Wiosną 1995 roku, najstarszy i jeden z najbardziej popularnych zespołów polskiego nurtu Disco Polo, Bayer Full wypuścił na rynek swój wielki hit “Wszyscy Polacy”. Idę o zakład, że członkowie zespołu nie zdawali sobie sprawy, że 21 lat później rządząca partia zechce ustawą wprowadzić w życie maksymę, że “wszyscy Polacy to jedna rodzina”.
Najpierw Prezydent Andrzej Duda, w przemówieniu z okazji Święta Niepodległości zapowiedział złożenie aktu, żeby setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę obchodzić wspólnie, ponad podziałami. Projektu co prawda wciąż nie złożył, ale w międzyczasie w Sejmie wymyślili lepszy sposób na zjednoczenie Polaków na wspólnych manifestacjach. Zaproponowali zmiany w ustawie o zgromadzeniach i przyznam szczerze, chyba nie do końca przemyśleli jakie będą efekty tych zmian. Wbrew temu co mówią, bezpieczniej nie będzie. Ale o tym za chwilę.
Co zakłada ustawa?
Poselski projekt nowelizacji, którym zajął się Sejm, wprowadza m.in. możliwość otrzymania na trzy lata zgody, na cykliczne organizowanie zgromadzeń w tym samym miejscu. Przyznaje także pierwszeństwo zgromadzeniom organizowanym przez organy władzy publicznej oraz zgromadzeniom odbywanym w ramach działalności kościołów i innych związków wyznaniowych. Projekt przesuwa też kompetencje dotyczące zgody na zgromadzenie z organów samorządowych na wojewodę. Uzależnia też wydanie zgody na kontrmanifestację, jeśli zostanie zarejestrowana w odległości co najmniej 100 metrów od zgromadzenia głównego. Wnioskodawcy argumentują, że kierują się zapewnieniem bezpieczeństwa uczestnikom manifestacji czy marszów, by nie dopuścić do starć zwaśnionych grup społecznych. Opozycja, organizacje pozarządowe czy Rzecznik Praw Obywatelskich ustawę krytykują i bez problemów wskazują na niekonstytucyjność jej zapisów. Wskazują, że ogranicza ona prawo każdego Polaka do zgromadzeń publicznych i daje niczym nieuzasadnioną preferencję dla władzy. Wejście w życie zapisów doprowadzić może także do sytuacji, w której władza będzie mogła zablokować każde niewygodne dla siebie zgromadzenie, poprzez zgłoszenie w tym miejscu zgromadzenia własnego.
Wspólne demonstracje
I tu dochodzimy do bezpieczeństwa zgromadzonych. Załóżmy, że przed Sejmem zostanie zarejestrowana demonstracja przeciwników rządu, akurat w czasie ważnej wizyty przykładowo Prezydenta USA. Zarejestrowanie w tym samym miejscu demonstracji prorządowej nie uniemożliwia przecież uczestniczenia w niej osób z KOD czy z opozycji. Wejściówek nie ma, przesłuchania dotyczącego poglądów chyba wciąż też nie, a Obrona Terytorialna nie ma przecież służyć do tłumienia antyrządowych ruchów. Ujawnienie niechęci do rządu w trakcie prorządowej demonstracji jest oczywiście niebezpieczne dla jej uczestników, ale to wszystko kwestia techniczna. Dywersantów może być na tyle dużo, że demonstrację przejmą, a ta zmieni się w zadymę. Daje to jednak szanse na takie zgromadzenie, w którym przez chwilę, ramię w ramię, protestować będzie pisowiec z peowcem, frankowicz z banksterem, feministka z pro-liferem, moher z lewakiem. Na koniec każdej z takich “wspólnych” demonstracji zwycięży jednak determinacja jednej albo drugiej grupy protestujących i zgromadzenie zostanie odbite. To nieuniknione. Niestety, piosenka Bayer Full ma się nijak do dzisiejszej rzeczywistości, bowiem po latach dzielenia Polaków nie jesteśmy żadną wielką rodziną, a prędzej dwoma zwaśnionymi plemionami.
Dziś, gdy w sposób niepodzielny rządzi nami jedna partia, protesty uliczne to jedyna dostępna dla każdego możliwość odpowiedzi niezadowolonego społeczeństwa. Nakładanie takiego kagańca nigdy nie kończy się dobrze dla władzy. Może warto jej to uświadomić. Protestem.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU