Zbliżające się wybory samorządowe otworzyły nowy etap walki wewnętrznej o stanowiska w obozie Zjednoczonej Prawicy. Politycy PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia rozpoczęli kuluarową grę o miejsca na listach, pozycje w gabinetach politycznych dzieląc już dziś wszystko to, co rządzący mają nadzieję na jesień zdobyć. Jednym z graczy w tej bitwie jest człowiek Jarosława Gowina – Zbigniewa Gryglasa. Obecnie członek obozu Zjednoczonej Prawicy, a do niedawna poseł Nowoczesnej. Liczył bowiem, że zmiana barw partyjnych pozwoli mu zawalczyć o jedno z kluczowych stanowisk – władzę nad stolicą. Na drodze aspiracjom posła postanowiła jednak stanąć Krystyna Pawłowicz, która nie zapomina i nie wybacza jednej rzeczy – nielojalności. W momencie, kiedy Gryglas zadomowił się na tyle w Zjednoczonej Prawicy, aby mówić otwarcie o swoich aspiracjach, Pawłowicz zdecydowała się w ostrych słowach przypomnieć posłowi jego korzenie i wskazać mu miejsce w szeregu.
Zdrada opozycji była dla Gryglasa o tyle korzystna, ponieważ mający krótką ławkę kandydatów Jarosław Gowin nie miał nic przeciwko wytypowaniu posła do walki o nominację na kandydata Zjednoczonej Prawicy w Warszawie. Było wszakże oczywiste, że PiS nie odda Gowinowi tak strategicznego punktu na politycznej mapie, ale wicepremier za pozorowane ustępstwo mógłby natomiast utargować coś w innej części kraju. Gryglas natomiast też nie miał złudzeń co do swoich szans, dlatego upatrzył sobie inny cel. Tak jak całkowicie niewiarygodny dla warszawiaków Paweł Rabiej ustępując Rafałowi Trzaskowskiemu zyskał propozycję funkcji wiceprezydenta, tak teraz Gryglas liczy, że popierając jednego z liczących się kandydatów uzyska podobną ofertę. O ile pozycja posła w PiS jest słaba, to jednak sytuacja jest specyficzna, ponieważ w Warszawie trwa zaciekła walka pomiędzy Patrykiem Jakim z ramienia Solidarnej Polski a Stanisławem Karczewskim z PiS. Zgodnie z zasadą “gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”, otworzyły przed posłem nowe możliwości. Z tego powodu Gryglasa pytano w rozmowie RMF o scenariusz, że zostałby wiceprezydentem w administracji Stanisława Karczewskiego. Poseł odparł, że taki scenariusz jest możliwy.
https://twitter.com/Rozmowa_RMF/status/966017240440164354
To właśnie powyższa wypowiedź doprowadziła do wściekłości Krystynę Pawłowicz. Posłanka wypomina mu partyjne spadochroniarstwo i brak realnych zasług po prawej stronie sceny politycznej. Zdaniem Pawłowicz Gryglas musi odrobić najpierw polityczną “pokutę” dla PiS, która w partii rządzącej “trwa latami”. W pogardliwym dla siebie stylu dała także do zrozumienia, że poseł powinien mierzyć nie ku szczytom politycznej drabiny samorządu, ale zacząć od jej dołów.
Poseł GRYGLAS od Petru i Pihowicz,skokiem do partii J.Gowina,ma być kandydatem Porozumienia na wicepre-
zydenta Wa-wy z listy PIS-u?!
Pośle Gryglas,króremu sąsiad otwarł karierę,zasługi dla PIS i pokuta w PIS trwają latami.
Na początek sołectwo w Polsce C…— Krystyna Pawłowicz (@Krystyn16616795) February 21, 2018
Powyższa reakcja odzwierciedla uczucia wielu członków Prawa i Sprawiedliwości. W partii rządzącej jest wielu ludzi widzących wartość w lojalności i posłuszeństwie. Kariera Gryglasa, który zdradził swoich i przyszedł znikąd jest po owoce ich pracy jest wręcz policzkiem. Pawłowicz pokazała, że jeśli poseł liczył, że jego przeszłość zostanie szybko zapomniana, to czeka go gorzkie rozczarowanie.
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU