W pogoni za mitycznym uszczelnianiem systemu rząd postanowił ponownie zacisnąć podatkową pętlę dla przedsiębiorców. Elita władzy robi to jednak w sposób najbardziej nieuczciwy ze wszystkich – okłamuje obywateli, że podatki nie rosną, a w tym samym czasie zmienia po cichu interpretację obowiązujących przepisów. Skandaliczne jest zaś to, że skarbówka posunęła się w realizacji wytycznych rządzących jeszcze dalej. Fiskus rozpoczął bowiem polowanie na firmy, na które jest masowo nakładany obowiązek spłaty zaległych podatków z odsetkami, ponieważ urzędnicy zanegowali interpretacje, które sami kontrolowanym podmiotom wcześniej wystawili. Państwo osiągnęło tym samym standardy rodem z trzeciego świata. Jeśli skarbówka za kilkaset złotych wydaje opinię, za której przestrzeganie następnie nakłada wstecznie karę, to można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że państwo Polskie “istnieje tylko teoretycznie”.
Taka stała się jednak nasza rzeczywistość. Urzędnicy uderzyli bowiem w branżę gastronomiczną, gdzie punktem spornym stała się różnica opodatkowania VAT posiłków wydawanych na miejscu, a tych które są dostarczane klientowi do domu. Urzędnicy uznali własnego autorstwa dokumenty za niewiążące i rozpoczęli proces łatania budżetu kosztem niewinnych przedsiębiorców.
Niższy podatek na sprzedaż posiłków z dowozem jest oczywiście jednym z wielu prawnych absurdów dotyczących rozliczeń VAT, jednak istnieje on od lat, a jego funkcjonowanie urzędnicy swoimi interpretacjami sankcjonowali. Wina za sytuację leży jednak po stronie ustawodawcy, który tworzy z pełną premedytacją nielogiczne, dziurawe prawo. Nie byłoby skandalu, jeśli oficjalnie weszłaby w życie nowa interpretacja przepisów i od tego momentu opodatkowanie zostałoby wyrównane. Jednak rozwiązywanie problemów w cywilizowany sposób przerasta urzędników państwa polskiego, którzy najpierw udawali, że problemu nie ma, potem brali pieniądze za potwierdzanie na piśmie dotychczasowego stanu rzeczy, a dziś od wszystkiego umywają ręce.
Warte jest zaznaczenia, że sprawę postanowił zbadać jeden z posłów partii rządzącej, Robert Warwas, który skierował do ministra finansów interpelację, gdzie podnosi temat, że w całym kraju organy skarbowe na szeroką skalę kontrolują firmy sprzedające posiłki na wynos. Sprawdzane mają być zarówno “wielkie sieci, takie jak Telepizza Poland Sp z o.o., McDonald’s, AmRest, Sphinx, Domino’s”, jak i drobni przedsiębiorcy.
Firmy próbują uchronić się wydanymi przez skarbówkę interpretacjami, co arogancko skomentował Paweł Gruza, podsekretarz stanu w ministerstwie finansów, który ocenił, że to firma, a nie fiskus, ma wiedzieć, który rodzaj działalności prowadzi przedsiębiorca. Z tego powodu warte czasem kilkaset złotych interpretacje nie stanowią żadnej ochrony.
Jedyną deską ratunku dla wielu przedsiębiorców mogą okazać się niezależni jeszcze sędziowie. Dotychczasowa praktyka wymiaru sprawiedliwości wykazywała jasno, że urzędnicy nie mogą uciekać od odpowiedzialności za swoje słowo, a równocześnie wyciągać konsekwencje za swoje błędy wobec przedsiębiorców. Szacunki money.pl mówią o co najmniej 3,5 tysiącach wadliwych interpretacji w ciągu ostatnich pięciu lat, jeśli doliczymy sytuacje takie jak opisana, gdzie z powodów politycznych “właściwa” interpretacja z dnia na dzień zdaje się niebyła, to skala urzędniczej samowoli przybiera olbrzymie rozmiary. W takich warunkach prowadzenia działalności gospodarczej Polska, niestety na zawsze, będzie miała przypisaną rolę biedniejszego krewnego Zachodniej Europy. Rosnąca urzędnicza samowola zawsze na końcu oznacza bowiem jedno – biedę obywatela.
Źródło: money.pl
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU