pomiędzy prokuraturą Zbigniewa Ziobry a “ekspertami” Antoniego Macierewicza jeszcze emocjonuje. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, coraz bardziej oczywiste staje się przygotowywanie dotychczasowych zwolenników teorii “zamachu” na polskiego prezydenta na szok, którego mogą doświadczyć w chwili ogłaszania końcowego raportu z prac prokuratury.
Właśnie temu ma służyć “umiędzynarodowienie” śledztwa poprzez zaproszenie do jego prac emerytowanych, ale uznanych w swojej dziedzinie ekspertów od badania wypadków lotniczych. Tak naprawdę, to nie mają oni za zadanie czegokolwiek badać, czy cokolwiek nowego do akt sprawy wnieść. Informacja o ich udziale w śledztwie ma znaczenie przede wszystkim propagandowe i jest skierowana przede wszystkim do tych poszukujących prawdy, którzy właśnie w udziale zagranicznych ekspertów upatrywali gwarancję właściwego zbadania sprawy – wiadomo, komisja Millera to w ich rozumieniu niewiarygodni hochsztaplerzy, których Tusk wynajął do powielenia raportu MAK. Oni do tej pory wierzyli Macierewiczowi, bo to on miał “zagranicznych ekspertów”, którzy dawali rękojmię niezależności (tak, brzmi to kuriozalnie, biorąc pod uwagę miliony, jakie MON im płacił). Dziś, gdy wiadomo już, że teorie Macierewicza o wybuchach, bombach termobarycznych, sztucznej mgle, elektromagnesie, meaconingu i jeszcze wielu innych dziwnych rzeczach stają się wyłącznie fantastyką, prokuratura walcząca o rząd dusz z kościoła smoleńskiego potrzebuje elementu uwiarygadniającego ich pracę w oczach twardego elektoratu.
To, co dzieje się obecnie w mediach prawicowych, czyli otwarty spór pomiędzy redakcją portalu braci Karnowskich a współtwórcami przemysłu smoleńskiego z medialnego imperium Tomasza Sakiewicza to nic innego jak finałowe sceny pojedynku Zbigniewa Ziobro z Antonim Macierewiczem. Ten drugi już wie, że przegrał. Że Kaczyński już nie wierzy w jego zapewnienia i jego zdolność do udowodnienia, że śmierć Lecha Kaczyńskiego była czymś więcej niż tylko tragicznym wypadkiem lotniczym. Macierewicz jest ranny, a w swojej roli najwyższego kapłana smoleńskiego wręcz konający. Dlatego kąsa najmocniej jak potrafi.
Stąd też widzimy otwarte ataki na zagranicznych ekspertów prokuratury, w tym dzisiejsze doniesienia Gazety Polskiej Codziennie, że wobec dwóch z nich zastrzeżenia miał polski kontrwywiad. Mają oni mieć niejasne powiązania z Rosją i przedstawiać jawnie prorosyjski punkt widzenia. Ten klasyczny zestaw argumentów Macierewicza brzmi z jego ust i śmiesznie i strasznie. Śmiesznie – bo jego “eksperci” wielokrotnie posługiwali się materiałami rosyjskich blogerów, o niepotwierdzonej wiarygodności i wówczas to kryterium decydujące nie było. Straszne – bo wobec samego Macierewicza wciąż krąży wiele pytań w kontekście jego powiązań z rosyjskimi służbami specjalnymi.
Oczywiście, na część wyznawców Macierewicza taka narracja niezmiennie działa – wystarczy wskazać kogoś palcem, zarzucić mu realizowanie rosyjskiej agendy i ochronę rosyjskich interesów i wiarygodność takowej osoby obraza się w gruz. Dziś problemem jest to, że do grona tych “agentów” Putina Macierewicz chce zaliczyć także polskich prokuratorów, z którymi walczy o smoleńska prawdę. Tym samym rewolucja zaczyna pożerać własne dzieci.
Nam pozostaje kupić popcorn – do 10 kwietnia 2018 roku zostało już tylko nieco ponad 2 tygodnie. W tej bitwie z pewnością nie wszystkie armaty jeszcze wystrzeliły.
fot. Shutterstock/praszkiewicz
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU