Jarosław Gowin swoimi słowami, że z ministerialnej pensji nie starcza mu “do pierwszego” pokazał skalę arogancji i oderwania od rzeczywistości elit rządowych. Jednak wicepremier okazał się nie być odosobniony. Skrytykowanemu ze wszystkich stron politykowi z odsieczą przyszedł bowiem Marek Suski.
Suski na łamach wPolityce.pl był bowiem pytany o sprawę wynagrodzeń dla najważniejszych osób w państwie. Dziennikarz, co rzadkie w prorządowych mediach, zapytał wręcz wprost, czy nie lepiej przestać udawać i zamiast łatać pensję premiami podwyższyć podstawę wynagrodzenia. Polityk zdawał się na początku przedstawiać racjonalne stanowisko:
“To problem każdej ekipy rządzącej. Mogę powiedzieć na swoim przykładzie: przechodząc do Kancelarii Premiera na stanowisko szefa gabinetu politycznego pana premiera – wydaje mi się że to wysoka funkcja – mam 2 tys. zł niższą pensję i blisko 1,5 tys. zł niższy dodatek funkcyjny niż w czasach, gdy byłem posłem.
Siatka płac u nas jest ustawiona dość dziwnie. Jeśli premier zarabia mniej niż prezes średniej klasy spółki Skarbu Państwa, a często nawet mniej niż pracownik niższego szczebla w spółkach, to nie jest to normalna sytuacja”.
Jakby Marek Suski na tym poprzestał, to ostałoby się na rażącej hipokryzja względem linii partii, która kreowała zarabiających 2,5 tys. zł na rękę rezydentów jako wręcz jedzących kawior burżujów łasych na kasę. Ta sama formacja krytykowała minister Bieńkowską, która w mocnych słowach w kuluarowej rozmowie wprost powiedziała, że za 6 tys zł nie da się znaleźć wysokiej klasy ekspertów. Wisienką na torcie byłoby zaś to, że Suski narzeka na pensję szefa gabinetu politycznego, którą to funkcję PiS obiecywał zlikwidować, co czyni narzekania zupełnie bezpodstawnymi. Jednak Marek Suski poszedł krok dalej i śladami Jarosława Gowina podzielił się także swoją historią:
“Jestem posłem od roku 2001 i wtedy pensja poselska była wyższa o tyle, że była jeszcze „trzynastka”, która została zlikwidowana. Zlikwidowaliśmy też kartę dostępu do służby zdrowia… A przecież mamy inflację, która w ciągu tych niemal 20 lat zrobiła swoje”.
Suski mówił tak o wynagrodzeniu 9 892,30 zł brutto, do którego posłowie otrzymują dodatkowo dietę w wysokości 2 473,zł brutto. Jednak poza tym poseł może liczyć na 12 150 zł na prowadzenie biura poselskiego, które to środki nauczyło się wielu z nich kreatywnie wykorzystywać. Do tego kilometrówka za paliwo i szereg innych przywilejów. Tymczasem Suski przyznał, że nie głoduje, ale przyczyną nie jest wynagrodzenie wystarczające do utrzymania rodziny, ale fakt, że ma już DOROSŁE DZIECI, przez co odeszła mu już część wydatków.
“Nie mogę powiedzieć, że głoduję, mam dorosłe dzieci, więc tutaj odchodzi część wydatków…. Jeżdżę starym samochodem i choć na nowy mnie nie stać, to nie narzekam. Ale powtarzam: ta siatka płac powinna być ustawiona racjonalnie; dziś tak nie jest”.
Jak można rozumieć, gdyby poseł miał dzieci w młodszym wieku, to ryzyko głodu mogłoby już mu w oczy zajrzeć?
Poseł pozwolił sobie także na arogancką wstawkę, że jeździ używanym samochodem, ponieważ na nowy go nie stać. Wprawdzie Suski podkreśla, że nie narzeka, jednak tego typu stwierdzenia pokazują, że poseł całkowicie oderwał się od rzeczywistości. Co maja powiedzieć zwykli obywatele, którzy zarabiają średnią krajową wynoszącą niewiele ponad 4600 zł brutto. Z perspektywy posłów niemożliwa wydaje się zatem egzystencja ludzi pracujących za stawkę minimalną, której głodową wartość z powodu nadmiernego opodatkowania wytkał ostatnio PiS Paweł Kukiz:
Znajoma spotkana w sklepie poskarżyła się,że 6 godzin czekała z dzieckiem w kolejce do lekarza.Odpowiedziałem-"patrz,takie wysokie podatki płacimy".Ona na to:"bo za mało płacicie!".Pytam-"kto"?Ona-"wy, bogaci".Powiedziałem-"Ty też płacisz" a ona "ja nie płacę bo zarabiam 1800 zł" pic.twitter.com/H1fASanIUc
— Paweł Kukiz (@pkukiz) February 28, 2018
Marek Suski udowodnił, że polityka PiS jest nacechowana skrajnym populizmem. Politycy promują retorykę o służbie publicznej za niewielkie pieniądze, w którą sami nie wierzą. Wzięli na wyborcze sztandary krucjatę przeciw wysokim wynagrodzeniom elit władzy, a będąc u steru jak nikt wcześniej zaczęli robić wszystko, aby półlegalnymi środkami zawyżać swoje dochody. Jest to jedna z niewielu rzeczy, które mogą obecnie odbić się dla partii rządzącej bolesną czkawką. Wyborcy nie zapominają łatwo takiego pokazu pogardy wobec ich własnej sytuacji życiowej.
Źródło: wpolityce.pl
Fot. Shutterstock/ajt
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU